Rozmowa z Panem Edwardem Kaletą była pierwszą, jaką przeprowadziliśmy z byłymi zawodnikami Piasta. Z legendarnej drużyny, która w latach 50 ubiegłego stulecia stała się rewelacją nie tylko dolnośląskich boisk, pozostało, według naszej obecnej wiedzy, zaledwie trzech zawodników...
Przygotowując się do spotkania z Panem Edwardem, czułem pewnego rodzaju niepokój i … delikatny strach. Forma wywiadu i rozmowy nie są mi obce , współpracując z różnej maści periodykami miałem w przeszłości okazję do zapoznania się z tą formą sztuki dziennikarskiej. Tym razem było nieco inaczej.
Mych obaw nie rozwiał niestety Michał. Prawnik, pragmatyk – osoba zdawać by się mogło idealnie przygotowana do tego typu spotkań...
- ”Wiesz, trochę się boję (…)''- rzekł mój współtowarzysz w drodze na spotkanie z zapomnianym nieco byłym napastnikiem Piasta.
- „ Nie ukrywam, że ja też...''- odpowiedziałem.
Zrazu okazało się, że nasze obawy prysnęły w jednej chwili, niczym mydlana bańka. Pan Kaleta okazał się być fantastycznym, pełnym ciepła i wigoru rozmówcą:
- ”Witamy serdecznie, Panie Edwardzie, pracujemy nad kroniką o Piaście Nowa Ruda i poznanie Pana to dla nas prawdziwy zaszczyt (…)''.
Riposta Pana Edwarda sprawiła, że poczuliśmy się zdecydowanie pewniej :
- „Panowie, co to za zaszczyt(…)''.
Zapraszamy do swoistej podróży w czasie.
Okresu, gdy futbol był nieco bardziej romantyczną dyscypliną sportu, niezrażoną przez pieniądze i wszelkiego rodzaju układy.
Okresu, gdy noworudzki Piast po raz pierwszy w swej historii awansował na zaplecze Ekstraklasy.
Przedstawiamy Państwu rozmowę z Panem Edwardem Kaletą, którą odbyliśmy 22 maja 2017.
Edward Kaleta: „- Z pamięcią u mnie coraz gorzej, okropna bywa starość...''.
Sebastian Piątkowski: „-Mamy jednak dla Pana pewnego rodzaju niespodziankę ''.
Od redakcji: jest to skan wydania „Gazety Robotniczej'' z dnia 12 listopada 1959 roku (zbiory prywatne autorów).
Michał Uszpulewicz: „Pozna Pan siebie na zdjęciu ?''.
E.K.: „ Muszę założyć okulary, bo mógłbym się przestraszyć...''.
S.P.: „Niewiele się Pan zmienił...''.
M.U.: „No właśnie- jak oceniamy, to istotnie niewiele się Pan zmienił i sportową sylwetkę zachował do dziś''.
E.K.: „Panowie, jak rozumiem- zbieracie materiały do książki o Piaście Nowa Ruda? Tu kiedyś była dobra drużyna... Obojętni z kim by się grało , wszyscy wiedzieli, że będzie ciężko... ''.
M.U.: „Przeglądaliśmy stare gazety i pewne zdjęcia rzuciły nam się w oczy''.
E.K.: - „Kiedyś byłem młody. Podobno...''
S.P.:- „Myślę, Panie Edwardzie, że cały czas jest Pan młody''.
E.K.:- „Aż tak to niestety nie... Z pamięcią u mnie niestety coraz gorzej... Problemy ze zdrowiem...''.
M.U.: - „Wiadomo, swoje lata już Pan ma i jak to z wiekiem bywa, pewnych rzeczy niestety nie przeskoczymy...”
E.K.: - „Cóż , Panowie, mam już 86 lat...''
M.U.: - „Mamy przygotowaną stosowną ankietę dla byłych zawodników Piasta. Więc jeśli może Pan podać nam swoje dane, drugie imię i tym podobne …''
- „Nie ma drugiego imienia!”- wtrąca małżonka Pana Edwarda.
Po czym dodaje: „Co będę wiedziała, to Wam powiem”.
E.K.:- „Żona ma zdecydowanie lepszą pamięć ode mnie''.
E.K.: - „Co słychać w klubie? Jak prezentuje się Piast ?''.
M.U.:- „Słabo. Spadają z ligi wojewódzkiej”.
S.P.:- „Niestety, spadamy do ligi okręgowej”.
M.U.: - „A czy przez lata ktoś z klubu, z Piasta kontaktował się z Państwem ? Czy ktoś wykazał zainteresowanie byłymi podopiecznymi trenera Czyżewskiego? ''.
E.K.:- „Nie, niestety nie...''.
Małżonka Pana Edwarda:- „Nic takiego nie miało miejsca, a przecież Edward był w tym klubie od czasów juniorskich. Urodził się w Belgii, w Genk, przyjechał tu w 1946 roku. Jeśli znacie francuski, to może jeszcze z Wami porozmawia :)''
E.K.:- „Gojnego znacie ?''.
M.U.:- „Moja babcia opowiadała mi, że był bardzo dobrym strzelcem''.
E.K.: - „Zgadza się. To były fajne, dobre czasy, naprawdę . A dziś, cóż, nawet na żadne mecze nie chodzę. Nie ma niestety tej atmosfery , która była kiedyś …
A kojarzycie Panowie braci Książków ? Józefa i Bartka?''.
M.U.:- „Oczywiście, słyszeliśmy. Pan Józef wciąż żyje , mieszka na Orkanach i planujemy się do niego wybrać''.
S.P.: - „Znamy oczywiście z gazet i książek, znane postaci noworudzkiego futbolu''.
M.U.: - „Ale za to dziadka tego oto kawalera znacie pewnie Państwo doskonale. Władysław Piątkowski, jeden z założycieli piłkarskiej drużyny Węglowca Nowa Ruda''.
E.K.: - „ Zatem to wnuczek ? Władysław to był fajny gość. Technik niesamowity. Dobry piłkarz. I chyba nawet mnie lubił, mimo , że dopiero wchodziłem do drużyny ''.
M.U.:- „I co my możemy innego w życiu robić, gdy wszystko toczy się wokół piłki ? :)''.
E.K.:- „Mieliśmy naprawdę dobrą paczkę. Jeden drugiego szanował, nie było złości, zawiści. Nie było kłótni, sprzeczek. Kiedyś po prostu było inaczej...''
M.U.:- „Trener Czyżewski prowadził Was bardzo długo ? Jeszcze w czasach gry w klasie-A ?''.
E.K.:- „Zgadza się, najpierw parę lat w klasie B, następnie awans do klasy A, no i awans do drugiej ligi''.
M.U.:- „Czyżewski chyba cały czas był trenerem, prawda ?''.
S.P.:- „Po nim pojawił się Ignaczak ?''.
E.K.:- „Tak , w 1959 roku.''.
S.P.:- „O ile dobrze pamiętamy, grał Pan w Piaście do roku 1964 ?''.
Małżonka Pana Edwarda:- „ Mniej więcej tak, to mógł być ten rok ''.
S.P.:- „Chciałbym zapytać, jak wyglądał przeciętny dzień drugoligowego piłkarza w latach 50 ? Panowie normalnie chodziliście do pracy, na całe 8 godzin ?''.
E.K.:- „Tak, pracowaliśmy przez 8 godzin a następnie szliśmy na trening”.
Małżonka Pana Edwarda:- „ Mąż przepracował 35 lat jako elektryk dołowy. Chyba wystarczy...''.
E.K.: - „Bywało i tak, że w niedzielę rano szedłem do pracy, a następnie graliśmy mecz. Czasy były inne''.
Małżonka Pana Edwarda: - „Po meczu z kolei był dzień wolnego, bywało bowiem, że wyjazdy były naprawdę dalekie, do Poznania lub Szczecina.
Przywozili ich pod knajpę, do Kolorowej :)''.
E.K.: (z uśmiechem) - „To były dobre czasy...''.
M.U.: „Niestety, Pańskie pokolenie jest zapomniane i niewiele osób pamięta o pierwszym awansie do drugiej ligi. A przecież tworzyliście historię ! Chcemy w sposób jak najbardziej dokładny i szczegółowy pisać historię Piasta ''.
E.K.: „Awansowaliśmy do drugiej ligi po barażach. Jednym z naszych przeciwników była Polonia Warszawa z trenerem Wacławem Kucharem. Na meczu w Nowej Rudzie pojawiło się mnóstwo kibiców ze stolicy''.
M.U.: „ Tutaj z kolei mamy kolejne zdjęcie … ''.
Stoją od lewej: kierownik drużyny Józef Plajstyk, Łucjan Gojny, trener Zdzisław Ignaczak, Henryk Kajdański, Karol Żaczek, Stanisław Szymura, Zygmunt Bąk;
Siedzą od lewej: Stanisław Walczyk, Alfred Grobelny, Bartłomiej Książek, Jan Kosowski, Edward Kaleta, Józef Książek.
Od redakcji : zbiory prywatne autorów.
E.K.: - „Niezapomniana drużyna. I wszyscy młodzi! Jest Józef Książek po mojej lewej stronie. U góry drugi Gojny, naprawdę dobry zawodnik.
Najstarszy był Kajdański. Jest i bramkarz z Wałbrzycha, Kosowski”.
Małżonka Pana Edwarda: - „I Bączek, oczywiście :). Zmarł niestety rok temu, utrzymywaliśmy kontakt''.
S.P.: - „Na początku rozmowy zaznaczył Pan, że miewa problemy z pamięcią, tymczasem, jak widzimy, poradził Pan sobie znakomicie”. (Pan Edward rozpoznał wszystkich widocznych na zdjęciu).
M.U.: - „Czy w czasach Pana gry obowiązywały jakiekolwiek umowy, kontrakty podpisywane z klubem ? Czy za wygrany mecz otrzymywali Panowie jakiekolwiek gratyfikacje finansowe ? '' .
E.K.: -„Nie, nie podpisywaliśmy żadnych kontraktów. Z kolei za wygrany mecz otrzymywaliśmy symboliczne pieniądze, parę groszy, były to małe sumy''.
M.U.: -„Ponoć w po jednym ze spotkań rozgrywanych w Kłodzku, piłkarzy Piasta musiała eskortować milicja ? :).”
E.K.: - „Pamiętam tę sytuację, kibice gospodarzy byli bardzo rozgoryczeni i wściekli na nas. Ogólnie , przeciwnicy nie lubili Piasta. Ciężko było o korzystny wynik w meczu z Piastem, pewnie stąd te frustracje.
Gra była czystą przyjemnością , pojechało się na mecz do Torunia, czy Szczecina . Gdy jeszcze wynik był korzystny, humory dopisywały wszystkim ''.
S.P.: - „Jak duże było zainteresowanie meczami Piasta przy ulicy Sportowej? Zapewne cały stadion kibicował swym ulubieńcom ? ''.
E.K.:- „Zainteresowanie było bardzo duże. Mnóstwo kibiców, obowiązkowo. Stadion prawie zawsze był pełen, nieco inaczej, niż obecnie...''.
M.U.:- „ A kontakty towarzyskie z resztą drużyny ? ''.
E.K.:- „Były, oczywiście. Często się spotykaliśmy . Być może się powtarzam, ale były to zupełnie inne czasy... Nie było zawiści, zazdrości , nikt nikogo nie obgadywał... ''.
S.P.: - „Trudno się z Panem nie zgodzić...''.
M.U.: - „Dziękujemy zatem za dzisiejsze spotkanie. Poznanie Pana było dla nas sporym honorem. Dużo zdrowia zatem i do zobaczenia :) ''.
E.K.: - „Stara gwardia jeszcze się nie poddaje :). Ja również Wam dziękuję, jeśli będę jeszcze do czegoś pomocny- serdecznie zapraszam ''.
Dziękujemy Panu Piotrowi Toporowskiemu za pomoc w organizacji spotkania.
Edward Kaleta na zdjęciu z autorami: Sebastianem i Michałem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz