Kolejnym
etapem wspomnień o najlepszym sezonie w dziejach naszego Klubu było
spotkanie z Józefem Borconiem. Był on jednym z nestorów zespołu
prowadzonego przez Erwina Wojtyłkę. Zaopatrzeni w komputer z
naklejonym logo Piasta niezbyt pewnie czuliśmy się w jednej z
wałbrzyskich dzielnic i nie ominęły nas dość „dziwne”spojrzenia
miejscowych...
Wizyta
w domu Pana Józefa zrekompensowała jednak początkowe niedogodności
i bardzo szybko nawiązaliśmy z Nim nić porozumienia. Podczas
pełnego emocji wywiadu, nasz rozmówca w zdecydowany sposób
przedstawił swój punkt widzenia dotyczący barażu z zespołem
Jastrzębia. Jak zatem Józef Borcoń wspomina okres walki o
Ekstraklasę w barwach Piasta?
Zapraszamy
do lektury!
Piast
Nowa Ruda -Kronika : - Ostatni raz widzieliśmy Pana w Nowej Rudzie w
sezonie 1997/98. Prowadzona przez Pana Olimpia Kamienna Góra
zwyciężyła Piasta 2-0.
Józef
Borcoń :- Rzeczywiście tak było, podczas tego meczu odwiedził
mnie mój serdeczny kolega Ryszard Rosiak, z którym kontakt
utrzymuję do dziś.
Piast
Nowa Ruda -Kronika : - I to właśnie trener Rosiak przekazał nam
numer do Pana, dzięki czemu mamy możliwość poznania kolejnego
podopiecznego Erwina Wojtyłki. Bardzo nam miło !
Józef
Borcoń :- Witam Panów serdecznie. Okres spędzony w Piaście Nowa
Ruda wspominam z ogromnym sentymentem. Brakło tak niewiele...
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Temat baraży z Jastrzębiem niewątpliwie
zdominuje naszą rozmowę. W obu meczach zastępował Pan w roli
kapitana wspomnianego wcześniej Ryszarda Rosiaka. Co powiedział Pan
sędziemu Orłowskiemu tuż po zakończeniu meczu w Jastrzębiu?
Józef
Borcoń: - Mówiąc oględnie...wyraziłem swe niezadowolenie z jego
pracy.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - A konkretnie ?
Józef
Borcoń : - „ Pomagał Pan gospodarzom przez cały mecz i dopiął
Pan swego... ” .
(z numerem 6. "gratulujący" sędziom dobrego występu Józef Borcoń - fragment zdjęcia ze zbiorów Ryszarda Dudy)
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Sędziowie w Jastrzębiu raczej Wam nie
pomagali ?
Józef
Borcoń : - To za mało powiedziane. Arbiter Orłowski utrudniał nam
grę, wszelkie kontrowersyjne sytuacje rozstrzygając na korzyść
gospodarzy. W samym meczu nie wypracowaliśmy klarownej sytuacji,
mnożyły się z kolei faule w ofensywie, popełniane rzekomo przez
Andrzeja Świerczyńskiego, czy Zbigniewa Sawczuka.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Siłą Piasta była gra z kontrataku.
Józef
Borcoń : - Była to nasza bardzo mocna strona. Niestety, w meczu o
którym rozmawiamy,zostaliśmy pozbawieni wszelkich naszych atutów.
Sporadycznie przedostawaliśmy się za linię środkową boiska, a
jeśli już się to udało, zwykle po chwili słyszeliśmy gwizdek
arbitra.
Mieliśmy
co prawda dwa rzuty wolne, które przestrzelili Bogdan Marchewka i
Maciej Białczak. Były one jednak podyktowane w znacznej odległości
od bramki rywali.
Mecz
w Jastrzębiu zdominowała jednak sytuacja, po której straciliśmy
gola.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Czy w pierwszym meczu było podobnie? Samo
spotkanie powinno zakończyć się zwycięstwem Piasta.
Józef
Borcoń : - Zgodzę się z Panami, mecz w Nowej Rudzie powinien
zakończyć się naszym zwycięstwem. Mimo wszystko już wtedy czuło
się delikatne faworyzowanie drużyny GKS-u. Szkoda, że nie udało
się wówczas zdobyć bramki, okazje ku temu były.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Czy bramka,którą stracił Piast w
Jastrzębiu obciążała konto Andrzeja Kretka?
Józef
Borcoń : - Tak. Poza tym, jak doskonale Panowie wiecie, w kolejnym
sezonie został on zawodnikiem naszych rywali.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Innymi słowy,Kretek powinien obronić
strzał oddany przez Marka Tekielę?
Józef
Borcoń: - Andrzej był bardzo dobrym bramkarzem, który
niejednokrotnie ratował nas z opresji. Jednak strzał, który
zadecydował o porażce naszego zespołu, ja obroniłbym...każdą
częścią ciała. A byłem przecież obrońcą. Panowie,mówiąc
żargonem piłkarskim,futbolówka leciała w stronę bramki „trzy
dni”...
To
było coś niewyobrażalnego, pamiętam tę sytuację do dziś.
Andrzej mógł w tej akcji zrobić wszystko,w ostateczności odbić
piłkę choćby nogą...
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Ochłońmy może na chwilę i
porozmawiajmy o początkowym okresie Pańskiej kariery.
Miejsce
Pana urodzenia-Działdowo, dzieli spora odległość od Wałbrzycha.
Józef
Borcoń : - Były to czasy, gdy do Wałbrzycha przybywali ludzie z
całej Polski i podejmowali pracę w miejscowych kopalniach. Nie
inaczej było w przypadku mego ojca,który przyjechał do Boguszowa.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - Przez bardzo długi okres grał Pan w
Zagłębiu Wałbrzych. Czy zdążył Pan zagrać w Ekstraklasie w
barwach tego klubu?
Józef
Borcoń : - Tak. Było to wprawdzie zaledwie pięć spotkań, ale
doskonale je pamiętam. Ogromnym przeżyciem była wizyta na
stadionie chorzowskiego Ruchu. I oczywiście,potyczka przeciwko Legii
w Warszawie,gdzie otrzymałem zadanie krycia Roberta Gadochy. Nie
strzelił on bramki w tym spotkaniu.
Piast
Nowa Ruda – Kronika: - W klubie z kopalni Thorez minął się Pan z
Tadeuszem Nowakiem.
Józef
Borcoń : - Wasz krajan grał już wówczas w Legii.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - W Piaście pojawił się Pan w sezonie
1985/86.
Józef
Borcoń : - Tak, wywalczyliśmy wówczas awans do drugiej ligi.
Szkoleniowcy Zagłębia Wałbrzych postanowili odmłodzić kadrę
zespołu. W wieku 32. lat zmuszony zostałem do szukania nowych
wyzwań,ale nigdy nie żałowałem przyjścia do Nowej Rudy. Do tego
kroku skutecznie namówił mnie Józef Ciołek, broniący wówczas
bramki Piasta.
Piast
Nowa Ruda – Kronika : - W chwili obecnej para się Pan trenerką.
Józef
Borcoń : - Tak, pozostałem przy piłce. Pracuję z piłkarzami
Skalnika Czarny Bór oraz klubem z Walimia.
Działacze
z tej drugiej miejscowości poprosili mnie o pomoc, chcą bowiem
utrzymać swój status w klasie-A.
Zaczynałem
od szkolenia młodzieży w wałbrzyskim Zagłębiu i stopniowo
pokonywałem kolejne szczeble jako trener. Troszkę w piłce
widziałem i w mojej opinii, taki model kariery jest jak najbardziej
prawidłowy.
Dziś
wiele kwestii uległo zmianie. Zainwestowane pieniądze w kursy i
książki pozwalają w dowolnej chwili objąć zespół seniorów.
Czy jest to właściwa droga?
Jako
przedstawiciela, nazwijmy to umownie „starej szkoły”, dziwią
mnie na przykład ogromne ilości różnokolorowych pachołków
widocznych podczas zajęć. Oczywiście, z boku wygląda to bardzo
efektownie,czy jednak przynosi więcej korzyści niż 20-30 lat temu?
Hołduję zasadom wpajanym mi od najmłodszych lat i uznaję je za
słuszne.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Zatem nie musimy pytać o to, jakim trenerem
jest Józef Borcoń.
Józef
Borcoń : - Jestem wymagający zarówno od siebie,jak i moich
podopiecznych. Podczas zajęć piłkarze pozostają do mojej
dyspozycji, wymagam zatem posłuszeństwa i dyscypliny.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - A czy zdarza się Panu demonstrować poprawne
wykonywanie ćwiczeń podczas treningów?
Józef
Borcoń : - Zdarza się i mówiąc nieskromnie, czasem udaje mi się
zawstydzić przedstawicieli młodego pokolenia. Pewnych rzeczy się
nie zapomina, przecież grając w Piaście często obsługiwałem
Andrzeja Świerczyńskiego dokładnymi podaniami. Czasem wystarczyło,
by „Świerku” dołożył głowę lub nogę.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Snajper wyborowy dawnego Piasta posiadał
niezwykle cenny dar-Świerczyńskiego piłka „szukała” w polu
karnym.
Józef
Borcoń : - Otóż to. W obrębie pola karnego Andrzej był bardzo
niebezpieczny i gra z nim była dla mnie dużą przyjemnością.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Jednak to Zagłębie Wałbrzych jest
klubem,któremu poświęcił Pan ogromną część swego piłkarskiego
życia. Przykro chyba patrzeć na degrengoladę Zagłębia ?
Józef
Borcoń : - Czasy się zmieniły i dzisiejsze Zagłębie funkcjonuje
na peryferiach poważnego futbolu. Jest to temat na dłuższe
opowiadanie i nie chciałbym się nad nim szczegółowo rozwodzić.
Jeśli już poruszyliśmy tę kwestię-ogromnym błędem dla całego
środowiska piłkarskiego w Wałbrzychu było utworzenie początkiem
lat dziewięćdziesiątych dziwnego tworu, o nazwie Klub Piłkarski
Wałbrzych.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na tym
dość dziwnym mariażu Zagłębie straciło najwięcej. I w
konsekwencji, dziś ten zasłużony klub jest w takim, a nie innym
miejscu...
Józef
Borcoń : - Trudno by było inaczej, skoro w składzie zarządu KP
Wałbrzych znajdowała się bodaj tylko jedna osoba związana z moim
klubem. Górnik wchłonął Zagłębie, które, jak zapewne wiecie,
na pewien czas zawiesiło swą działalność. Przemawiają przeze
mnie emocje, ale biało-niebieskie krzesełka i napis „Górnik”
umiejscowione na byłym stadionie Zagłębia są trochę chichotem
losu i policzkiem dla nas, Zagłębiaków...
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Zapewne nigdy nie zgodziłby się Pan na
przejście do Górnika?
Józef
Borcoń :- Absolutnie. Nigdy nie było mi po drodze z pewnymi osobami
działającymi w tym klubie. Zielono-czarne barwy zawsze stanowiły
dla mnie świętość. Między zawodnikami Zagłębia a Górnika
nigdy jednak nie dochodziło do konfliktów.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Wracając do Piasta. Czy ma Pan kontakt z
byłymi kolegami z okresu gry w Nowej Rudzie?
Józef
Borcoń : - Oprócz wspominanego na początku Ryszarda Rosiaka,widuję
się na warsztatach trenerskich z Karolem Ulatowskim.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Frekwencja podczas spotkań w Nowej Rudzie była
imponująca, prawda? ( zaprezentowaliśmy Panu Józefowi fragmenty
meczu Piast Nowa Ruda – Stilon Gorzów dostępnego na naszej
stronie ).
Józef
Borcoń : - Oj tak… Na kameralnym stadionie przy ulicy Sportowej
zawsze mogliśmy liczyć na gorący doping kilku tysięcy widzów.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Był Pan jednym z najbardziej doświadczonych
zawodników w kadrze Erwina Wojtyłki.
Czy
starsi piłkarze mogli liczyć na taryfę ulgową podczas zajęć?
Józef
Borcoń : - Nic z tych rzeczy. Trenowaliśmy na równi z młodszymi
kolegami i nie było mowy o jakimkolwiek folgowaniu w stosunku do
mnie,czy Józefa Ciołka. Ciężko pracowaliśmy nad formą,dwa
treningi w ciągu dnia były codziennością. Uzyskiwane przez nas
wyniki stanowiły konsekwencje wysiłku całej drużyny.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Jak kibice w Wałbrzychu odbierali Pańską grę
w barwach Piasta? Czy miewał Pan z tego powodu nieprzyjemności,czy
wręcz przeciwnie, pojawiały się życzenia awansu do Ekstraklasy?
Józef
Borcoń : - W moim obecnym miejscu zamieszkania egzystuję od około
40 lat i nigdy nie spotkałem się z przykrymi sytuacjami. Kibice
Zagłębia doskonale znali całą otoczkę związaną z moim
transferem do Piasta, podobnie zresztą,jak osoby sympatyzujące z
Górnikiem.
Zauważcie
zresztą, Panowie, że czasy były inne. Po meczach często
spotykałem się w gronie piłkarzy Zagłębia i Górnika i nikt na
siłę nie szukał z tego powodu problemów. Dziś jest zgoła
inaczej. Bez przesadnej skromności muszę jednak zaznaczyć,że
jestem osobą szanowaną.
Józef
Borcoń : - Gwarantujemy, że w Nowej Rudzie również. Pobyt w
Piaście może Pan uznać za niezwykle udany, choć zdarzały się w
tym okresie mecze,które naszemu klubowi chluby nie przyniosły. W
końcowej fazie sezonu 1986/87 udaliście się na mecz do Gdyni z
tamtejszym Bałtykiem. Czy pamięta Pan okoliczności hańbiącej
porażki 0-7 ? Co ciekawe, tydzień wcześniej pokonaliście
bydgoskiego Zawiszę aż 4-0, po znakomitym występie całego
zespołu.
Józef
Borcoń : - Trudno zapomnieć taki mecz...Już do przerwy
przegrywaliśmy 0-3 i w szatni było bardzo gorąco. Odbyliśmy
szczerą rozmowę, która niestety nie pomogła i po przerwie
straciliśmy kolejne bramki. Były to czasy, gdy porażka różnicą
trzech i więcej bramek skutkowała odjęciem jednego punktu w
tabeli. Po bodajże czwartej,czy piątej Andrzej Kretek stwierdził,że
nie ma ochoty bronić dalej i z wściekłością rzucił rękawicami
o glebę.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Trudno chyba odmówić ambicji temu
zawodnikowi? Był ponoć również tytanem pracy podczas treningów.
Józef
Borcoń : - Oczywiście, nikt nie mógł mieć najmniejszych
zastrzeżeń o podejście Kretka do zajęć. Był świetnym
bramkarzem i nigdy nie kwestionowałem jego klasy. Od trzydziestu lat
nie daje mi jednakże spokoju pewna sytuacja i przyznam,że zdarzały
mi się z tego powodu bezsenne noce …
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Wracamy do punktu wyjścia.
Józef
Borcoń : - Moi drodzy, Kretkowi nigdy nie przydarzały się tego
typu błędy! Nie raz i nie dwa ratował nam skórę, przykładowo
broniąc rzut karny w sezonie 1987/88 w meczu z Gwardią Warszawa.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Tak rzeczywiście było, strzelał Zdzisław
Sodoma.
Józef
Borcoń : - Najłatwiej jest formułować oskarżenia, lecz
konsekwentnie będę obstawał przy swoim zdaniu. Andrzej powinien
ten strzał obronić. Tej klasy bramkarz nie puszczał tak łatwych
do obrony strzałów.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Kwestia tego meczu intryguje kibiców w Nowej
Rudzie od lat trzydziestu. My również nie chcemy głosić herezji
różnej maści,czas jednak ku temu najwyższy, by wyjaśnić pewne
kwestie.
Józef
Borcoń : - Moje zdanie już Panowie znacie. Do dziś mam
wątpliwości,a jak sami zauważyliście,minęło już trzydzieści
lat. Po tylu latach powinienem raczej zapomnieć o tym meczu,prawda?
Nic z tego. Rewanżowe spotkanie o Ekstraklasę pomiędzy Jastrzębiem
a Piastem wciąż siedzi w mojej głowie.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - I nadal boli ?
Józef
Borcoń : - Tak,boli. Nie tylko ze względu na własne osiągnięcia,
bo u schyłku kariery mogłem ponownie dostąpić zaszczytu gry w
najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju. Przechodząc do
Piasta nie spodziewałem się, że nadarzy się ku temu okazja. Gra w
Ektraklasie byłaby wspaniałą sprawą dla miasta,kibiców i klubu.
Nie miałbym nawet pretensji, gdybym nie grał i nie znajdował
uznania w oczach trenera. Chodzi jednak o sam fakt. Do dziś z
sympatią wspominam Nową Rudę,zdarza mi się również przejeżdżać
przez to miasto. Natrętne myśli wracają niczym bumerang. Nie
zmienię tego.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Nasza rozmowa staje się powoli sądem nad
Andrzejem Kretkiem,więc dla załagodzenia atmosfery spytajmy może o
innych piłkarzy Piasta, z którymi miał Pan okazję występować.
Linia pomocy złożona z takich piłkarzy,jak Bogdan Marchewka,
Andrzej Lubieniecki czy Wiesław Kozłowski prezentowała się
nadzwyczaj okazale.
Józef
Borcoń : - Bogdan Marchewka posiadał niesamowite umiejętności.
Pamiętam,że jego usługami zainteresowane były kluby z
Ekstraklasy, lecz Bogdan nie kwapił się do odejścia. Był
reżyserem naszych poczynań i znakomicie dyktował tempo gry.
Świetnie uzupełniał się z Karolem Ulatowskim, który z kolei był
zawodnikiem nieco bardziej skoncentrowanym na destrukcji. Andrzej i
Wiesław imponowali kondycją,wybieganiem a także umiejętnościami.
Siłą ówczesnego Piasta była również atmosfera. W kameralnym
środowisku każdy czuł się bardzo dobrze i tworzyliśmy prawdziwy
zespół.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Nie daje nam spokoju jeszcze jedna kwestia.
Jaka atmosfera panowała w szatni przed decydującym meczem w
Jastrzębiu?
Józef
Borcoń : - Byliśmy spokojni i skoncentrowani. Remis w Nowej Rudzie
pozostawił wprawdzie pewien niedosyt, lecz na rewanż udaliśmy się
pełni wiary w awans.
Mobilizowaliśmy
się wzajemnie i poklepywaliśmy po plecach. Trener Wojtyłko
uczulał nas, by nie kłócić się między sobą i nie rozmawiać z
sędzia.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Po zakończeniu meczu emocje wzięły jednak
górę, trudno zresztą by było inaczej. Ostatnie nasze pytanie
brzmi: co odpowiedział Panu sędzia Orłowski?
Józef
Borcoń :- Cytując jego słowa : - „ Bramka zdobyta została
przecież w sposób prawidłowy... ”.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - I na tym może zakończmy... Dziękujemy za
rozmowę, wszystkiego dobrego.
Józef
Borcoń : - Dziękuję również i pozdrawiam kibiców Piasta.
SP
&MU
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz