środa, 23 maja 2018

DO DZIŚ PAMIĘTAM BRAMKĘ STRACONĄ W JASTRZĘBIU.


Kolejnym etapem wspomnień o najlepszym sezonie w dziejach naszego Klubu było spotkanie z Józefem Borconiem. Był on jednym z nestorów zespołu prowadzonego przez Erwina Wojtyłkę. Zaopatrzeni w komputer z naklejonym logo Piasta niezbyt pewnie czuliśmy się w jednej z wałbrzyskich dzielnic i nie ominęły nas dość „dziwne”spojrzenia miejscowych...
Wizyta w domu Pana Józefa zrekompensowała jednak początkowe niedogodności i bardzo szybko nawiązaliśmy z Nim nić porozumienia. Podczas pełnego emocji wywiadu, nasz rozmówca w zdecydowany sposób przedstawił swój punkt widzenia dotyczący barażu z zespołem Jastrzębia. Jak zatem Józef Borcoń wspomina okres walki o Ekstraklasę w barwach Piasta?
Zapraszamy do lektury!


Piast Nowa Ruda -Kronika : - Ostatni raz widzieliśmy Pana w Nowej Rudzie w sezonie 1997/98. Prowadzona przez Pana Olimpia Kamienna Góra zwyciężyła Piasta 2-0.
Józef Borcoń :- Rzeczywiście tak było, podczas tego meczu odwiedził mnie mój serdeczny kolega Ryszard Rosiak, z którym kontakt utrzymuję do dziś.
Piast Nowa Ruda -Kronika : - I to właśnie trener Rosiak przekazał nam numer do Pana, dzięki czemu mamy możliwość poznania kolejnego podopiecznego Erwina Wojtyłki. Bardzo nam miło !
Józef Borcoń :- Witam Panów serdecznie. Okres spędzony w Piaście Nowa Ruda wspominam z ogromnym sentymentem. Brakło tak niewiele...
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Temat baraży z Jastrzębiem niewątpliwie zdominuje naszą rozmowę. W obu meczach zastępował Pan w roli kapitana wspomnianego wcześniej Ryszarda Rosiaka. Co powiedział Pan sędziemu Orłowskiemu tuż po zakończeniu meczu w Jastrzębiu?
Józef Borcoń: - Mówiąc oględnie...wyraziłem swe niezadowolenie z jego pracy.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - A konkretnie ?
Józef Borcoń : - „ Pomagał Pan gospodarzom przez cały mecz i dopiął Pan swego... ” .
(z numerem 6. "gratulujący" sędziom dobrego występu Józef Borcoń - fragment zdjęcia ze zbiorów Ryszarda Dudy)

Piast Nowa Ruda – Kronika : - Sędziowie w Jastrzębiu raczej Wam nie pomagali ?
Józef Borcoń : - To za mało powiedziane. Arbiter Orłowski utrudniał nam grę, wszelkie kontrowersyjne sytuacje rozstrzygając na korzyść gospodarzy. W samym meczu nie wypracowaliśmy klarownej sytuacji, mnożyły się z kolei faule w ofensywie, popełniane rzekomo przez Andrzeja Świerczyńskiego, czy Zbigniewa Sawczuka.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Siłą Piasta była gra z kontrataku.
Józef Borcoń : - Była to nasza bardzo mocna strona. Niestety, w meczu o którym rozmawiamy,zostaliśmy pozbawieni wszelkich naszych atutów. Sporadycznie przedostawaliśmy się za linię środkową boiska, a jeśli już się to udało, zwykle po chwili słyszeliśmy gwizdek arbitra.
Mieliśmy co prawda dwa rzuty wolne, które przestrzelili Bogdan Marchewka i Maciej Białczak. Były one jednak podyktowane w znacznej odległości od bramki rywali.
Mecz w Jastrzębiu zdominowała jednak sytuacja, po której straciliśmy gola.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Czy w pierwszym meczu było podobnie? Samo spotkanie powinno zakończyć się zwycięstwem Piasta.
Józef Borcoń : - Zgodzę się z Panami, mecz w Nowej Rudzie powinien zakończyć się naszym zwycięstwem. Mimo wszystko już wtedy czuło się delikatne faworyzowanie drużyny GKS-u. Szkoda, że nie udało się wówczas zdobyć bramki, okazje ku temu były.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Czy bramka,którą stracił Piast w Jastrzębiu obciążała konto Andrzeja Kretka?
Józef Borcoń : - Tak. Poza tym, jak doskonale Panowie wiecie, w kolejnym sezonie został on zawodnikiem naszych rywali.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Innymi słowy,Kretek powinien obronić strzał oddany przez Marka Tekielę?
Józef Borcoń: - Andrzej był bardzo dobrym bramkarzem, który niejednokrotnie ratował nas z opresji. Jednak strzał, który zadecydował o porażce naszego zespołu, ja obroniłbym...każdą częścią ciała. A byłem przecież obrońcą. Panowie,mówiąc żargonem piłkarskim,futbolówka leciała w stronę bramki „trzy dni”...
To było coś niewyobrażalnego, pamiętam tę sytuację do dziś. Andrzej mógł w tej akcji zrobić wszystko,w ostateczności odbić piłkę choćby nogą...
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Ochłońmy może na chwilę i porozmawiajmy o początkowym okresie Pańskiej kariery.
Miejsce Pana urodzenia-Działdowo, dzieli spora odległość od Wałbrzycha.
Józef Borcoń : - Były to czasy, gdy do Wałbrzycha przybywali ludzie z całej Polski i podejmowali pracę w miejscowych kopalniach. Nie inaczej było w przypadku mego ojca,który przyjechał do Boguszowa.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - Przez bardzo długi okres grał Pan w Zagłębiu Wałbrzych. Czy zdążył Pan zagrać w Ekstraklasie w barwach tego klubu?
Józef Borcoń : - Tak. Było to wprawdzie zaledwie pięć spotkań, ale doskonale je pamiętam. Ogromnym przeżyciem była wizyta na stadionie chorzowskiego Ruchu. I oczywiście,potyczka przeciwko Legii w Warszawie,gdzie otrzymałem zadanie krycia Roberta Gadochy. Nie strzelił on bramki w tym spotkaniu.
Piast Nowa Ruda – Kronika: - W klubie z kopalni Thorez minął się Pan z Tadeuszem Nowakiem.
Józef Borcoń : - Wasz krajan grał już wówczas w Legii.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - W Piaście pojawił się Pan w sezonie 1985/86.
Józef Borcoń : - Tak, wywalczyliśmy wówczas awans do drugiej ligi. Szkoleniowcy Zagłębia Wałbrzych postanowili odmłodzić kadrę zespołu. W wieku 32. lat zmuszony zostałem do szukania nowych wyzwań,ale nigdy nie żałowałem przyjścia do Nowej Rudy. Do tego kroku skutecznie namówił mnie Józef Ciołek, broniący wówczas bramki Piasta.
Piast Nowa Ruda – Kronika : - W chwili obecnej para się Pan trenerką.
Józef Borcoń : - Tak, pozostałem przy piłce. Pracuję z piłkarzami Skalnika Czarny Bór oraz klubem z Walimia.
Działacze z tej drugiej miejscowości poprosili mnie o pomoc, chcą bowiem utrzymać swój status w klasie-A.
Zaczynałem od szkolenia młodzieży w wałbrzyskim Zagłębiu i stopniowo pokonywałem kolejne szczeble jako trener. Troszkę w piłce widziałem i w mojej opinii, taki model kariery jest jak najbardziej prawidłowy.
Dziś wiele kwestii uległo zmianie. Zainwestowane pieniądze w kursy i książki pozwalają w dowolnej chwili objąć zespół seniorów. Czy jest to właściwa droga?
Jako przedstawiciela, nazwijmy to umownie „starej szkoły”, dziwią mnie na przykład ogromne ilości różnokolorowych pachołków widocznych podczas zajęć. Oczywiście, z boku wygląda to bardzo efektownie,czy jednak przynosi więcej korzyści niż 20-30 lat temu? Hołduję zasadom wpajanym mi od najmłodszych lat i uznaję je za słuszne.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Zatem nie musimy pytać o to, jakim trenerem jest Józef Borcoń.
Józef Borcoń : - Jestem wymagający zarówno od siebie,jak i moich podopiecznych. Podczas zajęć piłkarze pozostają do mojej dyspozycji, wymagam zatem posłuszeństwa i dyscypliny.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - A czy zdarza się Panu demonstrować poprawne wykonywanie ćwiczeń podczas treningów?
Józef Borcoń : - Zdarza się i mówiąc nieskromnie, czasem udaje mi się zawstydzić przedstawicieli młodego pokolenia. Pewnych rzeczy się nie zapomina, przecież grając w Piaście często obsługiwałem Andrzeja Świerczyńskiego dokładnymi podaniami. Czasem wystarczyło, by „Świerku” dołożył głowę lub nogę.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Snajper wyborowy dawnego Piasta posiadał niezwykle cenny dar-Świerczyńskiego piłka „szukała” w polu karnym.
Józef Borcoń : - Otóż to. W obrębie pola karnego Andrzej był bardzo niebezpieczny i gra z nim była dla mnie dużą przyjemnością.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Jednak to Zagłębie Wałbrzych jest klubem,któremu poświęcił Pan ogromną część swego piłkarskiego życia. Przykro chyba patrzeć na degrengoladę Zagłębia ?
Józef Borcoń : - Czasy się zmieniły i dzisiejsze Zagłębie funkcjonuje na peryferiach poważnego futbolu. Jest to temat na dłuższe opowiadanie i nie chciałbym się nad nim szczegółowo rozwodzić. Jeśli już poruszyliśmy tę kwestię-ogromnym błędem dla całego środowiska piłkarskiego w Wałbrzychu było utworzenie początkiem lat dziewięćdziesiątych dziwnego tworu, o nazwie Klub Piłkarski Wałbrzych.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że na tym dość dziwnym mariażu Zagłębie straciło najwięcej. I w konsekwencji, dziś ten zasłużony klub jest w takim, a nie innym miejscu...
Józef Borcoń : - Trudno by było inaczej, skoro w składzie zarządu KP Wałbrzych znajdowała się bodaj tylko jedna osoba związana z moim klubem. Górnik wchłonął Zagłębie, które, jak zapewne wiecie, na pewien czas zawiesiło swą działalność. Przemawiają przeze mnie emocje, ale biało-niebieskie krzesełka i napis „Górnik” umiejscowione na byłym stadionie Zagłębia są trochę chichotem losu i policzkiem dla nas, Zagłębiaków...
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Zapewne nigdy nie zgodziłby się Pan na przejście do Górnika?
Józef Borcoń :- Absolutnie. Nigdy nie było mi po drodze z pewnymi osobami działającymi w tym klubie. Zielono-czarne barwy zawsze stanowiły dla mnie świętość. Między zawodnikami Zagłębia a Górnika nigdy jednak nie dochodziło do konfliktów.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Wracając do Piasta. Czy ma Pan kontakt z byłymi kolegami z okresu gry w Nowej Rudzie?
Józef Borcoń : - Oprócz wspominanego na początku Ryszarda Rosiaka,widuję się na warsztatach trenerskich z Karolem Ulatowskim.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Frekwencja podczas spotkań w Nowej Rudzie była imponująca, prawda? ( zaprezentowaliśmy Panu Józefowi fragmenty meczu Piast Nowa Ruda – Stilon Gorzów dostępnego na naszej stronie ).
Józef Borcoń : - Oj tak… Na kameralnym stadionie przy ulicy Sportowej zawsze mogliśmy liczyć na gorący doping kilku tysięcy widzów.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Był Pan jednym z najbardziej doświadczonych zawodników w kadrze Erwina Wojtyłki.
Czy starsi piłkarze mogli liczyć na taryfę ulgową podczas zajęć?
Józef Borcoń : - Nic z tych rzeczy. Trenowaliśmy na równi z młodszymi kolegami i nie było mowy o jakimkolwiek folgowaniu w stosunku do mnie,czy Józefa Ciołka. Ciężko pracowaliśmy nad formą,dwa treningi w ciągu dnia były codziennością. Uzyskiwane przez nas wyniki stanowiły konsekwencje wysiłku całej drużyny.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Jak kibice w Wałbrzychu odbierali Pańską grę w barwach Piasta? Czy miewał Pan z tego powodu nieprzyjemności,czy wręcz przeciwnie, pojawiały się życzenia awansu do Ekstraklasy?
Józef Borcoń : - W moim obecnym miejscu zamieszkania egzystuję od około 40 lat i nigdy nie spotkałem się z przykrymi sytuacjami. Kibice Zagłębia doskonale znali całą otoczkę związaną z moim transferem do Piasta, podobnie zresztą,jak osoby sympatyzujące z Górnikiem.
Zauważcie zresztą, Panowie, że czasy były inne. Po meczach często spotykałem się w gronie piłkarzy Zagłębia i Górnika i nikt na siłę nie szukał z tego powodu problemów. Dziś jest zgoła inaczej. Bez przesadnej skromności muszę jednak zaznaczyć,że jestem osobą szanowaną.
Józef Borcoń : - Gwarantujemy, że w Nowej Rudzie również. Pobyt w Piaście może Pan uznać za niezwykle udany, choć zdarzały się w tym okresie mecze,które naszemu klubowi chluby nie przyniosły. W końcowej fazie sezonu 1986/87 udaliście się na mecz do Gdyni z tamtejszym Bałtykiem. Czy pamięta Pan okoliczności hańbiącej porażki 0-7 ? Co ciekawe, tydzień wcześniej pokonaliście bydgoskiego Zawiszę aż 4-0, po znakomitym występie całego zespołu.
Józef Borcoń : - Trudno zapomnieć taki mecz...Już do przerwy przegrywaliśmy 0-3 i w szatni było bardzo gorąco. Odbyliśmy szczerą rozmowę, która niestety nie pomogła i po przerwie straciliśmy kolejne bramki. Były to czasy, gdy porażka różnicą trzech i więcej bramek skutkowała odjęciem jednego punktu w tabeli. Po bodajże czwartej,czy piątej Andrzej Kretek stwierdził,że nie ma ochoty bronić dalej i z wściekłością rzucił rękawicami o glebę.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Trudno chyba odmówić ambicji temu zawodnikowi? Był ponoć również tytanem pracy podczas treningów.
Józef Borcoń : - Oczywiście, nikt nie mógł mieć najmniejszych zastrzeżeń o podejście Kretka do zajęć. Był świetnym bramkarzem i nigdy nie kwestionowałem jego klasy. Od trzydziestu lat nie daje mi jednakże spokoju pewna sytuacja i przyznam,że zdarzały mi się z tego powodu bezsenne noce …
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Wracamy do punktu wyjścia.
Józef Borcoń : - Moi drodzy, Kretkowi nigdy nie przydarzały się tego typu błędy! Nie raz i nie dwa ratował nam skórę, przykładowo broniąc rzut karny w sezonie 1987/88 w meczu z Gwardią Warszawa.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Tak rzeczywiście było, strzelał Zdzisław Sodoma.
Józef Borcoń : - Najłatwiej jest formułować oskarżenia, lecz konsekwentnie będę obstawał przy swoim zdaniu. Andrzej powinien ten strzał obronić. Tej klasy bramkarz nie puszczał tak łatwych do obrony strzałów.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Kwestia tego meczu intryguje kibiców w Nowej Rudzie od lat trzydziestu. My również nie chcemy głosić herezji różnej maści,czas jednak ku temu najwyższy, by wyjaśnić pewne kwestie.
Józef Borcoń : - Moje zdanie już Panowie znacie. Do dziś mam wątpliwości,a jak sami zauważyliście,minęło już trzydzieści lat. Po tylu latach powinienem raczej zapomnieć o tym meczu,prawda? Nic z tego. Rewanżowe spotkanie o Ekstraklasę pomiędzy Jastrzębiem a Piastem wciąż siedzi w mojej głowie.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I nadal boli ?
Józef Borcoń : - Tak,boli. Nie tylko ze względu na własne osiągnięcia, bo u schyłku kariery mogłem ponownie dostąpić zaszczytu gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w naszym kraju. Przechodząc do Piasta nie spodziewałem się, że nadarzy się ku temu okazja. Gra w Ektraklasie byłaby wspaniałą sprawą dla miasta,kibiców i klubu. Nie miałbym nawet pretensji, gdybym nie grał i nie znajdował uznania w oczach trenera. Chodzi jednak o sam fakt. Do dziś z sympatią wspominam Nową Rudę,zdarza mi się również przejeżdżać przez to miasto. Natrętne myśli wracają niczym bumerang. Nie zmienię tego.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Nasza rozmowa staje się powoli sądem nad Andrzejem Kretkiem,więc dla załagodzenia atmosfery spytajmy może o innych piłkarzy Piasta, z którymi miał Pan okazję występować. Linia pomocy złożona z takich piłkarzy,jak Bogdan Marchewka, Andrzej Lubieniecki czy Wiesław Kozłowski prezentowała się nadzwyczaj okazale.
Józef Borcoń : - Bogdan Marchewka posiadał niesamowite umiejętności. Pamiętam,że jego usługami zainteresowane były kluby z Ekstraklasy, lecz Bogdan nie kwapił się do odejścia. Był reżyserem naszych poczynań i znakomicie dyktował tempo gry. Świetnie uzupełniał się z Karolem Ulatowskim, który z kolei był zawodnikiem nieco bardziej skoncentrowanym na destrukcji. Andrzej i Wiesław imponowali kondycją,wybieganiem a także umiejętnościami. Siłą ówczesnego Piasta była również atmosfera. W kameralnym środowisku każdy czuł się bardzo dobrze i tworzyliśmy prawdziwy zespół.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Nie daje nam spokoju jeszcze jedna kwestia. Jaka atmosfera panowała w szatni przed decydującym meczem w Jastrzębiu?
Józef Borcoń : - Byliśmy spokojni i skoncentrowani. Remis w Nowej Rudzie pozostawił wprawdzie pewien niedosyt, lecz na rewanż udaliśmy się pełni wiary w awans.
Mobilizowaliśmy się wzajemnie i poklepywaliśmy po plecach. Trener Wojtyłko uczulał nas, by nie kłócić się między sobą i nie rozmawiać z sędzia.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Po zakończeniu meczu emocje wzięły jednak górę, trudno zresztą by było inaczej. Ostatnie nasze pytanie brzmi: co odpowiedział Panu sędzia Orłowski?
Józef Borcoń :- Cytując jego słowa : - „ Bramka zdobyta została przecież w sposób prawidłowy... ”.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I na tym może zakończmy... Dziękujemy za rozmowę, wszystkiego dobrego.
Józef Borcoń : - Dziękuję również i pozdrawiam kibiców Piasta.
SP &MU


                                                                                                                             Józef Borcoń w okresie gry w Piaście... i dziś, na zdjęciu z Sebastianem i Michałem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz