O
KROK OD EKSTRAKLASY
Szanowni
Kibice, przez kilka najbliższych tygodni skupimy swą uwagę na
walce noworudzkiego Piasta o awans do Ekstraklasy w sezonie 1987/88.
Jest to, jak wiadomo, wyjątkowy okres w dziejach naszego Klubu.
Pragniemy
przypomnieć wydarzenia sprzed trzydziestu lat i ocalić od
zapomnienia piłkarskich bohaterów Nowej Rudy. Podróż w futbolową
przeszłość zaaranżowaliśmy bardzo sumiennie, zachęcamy więc do
śledzenia naszej strony.
Przygotowaliśmy
również kilka niespodzianek.
Powróćmy
wspólnie do czasów, gdy noworudzki Piast znalazł się na ustach
kibiców w całej Polsce...
Cykl
#OkrokodEkstraklasy rozpoczynamy od przedstawienia obszernego wywiadu
z byłym piłkarzem i trenerem Piasta – Karolem Ulatowskim.
Zapraszamy
do lektury!
SP&MU
Piast
Nowa Ruda-Kronika: Witamy, Panie Trenerze. Rozmową z Panem pragniemy
zainaugurować wspomnienia z okresu walki o Ekstraklasę. Próżno
Pana szukać w składzie Piasta w barażowych potyczkach z
Jastrzębiem. Czy był to efekt kontuzji?
Karol
Ulatowski: - Witam,to prawda,z powodu urazu opuściłem oba mecze.
Była to konsekwencja wślizgu wykonanego w spotkaniu z bydgoskim
Zawiszą w meczu rozgrywanym na ulicy Sportowej.
Piast
Nowa Ruda-Kronika:-Wygranym 2-0.
Karol
Ulatowski : - Tak, wygraliśmy zdecydowanie tę potyczkę,kontuzja
jednak zmąciła mą radość z sukcesu,co więcej, miała ogromny
wpływ na moje dalsze poczynania wiosną 1988 roku. Zerwany
przywodziciel i operacja to niebyt miłe wspomnienia z tego okresu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - W ankiecie, którą wypełnił Pan na nasze
potrzeby,wspomniał Pan postać swego ojca. Czy to on zaszczepił w
młodym Karolu miłość do piłki?
Karol
Ulatowski: - Czy było tak w istocie,nie jestem w stanie
odpowiedzieć. Ojciec grał w piłkę w rodzinnej miejscowości.
Jednak moi świętej już pamięci Rodzice opowiadali mi, że miłość
do futbolówki pojawiła się w sposób naturalny. Ponoć właśnie
na piłce nauczyłem się chodzić i to ona miała ogromny wpływ na
całe moje życie.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Rozpoczęło się ono w Kaliszu. Jest Pan
przedstawicielem „kaliskiej fali” w dziejach Piasta, z tego
miasta pochodzą bowiem Andrzej Pasek i Maciej Białczak. Czy zetknął
się Pan może z innym krajanem,Czesławem Gabryelem? Bronił on
dostępu do bramki Piasta w latach pięćdziesiątych ubiegłego
wieku.
Karol
Ulatowski: - Osobiście nie miałem okazji by poznać Pana Czesława.
Przypominam sobie jednak, że posiadał on zakład fotograficzny
umiejscowiony właśnie w Kaliszu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - To prawda. W rodzinnym mieście zdradzał Pan
chyba sporą smykałkę do gry w piłkę, skoro kolejnym
przystankiem w karierze był wrocławski Śląsk?
Karol
Ulatowski : - Działacze Śląska przedstawili mi konkretną
propozycję. Muszę przyznać, że były to bardzo ciężkie czasy,
tuż po stanie wojennym...
Być
może dziś ciężko pojąć pewne sytuacje, mające miejsce w tym
newralgicznym dla naszej Ojczyzny okresie...
Po
tak zwanej „unitarce”otrzymałem rozkaz, by stawić się w
wojskowym klubie z Wrocławia. Działo się to zimą. Gdy pojawiłem
się na ulicy Oporowskiej okazało się,że pierwszy zespół Śląska
udał się na zgrupowanie do Zakopanego. Po dwóch dniach na obóz
pojechałem i ja, z rezerwami trzecioligowego zespołu. Miejscem
docelowym tej podróży była Bielsko-Biała i między nami mówiąc,
żałuję do dziś,że nie pojawiłem się w stolicy Dolnego Śląska
kilka dni później.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Obozu w Bielsku nie wspomina Pan najlepiej?
Karol
Ulatowski : - To za mało powiedziane. Mówiąc po piłkarsku -
„zajechałem się”.Przez całą karierę związaną zarówno z
grą, jak i trenerką, nigdy nie spotkałem się z równie morderczym
reżimem treningowym. Do dziś łapię się za głowę,wspominając
metody pracy mego ówczesnego szkoleniowca.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Czy zdradzi Pan jego nazwisko?
Karol
Ulatowski : - To żadna tajemnica, był nim Romuald Szukiełowicz.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Dość znany trener.
Karol
Ulatowski : - Ja zapamiętałem go z niezbyt dobrej strony. Aby
zobrazować gehennę, jaką fundował nam trener Szukiełowicz,
posłużę się kilkoma przykładami.
Wyobrażacie
sobie trening,na którym trzeba było przebiec dystans stu
metrów...osiemdziesiąt razy? Oczywiście w odpowiednim czasie.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Nie wyobrażamy sobie...
Karol
Ulatowski: - A dla kontrastu, zajęcia, na których pokonywaliśmy
dystans czterystu metrów ...trzydzieści razy? To było istne
morderstwo.
Co
ciekawe, po powrocie z Bielska udaliśmy się na kolejny obóz, do
Czerwieńska.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Gdzie zapewne nastąpiła „powtórka z
rozrywki”?
Karol
Ulatowski: - Wasze przypuszczenia są jak najbardziej słuszne...
Mówiąc żartobliwie, w omawianym okresie mógłbym biegać chyba
przez trzy godziny i nawet bym się nie zmęczył. Tego typu sposób
przygotowań odbijał się jednak na zdrowiu zawodników. Kończąc
te rozważania,po powrocie z drugiego zgrupowania otrzymałem
powołanie do pierwszego zespołu Śląska,dość szybko wróciłem
jednak do drużyny rezerw.
Nie
ukrywam,że otrzymałem w Śląsku pewnego rodzaju szansę,pamiętajcie
jednak o zawodnikach występujących wówczas w drugiej linii.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Tarasiewicz,Prusik,Pękala...
Karol
Ulatowski : - Była to prawdopodobnie najsilniejsza linia pomocy w
Polsce. Oprócz mnie w kadrze Śląska znajdował się chociażby
Romuald Kujawa,który zapisał przyzwoitą kartę w Zagłębiu Lubin.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Spoglądamy we wspomnianą na wstępie ankietę
i wynika z niej,że następnie zakotwiczył Pan w Prudniku oraz w
Poznaniu.
Karol
Ulatowski : -W klubie o nazwie Grunwald. Była to trzecia liga.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Najbardziej jednak interesują nas
okoliczności,w jakich pojawił się Pan w Piaście Nowa Ruda.
Karol
Ulatowski :- Po odbyciu służby wojskowej wróciłem do Kalisza.
Przed przejściem do Nowej Rudy kontaktowali się ze mną działacze
Chemika Police,trenowałem również z drużyną Lecha Poznań.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - To bliżej nieznany fragment Pańskiej
futbolowej biografii.
Karol
Ulatowski :- Wraz z zespołem Lecha udałem się do Wisły. Po
powrocie do Poznania lechici udali się do Republiki Federalnej
Niemiec,w ramach rozliczeń wynikających z transferu swego
wybitnego zawodnika,Mirosława Okońskiego. Niestety,z powodu braku
paszportu w autokarze wyjeżdżającym do Niemiec Zachodnich nie było
dla mnie miejsca.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - I summa summarum, zabrakło dla Pana miejsca
również w kadrze Lecha. Co o tym zdecydowało?
Karol
Ulatowski : - Brak szcześcia. I odrobiny poparcia. Myślę,że w
grach sparingowych prezentowałem się całkiem dobrze.
Oczywiście,odstawałem wyszkoleniem od ówczesnego reprezentanta
Polski,Henryka Miłoszewicza,jednak pozostali gracze „Kolejorza”
prezentowali podobny poziom do mojego. Trenerem poznaniaków był
wówczas Bronisław Waligóra,wcześniej pracujący w Widzewie.
Jednym
z piłkarzy walczących o angaż w Poznaniu był z kolei Piotr
Romke,były podopieczny Waligóry z Łodzi...
Wróciłem
więc do Kalisza.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - A następnie trafił Pan do Nowej Rudy. W końcu.
Karol
Ulatowski: - W końcu,bo już rok wcześniej,w sezonie 1986/87
pojawiłem się na rekonesansie w Nowej Rudzie. Przed startem
kolejnej kampanii działacze Piasta ponownie przedstawili mi swą
ofertę,a kulisy transferu do dziś wspominam z lekkim rozbawieniem.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Prosimy o szczegóły.
Karol
Ulatowski: - Grając we Włókniarzu Kalisz mieszkałem w pokoju
usytuowanym przy stadionie,wraz z Maciejem Białczakiem i innym
kolegą z drużyny,Januszem Gostyńskim.
Pewnego
razu w klubie pojawili się wysłannicy Piasta Nowa Ruda oraz
Włókniarza Pabianice. Był to dzień negocjacji transferowych,w
którym otrzymaliśmy polecenie pozostania w naszych pokojach.
Po
pewnym czasie otworzyły się drzwi i wraz z Maćkiem usłyszeliśmy
hasło-Piast Nowa Ruda!
Kolega
Gostyński sprzedany został natomiast do innego
drugoligowca,Włókniarza Pabianice.
Takie
to były czasy...
Dodam,że
po ustaleniu warunków przejścia do Piasta zastałem w Kaliszu
telegram z zaproszeniem do GKS-u Bełchatów. Postanowiłem jednak
dotrzymać słowa danemu dyrektorowi Piasta,Czesławowi Stadnickiemu
i odrzuciłem propozycję z Bełchatowa.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Jak odebrał Pan funkcjonujący w drugoligowych
realiach klub i samą Nową Rudę?
Karol
Ulatowski : - Nie będę Was oszukiwał,ale samo miasto nie przypadło
mi do gustu. Wydało mi się szare i brudne,co trochę mnie
przerażało. Postanowilem jednak zacisnąć zęby i podjąć próbę
aklimatyzacji w niezbyt przyjaznym mi otoczeniu. Umowę z Piastem
podpisałem na dwa sezony i nie zamierzałem wiązać się z tym
klubem na dłużej.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Poziom sportowy w Piaście był chyba jednak
wyższy?
Karol
Ulatowski : - To prawda,choć nie uważałem,by gracze występujący
w kaliskim Włókniarzu w znaczący sposób odbiegali talentem od
mych nowych kolegów z Nowej Rudy. Grę w Piaście determinował
jednak cel,jakim był awans do Ekstraklasy. Oczywiście przed
rozpoczęciem sezonu 1987/88 nikt o tym w klubie głośno nie
mówił,jak wiadomo jednak,apetyt zazwyczaj rośnie w miarę
jedzenia...
Piast
Nowa Ruda-Kronika:- W ten oto sposób zbliżamy się do
newralgicznego punktu naszej rozmowy.
Zwykle
w takich momentach popadamy w nostalgiczne tony i rozważań o złotym
okresie w dziejach naszego klubu słuchać możemy w
nieskończoność...
Karol
Ulatowski : - Od pierwszych kolejek sezonu zameldowaliśmy się w
ścisłej czołówce tabeli,a na mecz do Chorzowa udaliśmy się jako
lider. Cel krystalizował się po kolejnych udanych meczach w naszym
wykonaniu.
Całkiem
dobrze radziliśmy sobie również w Pucharze Polski,po
wyeliminowaniu Zagłębia Wałbrzych i Ślęzy Wrocław odpadliśmy z
zespołem Pogoni Szczecin.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - W tym spotkaniu Wiesław Kozłowski nie
wykorzystał rzutu karnego.
Po
zakończeniu rundy jesiennej Piast zameldował się na 4.miejscu w
tabeli. Walka o miejsce premiowane w barażach była celem,który
został postawiony podopiecznym Erwina Wojtyłki?
Karol
Ulatowski : - Dokładnie tak było. Ruch był poza zasięgiem i
pewnie zmierzał do Ekstraklasy.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Na drugim miejscu w tabeli po rozegraniu rundy
jesiennej zameldował się zespół Jastrzębia...
Karol
Ulatowski : - Byliśmy jednak przekonani,że jesteśmy od nich lepsi.
W okresie,który omawiamy dysponowaliśmy silnym i wyrównanym
składem. Kilku z nas miało coś do udowodnienia,zauważcie ,że
oprócz mnie swoich sił w Śląsku próbowali także Bogdan
Marchewka,Zbigniew Sawczuk czy Andrzej Kretek. Nie odczuwaliśmy
nadmiernego respektu przed drużyną Jastrzębia. Zresztą, także
trzecia w tabeli Polonia Bytom jawiła nam się jako przeszkoda do
pokonania,i jak się okazało,w bezpośrednim starciu nie
pozostawiliśmy bytomianom żadnych złudzeń.
Czuliśmy
się mocni,spójrzcie zresztą na klasyfikację katowickiego
Sportu,pojawiającą się w poniedziałkowych wydaniach tej gazety.
Regularnie meldowali się w niej piłkarze Piasta.
(Powyżej klasyfikacje "Sportu" za poszczególne kolejki z naszym Bohaterem oraz wycinek z gazety węgierskiej, traktujący o meczu Piasta z zespołem Haladas, od lewej w strojach w paski: Karol Ulatowski, Maciej Białczak i Józef Borcoń)
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Jakim trenerem był Erwin Wojtyłko?Słyszeliśmy
różne opinie dotyczące jego osoby.
Karol
Ulatowski : - Był fachowcem i do jego warsztatu nikt raczej nie mógł
mieć zastrzeżeń. W nowoczesny sposób prowadził zajęcia,biorąc
oczywiście pod uwagę czasy sprzed lat trzydziestu. Był jednak
człowiekiem dość dziwnym,zamkniętym w sobie i niezbyt
komunikatywnym.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Zatrzymajmy się przy dwumeczu z GKS-em
Jastrzębie. Oglądając poczynania kolegów zapewne denerwował się
Pan podwójnie?
Karol
Ulatowski :- Emocje i nerwy były nieporównywalnie większe od
tych,które towarzyszą zawodnikom na murawie. Bolała przymusowa
absencja,gra toczyła się przecież o wysoką stawkę.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Pierwszy mecz barażowy,rozgrywany w Nowej
Rudzie powinien zakończyć się zwycięstwem Piasta.
Karol
Ulatowski :- Zdecydowanie. Byliśmy zdecydowanie bliżsi sukcesu i
uważam,że wynik 2-0 w pełni odzwierciedlałby przebieg gry.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Z powodu żółtych kartek nie wystąpili w tym
meczu Ryszard Rosiak,Jan Duraj i Dariusz Dziarmaga. Jak przebiegał
rewanż w Jastrzębiu z perspektywy Karola Ulatowskiego,kibica?
Karol
Ulatowski: - Było to ciężkie doświadczenie. Na mecz pojechałem
autokarem z kibicami Piasta i nie ukrywam,że powrót do domu
przebiegał w fatalnej atmosferze. Czułem się jak na pogrzebie,czy
stypie po stracie kogoś bliskiego.
Sam
mecz nie był wielkim widowiskiem,dość przypadkowo zdobyta bramka
zadecydowała o sukcesie gospodarzy.
Odnosiłem
wrażenie,że zarówno Jastrzębie,jak i nasz zespół koncentrowały
swą uwagę na tym,by nie popełnić błędu. Niestety,takowy
przydarzył się nam i szansa na promocję do Ekstraklasy oddaliła
się bezpowrotnie.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Czy klub przygotowany był na kolejny krok?Czy
zawodnicy interesowali się tego typu kwestiami?
Karol
Ulatowski: - Docierały do nas wieści o planach
działaczy,koncentrowaliśmy się jednak na grze. Chcieliśmy tego
awansu,pragnęliśmy uszczęśliwić kibiców.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - U progu sezonu 1988/89 nowy trener,Władysław
Szaryński stwierdził,że interesuje go ponowna walka o miejsce w
elicie.
Karol
Ulatowski : - Doskonale jednak pamiętamy,jak się to wszystko
potoczyło... Mam swoją teorię dotyczącą pewnych spraw i
uważam,że błędem działaczy było pozyskanie Jerzego
Sokołowskiego z Pogoni Szczecin.
W
sprawnie dotychczas funkcjonującym zespole pojawiły się grupy i
przestaliśmy tworzyć monolit. Zbyt łagodne usposobienie trenera
Szaryńskiego ,oczywiście przy całym dla niego szacunku,również
nie wróżyło sukcesów.
Władysław
Szaryński nie był osobą,która uderzyłaby pięścią w stół i
stanowczym tonem przywołała niektórych zawodników do porządku. A
czasem wręcz się o to prosiło.
Jerzy
Sokołowski miał niestety zgubny wpływ na kilku naszych zawodników.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Mocne to słowa.
Karol
Ulatowski : - Jestem tego świadomy,podtrzymuję jednak swoje zdanie.
Destrukcyjny charakter Sokołowskiego przyczynił się do słabszych
wyników Piasta,co w konsekwencji doprowadziło do szokującego
spadku z drugiej ligi.
Utkwiła
mi w pamięci pewna sytuacja.
Po
jednym ze spotkań Jerzy Sokołowski (posiadający jako jeden z
nielicznych odtwarzacz video),zwrócił się do mnie podczas analizy
meczu słowami :
-Zobacz,
Ty biegasz po boisku,a Marchewka po nim spaceruje!
Bogdan
nie należał do zawodników,którzy utrzymywali bliższe kontakty z
byłym graczem Pogoni,a mnie zamurowało słysząc te słowa...
Co
więcej,odnosiłem wrażenie,że niektórzy działacze traktowali
Sokołowskiego niczym zbawcę.
Niejednokrotnie
słyszałem uwagi,typu:
-Jurek
za Was strzela i broni...
W
takiej atmosferze ciężko było o sukcesy,ciągłe knucie i
spiskowanie za plecami musiało odbić się wynikach.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Mimo wszystko,baraże o utrzymanie się w
drugiej lidze ze Stalą Stocznia Szczecin miały być formalnością...
Karol
Ulatowski : - Niestety,wydarzenia potoczyły się zgoła inaczej. Już
po zakończeniu sezonu,przed barażami ze Stalą Stocznia,działacze
zorganizowali nam obóz. Był to fatalny pomysł,byliśmy przemęczeni
i brakowało nam świeżości.
Pierwszy
mecz barażowy zakończył się wynikiem 2-2.
Skład,który
zaproponował trener Pasek,wprawił nas w osłupienie. Jerzy
Sokołowski-nominalny obrońca,pojawił się w pomocy. Ja-środkowy
pomocnik,wystąpiłem w tym meczu na prawej pomocy...
Do
dziś nie wiem,czy trenerzy otrzymali kartkę z nazwiskami,kto i
gdzie powinien grać?
Mimo
tych zawirowań powinniśmy wygrać to spotkanie.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Z bezpiecznego prowadzenia do przerwy(
2-0),zrobił się remis...
Karol
Ulatowski : - Kuriozalna bramka samobójcza Piotra Szymańskiego i
rzut karny dla gości odwróciły losy niemal wygranego meczu. W
rewanżu również prowadziliśmy po bramce uzyskanej przez Roberta
Fudalego.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Szczecinianie wyrównali po bramce zdobytej
ponownie z rzutu karnego.
Czy
pamięta Pan nazwisko zawodnika,który w opinii arbitra,dopuścił
się przewinienia w polu karnym?
Karol
Ulatowski : - Zdaniem sędziego,to ja sprokurowałem
„jedenastkę”.
„jedenastkę”.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Był faul?
Karol
Ulatowski : - W życiu ! Goniłem szarżującego z piłką zawodnika
gospodarzy,ten upadł w polu karnym i po chwili usłyszałem
gwizdek...
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Co działo się w przerwie ?
Remis
1-1 premiował zespół Stali Stocznia.
Karol
Ulatowski : - W przerwie meczu pokłóciłem się z Bogdanem
Marchewką o sporną sytuację,po czym opuściłem szatnię. W
drugiej połowie meczu sędzia nie pozwolił nam na wiele i
kontrolował przebieg gry...
W
ten oto sposób drużyna o klasę lepsza opuszczała szeregi drugiej
ligi.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - I marne pocieszenie stanowił fakt,że również
Jastrzębie długo w elicie nie zabawiło...
Karol
Ulatowski : - Z pewną dozą żalu obserwowaliśmy zmagania
Swędery,Łuczaka i spółki na szczeblu dawnej pierwszej ligi.
Jednak nasza sytuacja w przeciągu zaledwie jednego sezonu zmieniła
się diametralnie. Spadliśmy do trzeciej ligi i ciężko było
zaakceptować taki stan rzeczy.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - W sezonie 1991/92 został Pan zawodnikiem Lechii
Dzierżoniów.
Karol
Ulatowski : -Wcześniej jednak wróciłem na jedną rundę do
Kalisza. Jeśli chodzi o moje przejście do Lechii,wiązało się ono
z propozycją od trenera tego zespołu,Wiesława Pisarskiego. W myśl
jego koncepcji,miałem stać się pewnego rodzaju mentorem dla
młodych i utalentowanych chłopców. To był ciekawy
zespół,wystarczy wspomnieć nazwiska Józefa Kostka,Zbigniewa
Wójcika,czy Pawła Sibika. Ponadto,przy mej wydatnej pomocy,kontrakt
z Lechią Dzierżoniów podpisał również inny noworudzianin,Tomasz
Bąk.
Z
okresu spędzonego w Dzierżoniowie utkwiło mi w pamięci zdarzenie
z meczu z Zagłębiem Sosnowiec.
Po
zrobieniu prześwietlenia,okazało się,że przez 45 minut grałem z
pękniętą kością... Cóż,bywało i tak.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Po raz kolejny wrócił Pan do naszego klubu w
połowie lat dziewięćdziesiątych. Były to już inne,trzecioligowe
realia. Trenerem Piasta był wówczas Ryszard Rosiak.
Karol
Ulatowski : - W międzyczasie udałem się do Belgii na testy do
jednego z trzecioligowych klubów. Był to okres przed wprowadzeniem
prawa Bosmana,więc obowiązywały limity dotyczące zatrudniania
obcokrajowców. Z powodów proceduralnych nie udało mi się
spróbować swych sił w tamtejszej lidze. Grałem również w
Ostrovii i w Czarnych Otmuchów,skąd powróciłem do Nowej Rudy. Był
to rok 1994.Jeśli zaś chodzi o powrót do Piasta,klub znalazł się
w nowych realiach. Upadały zakłady pracy,przede wszystkim kopalnia.
Pojawili się co prawda sponsorzy,liczyli jednak głównie na
osobiste zyski.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - O ile sobie dobrze przypominamy,zaliczył Pan
również na Pana piłkarskim szlaku pojawiły się również Niemcy?
Karol
Ulatowski : - Zgadza się, wyjechałem tam wraz z Grzegorzem
Zającem,bramkarzem Piasta.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : -Spójrzmy na Pana dokonania na ławce
trenerskiej. Z wiadomych względów,chcielibyśmy zwrócić
szczególną uwagę na okres spędzony w Nowej Rudzie. Pamiętajmy
jednak,że pracował Pan między innymi w klubach kaliskich,Polonii
Bystrzyca czy w Bielawiance.
Karol
Ulatowski :- Gdy u progu sezonu 1998/99 trenerem Polonii Bystrzyca
został Andrzej Pasek,zaproponował mi grę. Występowałem na
pozycji stopera.
Po
zwolnieniu trenera Paska przejąłem obowiązki grającego trenera i
zostałem w Bystrzycy na półtorej roku.
Po
spadku Piasta z czwartej ligi zostałem z kolei grającym trenerem
noworudzkiego zespołu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Był to sezon 2000/01.
Karol
Ulatowski : - Dokładnie tak. Ambicją działaczy Piasta był jak
najszybszy powrót do czwartej klasy rozgrywek. Podjąłem się więc
tego wyzwania.
Pracowałem
z grupą młodych chłopców,nieodżałowanym Radkiem
Druciakiem,Piotrem Woźniakiem,czy Marcinem Wacławikiem. Przy
wsparciu Stanisława Leśniarka i Piotra Szymańskiego rozwijali się
oni w szybkim tempie i po prawdzie,powinni w piłce osiągnąć nieco
więcej. Wygraliśmy rozgrywki ligi okręgowej,po roku jednak
nastąpił kolejny spadek.
Piast
Nowa Ruda-Kronika:- Początek dwudziestego pierwszego wieku
naznaczony jest właśnie balansowaniem Piasta między czwartą,a
okręgową ligą. Następnie nastąpił marazm,skutkiem którego stał
się szokujący spadek do klasy-A.
Jednak
w latach 2012-2016 za wyniki Piasta odpowiadał ponownie Pan. Cztery
lata to dużo.
Karol
Ulatowski :- Patrząc na uwarunkowania,w jakich od lat funkcjonuje
klub,jest to znaczący okres. Sumiennie podchodziłem do swych
obowiązków.
(Dowódca ze swoimi żółnierzami przed meczem z rezerwami Chrobrego - 29 sierpnia 2015 roku - fot. Tomasz Druciak)
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Czy moment,w którym zastępował Pan w roli
szkoleniowca Adama Łydkowskiego
zaważył
na Waszych wzajemnych relacjach?
Karol
Ulatowski : - Kończąc misję w Bielawiance, otrzymałem stanowisko
trenera-koordynatora. Uzgodniłem z zarządem,że po zakończeniu
sezonu 2011-2012 zastąpię Adama Łydkowskiego na ławce Piasta.
Tymczasem już po pierwszych kolejkach rozegranych na
wiosnę,otrzymałem tę propozycję. Gdybym odmówił,władze klubu z
pewnością poprosiłyby o wsparcie innego szkoleniowca. Sytuacja w
istocie mogła wydawać się niezręczna.
Rozumiałem
pretensje Adama,chcę jednak zaznaczyć,że nie spiskowałem za
plecami byłego kolegi z boiska.
Powtórzę
z naciskiem: zmiana trenera odbyła się na zdrowych zasadach i nie
prowadziłem żadnej zakulisowej gry przeciwko Adamowi Łydkowskiemu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Na czym polegać ma Pana nowa funkcja w naszym
klubie?
Karol
Ulatowski : - Pomysł utworzenia klasy sportowej był inicjatywą
Burmistrza. Tomasz Kiliński wyszedł z założenia,że zbyt wielu
absolwentów Akademii Piłkarskiej próbuje swych sił w innych
ośrodkach. Moim zadaniem jest przekonanie młodych adeptów futbolu
do kontynuowania swej przygody z piłką właśnie tutaj,na miejscu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Naszym skromnym zdaniem,jest to inicjatywa jak
najbardziej słuszna.
Czy
jednak nie jest to spóźniona decyzja? Inne okoliczne kluby bardzo
nam uciekły w kwestii szkolenia młodych zawodników. Przy całym
szacunku dla Lechii Dzierżoniów,czy Orła Ząbkowice,to Piast Nowa
Ruda powinien być piłkarską wizytówką naszego regionu.
Tymczasem
rodzice młodych piłkarzy zwykle omijają Piasta szerokim
łukiem...Czeka Pana trudne zadanie.
Karol
Ulatowski : - Zahamowanie exodusu młodych chłopców jest celem
nadrzędnym. Chcemy zrobić wszystko,by nie odchodzili oni do
pobliskich drużyn i wzmacniali konkurencję. Wraz z trenerem
Achremem pracujemy nad opracowaniem identycznego programu
treningowego dla najmłodszych.
Piast
Nowa Ruda-Kronika : - Pana zadaniem będzie,jak rozumiemy,kontrola
tego projektu?
Karol
Ulatowski: - Taka jest właśnie moja rola,czasami ustalenie pewnego
projektu to jedno,a wdrażanie go w życie to zupełne inna sprawa.
Oprócz
tego,jednym z mych zadań będą regularne spotkania z rodzicami i
promowanie powstających klas sportowych. Spotykał się będę
również z nauczycielami.
Piast
Nowa Ruda-Kronika :- Zdaje sobie Pan sprawę z faktu,iż niektórzy
ludzie funkcjonujący w Piaście najzwyczajniej w świecie
zniechęcają rodziców,czy przedstawicieli młodszego pokolenia
trenerów?
Młodzi
i pełni zapału Rafał Sarnicki,czy Piotr Hirchill pracują poza
Nową Rudą.
Karol
Ulatowski : - Obaj wymienieni przez Was trenerzy otrzymali propozycje
pracy i sondujemy możliwość ich zatrudnienia. Jest to pewnego
rodzaju problem,brakuje młodych szkoleniowców. Jestem jednak dobrej
myśli i wierzę w powodzenie obranej przez nas strategii.
Piast
Nowa Ruda-Kronika :- Niech zatem będzie to pewnego rodzaju powiew
optymizmu,którym zakończymy naszą rozmowę. Pragniemy zadać
jeszcze jedno pytanie: jak w końcu było z tym Jastrzębiem?Czy w
Nowej Rudzie mogła zagościć Ekstraklasa?
Karol
Ulatowski :- Mogła. Nie chcę użyć słowa „powinna”,ale
prezentowany przez nas poziom sportowy był naprawdę wysoki.
Jastrzębie było zespołem znajdującym się w naszym zasięgu.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - Celowo pomijamy pozasportowe kwestie,które od
trzydziestu lat intrygują społeczeństwo w Nowej Rudzie. Z czasem
jednak i do nich zmuszeni będziemy się odnieść.
Karol
Ulatowski : - Z perspektywy kibica uważam,że mecz w Jastrzębiu był
czysty i pozbawiony układów. Przypadkowa bramka zdobyta przez Marka
Tekielę burzy być może mą teorię, nie zamierzam jednak jej
zmieniać. Awansował zespół, który ustrzegł się jedynego błędu.
Na nasze nieszczęście,było to Jastrzębie, prowadzone przez trenera
Ryszarda Dudę.
Piast
Nowa Ruda-Kronika: - I na nasze nieszczęście, owe poczucie żalu i
niespełnienia będzie towarzyszyć kibicom Piasta jeszcze przez
wiele długich lat...
Dziękujemy
za rozmowę.
Karol
Ulatowski : - Dziękuję.
Ciekawa historia i ciekawa postać pozdrawiam Pana Karola.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem byłym sąsiadem Mariusza Stelmacha, mojego idola młodości. Tez mam na imie Mariusz. Byłem w kadrze Piasta 1987/88 w 2 lidze ale tylko podczas obozu letniego. Spałem z Darkiem Dziarmaga w jednym pokoju. Podczas projekcji filmu "Lody na patyku" kierownik Ziembiński wyrzucił nas z sali telewizyjnej bo ja miałem 17 lat a Darkowi brakowało tydzień do 18 (film niby byl od 18). Strasznie Darek się tym wkur... Haha. Powiem wam tyle że w tamtych czasach nie ceniono wychowanków klubu. Ja byłem krolem strzelcow ligi międzywojewódzkiej juniorów i regularnie strzelałem bramki w reprezentacji województwa wałbrzyskiego, Puchar Michalowicza, (wtedy jeszcze takie wojewodztwo było). Także w 1987 pojechaliśmy na mistrzostwa Polski szkół górniczych cała drużyna młodzieżówki. W naszej kadrze szkolnej był również zawodnik grający w 2 lidze, oczywiście sprowadzony przez jednego z trenerów, który nie był rodem z Nowej Rudy. Zostałem na tym turnieju królem strzelców i ogłoszony przez organizatorów turnieju najlepszym zawodnikiem, przywiozłem dwa puchary do Nowej Rudy plus wygraliśmy mistrzostwo Polski. W nagrodę za wszystkie strzelane bramki dla młodzieżówki Piasta, drużyny szkoły górniczej i dla reprezentacji województwa (gdzie grałem w ataku z zawodnikami Górnika i Zagłębia Wałbrzych) w naszym Piaście i 2 lidze dostałem szansę gry przez... zero (0) minut. Nic, zero szans, zero wystepow, zero minut. Nawet na ławie nigdy nie siedziałem. Dali mi tylko raz szansę zagrać w pierwszej 11 w drugiej drużynie, która była w 3 lidze. Grałem wtedy w ataku z Tomkiem Warzocha (który nota bene cały czas dostawał szansę w pierwszej drużynie, no ale on był kupiony i sprowadzony, nie wychowany w Piaście).. Strzeliłem bramkę i wygraliśmy 1:0. Do dzisiaj się zastanawiam jakim cudem drugoligowy klub który ma ambicje na 1 ligę nie dał szans swojemu własnemu wychowankowi który strzelał gole na prawo i lewo i nawet na minutę gry sobie nie zasłużył w pierwszej drużynie. I to bylo dokladnie wtedy kiedy walczyliśmy o ekstraklasę. Ja nie mowie zebym cos poprawil czy zmienil, ale mialem wtedy super forme, strzelałem bramki w każdym meczu ligowym i pucharowym. Każdy normalny klub Europejski przynajmniej dalby takiemu młodzikowi chociaż 5 minut wejścia gdzieś pod koniec meczu pierwszej drużyny. To chyba jest normalne. Niestety nie w Piaście Nowa Ruda, tam to nie bylo normalnie. Inni wspaniali wychowankowie którzy grali w ataku i nigdy nie byli lubiani przez sprowadzonych spoza Nowej Rudy trenerów Piasta ani nie dostawali szansy gry w 2 lidze: Grzesiek Achrem (Kasaj, bardzo silny zawodnik ataku, gwiazda młodzieżówki przez wiele lat zanim przyjechał pewien trener z Zielonej Góry), Janek Kobrynczuk (zawsze mnie nazywał Dziekanowski, lol. Super zawodnik ze wspaniałym dryblingiem, zostawiał obrońców totalnie zakręconych), Norbert Strzelczyk (Drzewo, super utalentowany pilkarz, strzelający wiele goli, między innymi piękny gol z przewrotki, jedyny chyba w historii Noworudzkiej młodzieżówki w tamtych czasach). Mielismy jedna z najlepszych drużyn młodzieżowych na Dolnym Śląsku. Pobiliśmy kluby takie jak Górnik Wałbrzych i Zagłębie Lubin. Taka niestety była wtedy polityka klubu, wuj z młodymi wychowankami, trzeba stawiać na zakupionych tylko. Ciesze sie jednak bo dzięki temu nerwy mi puściły i wyjechałem z Nowej Rudy rok przed tym jak spadli do trzeciej ligi. Powiem wam nawet, że cieszyłem się wtedy, mowilem: "karma ich w dupę ugryzła, za to że własnych wychowanków nie uznawali". Wyjechałem później do Francji do wojska. Tam grałem w reprezentacji tego wojska. Przeważnie graliśmy z innymi armiami. Raz mieliśmy okazję grać z semi profesjonalna drużyna Francuskiej 4 ligi, Aubagne, wygraliśmy 9:0. Myślcie co chcecie, strzeliłem w tym meczu wszystkie 9 goli. To było około 1.5 roku po opuszczeniu drugoligowego Piasta. Następny zmarnowany wychowanek.
OdpowiedzUsuń