Rozmowa
z Panem Janem Kosowskim to kolejny etap futbolowej podróży w
przeszłość, odbytej przez redakcję Kroniki Piasta .
Dość
długo przymierzaliśmy się do nawiązania kontaktu z Panem Janem,
widywaliśmy Go na spacerach z psem, zdobywaliśmy cenne informacje w
siedzibie Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Wałbrzychu. Byliśmy
chyba delikatnie onieśmieleni i nie chcieliśmy zakłócać spokoju
byłemu zawodnikowi Legii Warszawa, Górnika Wałbrzych i
noworudzkiego Piasta.
W
końcu zdecydowaliśmy się wykonać telefon i poprosić o
spotkanie...
Pan
Jan powitał nas po popołudniowej drzemce .
Sportowy
dres, smukła sylwetka, silny, męski uścisk potężnej dłoni...
Bramkarz
!
Z
prawdziwą przyjemnością zapraszamy do zapoznania się ze
wspomnieniami golkipera Piasta Nowa Ruda w sezonie 1956.
Szanowni
Kibice! Przed Wami Jan Kosowski.
Michał
Uszpulewicz: „ - Witamy serdecznie, Panie Janie . Naszą
rozmowę chcielibyśmy zacząć od wypełnienia ankiety.
Wypełniał
Pan kiedyś podobną na potrzeby Pana Andrzeja Gowarzewskiego z
Katowic. Większość informacji posiadamy , chcielibyśmy jednak
spytać o wzrost i wagę w czasie kariery ?”.
Jan
Kosowski: „ - Witam sympatyków Piasta Nowa Ruda. Mierzyłem
181 cm , ważyłem natomiast 75 kg. Z wiekiem oczywiście tych
kilogramów przybyło ….”.
Sebastian
Piątkowski: „- Urodził się Pan 10 października 1931 roku w
miejscowości Ham sous Varsberg, we Francji ?” .
Jan
Kosowski: „ - 10 stycznia 1931 roku ”.
Wiesław
Kosowski (syn Pana Jana, były zawodnik Górnika Wałbrzych oraz
Koksochemii Wałbrzych): „ - Chyba pewien chochlik pojawił się
już na początku rozmowy :) .
Jest
to tak zwany < czeski błąd >, prawdziwą datą jest ta,
podana przez ojca ”.
Michał
Uszpulewicz: „ - Miał Pan pseudonim w czasie kariery ? Zwykle
pytamy także o to naszych rozmówców i zgodnym chórem przyznają
oni, że piłkarze zwracali się do siebie z reguły po imieniu ?”.
Jan
Kosowski: „ - To prawda, raczej nie praktykowano przezwisk.
Choć
przyznać muszę, że w okresie gry w Górniku nazywano mnie - <
Długi > ” .
Sebastian
Piątkowski: - „ W barwach Piasta Nowa Ruda grał Pan w sezonie
1956 ?”.
Jan
Kosowski: „ - Tak, był to jeden sezon”.
Michał
Uszpulewicz: „ - Spójrzmy zatem na Pańską karierę między
słupkami. Pierwsze kroki na boisku stawiał Pan w Victorii
Wałbrzych ? ” .
Jan
Kosowski: „ - Były to lata 1946 – 49 , grałem w juniorach
tego klubu. Po fuzji Victorii z Chrobrym pojawiłem się w Górniku,
już w roku 1949.
W
1953 roku reprezentowałem barwy Lotnika Warszawa, skąd trafiłem do
Legii . Rok 1955 to powrót do Górnika Wałbrzych , a następnie
przejście do Piasta Nowa Ruda, czyli to, co interesuje Panów
najbardziej :) ”.
Sebastian
Piątkowski: „ - To prawda :)
Kontynuując:
lata 1957- 1964 to ponownie Górnik Wałbrzych oraz na koniec –
1964 -1966 raz jeszcze Victoria Wałbrzych ? ”.
Jan
Kosowski: „ - Wszystko się zgadza, grałem w Victorii na
zakończenie kariery piłkarskiej” .
Michał
Uszpulewicz: „ - Próbował Pan swoich sił jako trener ? ” .
Jan
Kosowski: „ - W Boguszowie – Gorcach, to była Victoria
Wałbrzych. Rozgrywaliśmy mecze właśnie tam, w ówczesnej III
lidze.”
Sebastian
Piątkowski: „ - Pamięta Pan może , które to były lata ?”
Jan
Kosowski: „ - Hm... W 1967 trenowałem trampkarzy w Victorii,
następnie przeniesiono drużynę z Sobięcina do Boguszowa...
Szkoliłem też drużynę seniorów. Trwało to około 8 lat...”
Michał
Uszpulewicz: „ - Jeśli chodzi o osiągnięcia podczas kariery
piłkarskiej, to wspomnieć należy o awansie w barwach Górnika
Wałbrzych do II ligi ?”
Jan
Kosowski: „ - Zdecydowanie tak, to był spory sukces ówczesnej
drużyny Górnika.”
Sebastian
Piątkowski: „ - Z kolei ominął Pana historyczny tytuł
mistrzowski wywalczony przez Legię w roku 1955 … ”
Jan
Kosowski: „ - Tak się złożyło, że nie byłem już wówczas
piłkarzem stołecznego klubu.”
Michał
Uszpulewicz: - „ Sportowcy wśród Rodziny ?
Nie
jest to przypadkowe pytanie, które zadajemy :).”
Jan
Kosowski: „ - Domyślam się :) . Wiesław grał w Górniku i
Koksochemii, a także w Sudetach Dziećmorowice, których jest
trenerem.”
Wiesław
Kosowski: „ - W Dziećmorowicach zakończyłem grę w piłkę .
Sylwetkę brata, Leszka, znacie pewnie Panowie doskonale … ”
(Od
redakcji : Leszek Kosowski to ikona wałbrzyskiego Górnika.
Na
szczeblu Ekstraklasy występował również w barwach Widzewa Łódź.
Jego bilans to 192 spotkania i 57 bramek w najwyższej klasie
rozgrywkowej w Polsce.)
Sebastian
Piątkowski: „ - Porozmawiajmy zatem o Pańskim pobycie w Nowej
Rudzie . Jak wspomina Pan ten okres ? ”
Jan
Kosowski: „ - Byłem w Piaście krótko, żyłem rytmem: boisko
– pociąg, gdyż dojeżdżałem z Wałbrzycha.
Zatrudniony
byłem w kopalni w Nowej Rudzie.
Jeśli
chodzi o drużynę Piasta, doskonale pamiętam Józefa Książka, był
to wszędobylski napastnik, wszędzie było go pełno. Niezwykle
waleczny i nieustępliwy na boisku.
Dodałbym
jego brata, Bartłomieja, który był rozważnym pomocnikiem i
potrafił rozegrać piłkę.
Potężnym
uderzeniem dysponował Szymura, wraz z Gojnym dobrze radzili sobie na
skrzydłach.
Ponadto,
inteligencją, nie tylko zresztą na boisku , imponował obrońca –
Bąk . Agresywny, zdecydowany, trudny do przejścia .
I
oczywiście filar drużyny i jej kapitan – Kajdański.”
[2 września 1956, mecz na szczycie III ligi dolnośląsko - opolskiej, 22. kolejka, CWKS (dzisiejszy Śląsk) Wrocław - Górnik (Piast) Nowa Ruda 2:0 (2:0)]
Od redakcji: zdjęcie z zasobów prywatnych twórców bloga
Sebastian
Piątkowski: „- Który zazwyczaj wykonywał rzuty karne. Był
pewnym egzekutorem <jedenastek>, czy zdarzały mu się pomyłki?
Pytamy w sumie nie bez kozery :)
(Od
redakcji: w sezonie 1958 w drugoligowym spotkaniu pomiędzy Górnikiem
Wałbrzych, a Piastem Nowa Ruda broniący bramki wałbrzyszan Jan
Kosowski obronił rzut karny wykonywany przez Henryka Kajdańskiego .
Mecz
zakończył się wygraną gospodarzy 4-1 ).
Jan
Kosowski: „ - To właśnie Kajdański namówił mnie na
przejście do Piasta. Miło wspominam rok spędzony w Nowej Rudzie.
Co do karnego – pewnie tak było. Pamiętajcie, Panowie, że
podczas mojej gry w Górniku przewinęły się setki zawodników... ”
.
Michał
Uszpulewicz: „ - Czy już w latach pięćdziesiątych dostrzec
można było animozje wśród sympatyków Piasta Nowa Ruda i Górnika
Wałbrzych ? ” .
Jan
Kosowski: „ - Nie , nic takiego nie miało miejsca .
Niesnaski
pojawiły się później .
Skoro
rozmawiamy o rywalizacji Piasta i Górnika , przypominam sobie
spotkanie w Pucharze Polski w roku 1957 .
Wróciłem
już wówczas do Wałbrzycha .
W
starciu z Piastem stoper biało – niebieskich, Kozubek w ferworze
walki … wybił zęby Bartłomiejowi Książkowi.
Obaj
wyskoczyli do piłki ...
W
zarządzie Górnika Wałbrzych był Pan o nazwisku Dobrowolski, z
zawodu dentysta …
W
ramach pewnego rodzaju rekompensaty, wstawił on poszkodowanemu
piłkarzowi Piasta bodaj 3 zęby... ”
Michał
Uszpulewicz: „ - Z wymienionymi klubami nierozerwalnie łączy
się postać trenera Emila Czyżewskiego ? ” .
Jan
Kosowski: „ - Trenował mnie jeszcze tu, w Górniku .
Stary
lwowiak ...
Panowie,
trener miał motor, jawę . Na obozie w Kudowie robiliśmy tak zwany
<marszobieg>.
Polecenie
szkoleniowca brzmiało: < - 10 kilometrów marszobiegu. Ja na
motorze, a Wy odbywacie trening >.
Tak
też było, z małym zastrzeżeniem, że wedle licznika znajdującego
się na motorze trenera Czyżewskiego , piłkarz Górnika, Wieczorek…
pobił rekord świata w biegu na 10 kilometrów :) ”
Michał
Uszpulewicz: „ - Trener Ignaczak miał chyba spokojniejsze
usposobienie? ”
Jan
Kosowski: „ - Zdecydowanie. Był spokojny i zrównoważony .
Przyszedł do Górnika z Garbarni Kraków i gdy ja zaczynałem grać
w juniorach, miałem okazję spotkać się na boisku z Ignaczakiem.
Był dobrym zawodnikiem, a także niezłym trenerem. Byłem jego
podopiecznym zarówno w Nowej Rudzie, jak i tu, w Wałbrzychu.”
Michał
Uszpulewicz: „ Intryguje nas jeszcze jedna sprawa.
Podczas Pańskiego pobytu w Victorii, u schyłku kariery , graliście
przy pierwszym w Polsce sztucznym oświetleniu?”
Wiesław
Kosowski: „- Pamiętam te wydarzenia z dzieciństwa , było to
na Sobięcinie . Graliście baraże o awans do drugiej ligi.”
Jan
Kosowski: „- Nie byłem przekonany do gry w Victorii, chciałem
skończyć z graniem. Trener Polczak, wcześniej prowadzący Górnika
namówił mnie jednak na grę ...
Potwierdzam,
na stadionie pojawiły się światła. Dziś są wymogi co do ilości
tak zwanych luksów. Wtedy było inaczej, najważniejszym faktem było
to, że było jasno i można było rozegrać mecz na przykład o
godzinie 19.”
Sebastian
Piątkowski: „ - Przed Nową Rudą grał Pan w Warszawie.
Proszę przypomnieć okoliczności, w jakich pojawił się Pan w
Lotniku Warszawa, a następnie w Legii?”
Jan
Kosowski: „ - Do Lotnika Warszawa poszedłem w ramach służby
wojskowej. Początkowe 6 tygodni przebywałem w Łodzi. Po przysiędze
wojskowej przyszedł rozkaz od jednego z rosyjskich generałów, abym
w trybie natychmiastowym pojawił się w stolicy. Miejscowy kapral
odprowadził mnie na dworzec, wsadził do pociągu i czekał na jego
odjazd, pilnując, abym udał się do Warszawy...”
Sebastian
Piątkowski: „ - Jak wyglądał pobyt w Legii? Rozegrał Pan
dwa mecze w barwach wojskowego klubu, po jednym w lidze i Pucharze
Polski. Pańskim rywalem do gry był legendarny Edward Szymkowiak ”
.
Jan
Kosowski : „ - Legia to … Legia :). Trenował nas w tym czasie
Węgier , Janos Steiner … ” .
Michał
Uszpulewicz: „ - Świetną ma Pan pamięć, to naprawdę
niesamowite … ”
Jan
Kosowski: „ - ...który to trener miał w zwyczaju udawać się
do zarządu, gdy spodobał mu się któryś z zawodników podczas
meczu z Legią. Namawiał działaczy, by kaperowali utalentowanych
piłkarzy do służby wojskowej w Legii.
Gdy
graliśmy z Ruchem, trenerowi wpadł w oko Gerard Cieślik. Steiner
nie zważał na fakt, iż napastnik ze Śląska liczył sobie wówczas
już około 30 wiosen i na służbę wojskową był nieco za stary
... Co udało się z Brychczym, nie udało się niestety z Cieślikiem
:).
Lucjan
Brychczy wpadł w oko naszemu trenerowi po sparingu w Łabędach .
Młody chłopak siał popłoch w stołecznej defensywie, i wkrótce
poprzez Piasta Gliwice trafił do stolicy.
I
oczywiście postać Edwarda Szymkowiaka, o którą Panowie pytacie.
Na owe czasy był bezkonkurencyjny w Polsce.
Był
świetnym bramkarzem, miał etat w Reprezentacji Polski.
Bycie
rezerwowym przy tak wybitnym zawodniku nie było żadną ujmą.”
Michał
Uszpulewicz: „ - Mój dziadek , pochodzący z Bytomia również
zaznacza, że Szymkowiak był wybitnym zawodnikiem . Wracając
jeszcze do Piasta, podczas pobytu w naszym klubie był Pan zawsze
podstawowym bramkarzem?”
Jan
Kosowski: „ - Tak, zawsze grałem i nie przypominam sobie abym
opuścił mecz. Rezerwowym bramkarzem podczas mojego pobytu był
Zdzisław Antoniów.”
Sebastian
Piątkowski: „ - Mamy jeszcze do Pana standardowe pytanie. Czy
podczas pobytu w Piaście podpisywał Pan jakąkolwiek umowę na grę,
kontrakt? Czy może obowiązywała wyłącznie umowa o pracę w
kopalni?”
Jan
Kosowski: „ - Nie, w tym czasie nie podpisywało się tego typu
umów. Moje przejście do Piasta było swoistą umową między
Górnikiem, a klubem z Waszego miasta. Prezesem Górnika był wówczas
Pan Borek, który w momencie transferu powiedział do mnie: < -
Jasiu, przechodzisz do Nowej Rudy, ale tylko na rok>.
Tak
więc po roku wróciłem do Wałbrzycha.
Z
tego co się orientuję, nie dzieje się obecnie w obu klubach
najlepiej...Górnik spadł do IV ligi, Piast do ligi okręgowej... ”
Sebastian
Piątkowski: „ - Szkoda, że tak potoczyły się losy obu
klubów. I szkoda, że nie spotkamy się w jednej lidze. Może
kiedyś... ”
Michał
Uszpulewicz: „ - Na koniec rozmowy ja miałbym do Pana osobistą
prośbę... Mój kolega ma dziś urodziny i jest wielkim fanem
warszawskiej Legii , więc jeśli mógłby Pan złożyć autograf i
na kartce przekazać życzenia …
I
już ostatnia prośba, czy Pan Wiesław może nam zrobić zdjęcie z
byłym bramkarzem Piasta ? :)”
Jan
Kosowski: „ - Oczywiście, proszę złożyć życzenia swemu
koledze. I zapraszam do wspólnego zdjęcia.”
Sebastian
Piątkowski: „ - Bardzo dziękujemy za spotkanie. Bardzo
cieszymy się, że mieliśmy okazję poznać kolejnego piłkarza,
reprezentującego barwy Piasta w latach pięćdziesiątych ubiegłego
wieku.”
Jan
Kosowski: „ - Ja również dziękuję i życzę powodzenia :)”
Od redakcji: zdjęcie z prywatnych zbiorów autorów
SP
&MU
Podziękowania
i pozdrowienia:
Tomasz
Piasecki
Wiesław
Kosowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz