czwartek, 28 czerwca 2018

NIE CHCIAŁEM BRONIĆ W MECZU W JASTRZĘBIU.


Gdy rozpoczynaliśmy pracę i pochyliliśmy się nad historią naszego Klubu, za punkt honoru obraliśmy rozmowę z Andrzejem Kretkiem.
Jest on, jak wiadomo, postacią dość kontrowersyjną i kojarzącą się jednoznaczne z przegranymi barażami o Ekstraklasę. Wizyta w domu Pana Andrzeja nie należała do najłatwiejszych. Była to najtrudniejsza z dotychczas przeprowadzonych przez nas rozmów .
Czy czujemy się spełnieni? Absolutnie nie, zwieńczeniem naszej pracy będzie dopiero książka traktująca o historii Piasta.
Pogawędka z Andrzejem Kretkiem wzmocniła jednak nasze morale.
Z zapartym tchem słuchaliśmy zwierzeń byłego bramkarza Piasta, podczas których nie brakowało zarówno radosnych, jak i wzruszających chwil...
Oddajmy zatem głos naszemu Rozmówcy - Szanowni Kibice , zapraszamy do lektury wywiadu z Andrzejem Kretkiem.

Piast Nowa Ruda-Kronika : - W rozmowie telefonicznej, którą odbyliśmy przed przyjazdem do Pana, poruszyliśmy wątek spotkania pomiędzy Stomilem Olsztyn, a Rakowem Częstochowa z czerwca 1995 roku. Dzięki fantastycznej postawie Andrzeja Kretka goście z Częstochowy zwyciężyli 1-0, co pozwoliło na zachowanie ligowego bytu. Przyznał Pan, że był to najlepszy mecz, który rozegrał w życiu. Czy równie efektowne zdarzały się w barwach Piasta ?
Andrzej Kretek : - Przede wszystkim muszę zacząć od tego, że bardzo miło wspominam okres spędzony w Nowej Rudzie. Byłem tam wprawdzie zaledwie dwa sezony, aczkolwiek był to najlepszy okres w dziejach tego klubu.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - To prawda.
Andrzej Kretek : - Jeśli chodzi o moje występy w noworudzkim zespole, bodaj najlepszym był pojedynek z Szombierkami Bytom, rozegrany w sezonie 1986/87. Przystąpiłem do tego spotkania nie w pełni sił, z kontuzją odniesioną w dość dziwnych okolicznościach.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Chyba znamy okoliczności , w jakich doznał Pan urazu dłoni.
Czy to właśnie przed meczem z Szombierkami Robert Fudali przytrzasnął Panu palce drzwiami od samochodu ?
Andrzej Kretek : - Zgadza się, tak właśnie było. Ból był nie do opisania, rozegrałem jednak cały mecz na blokadzie i broniło mi się znakomicie. Zapewne któryś z moich byłych kolegów przekazał Panom tę informację ?
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Był nim Andrzej Lubieniecki, z którym rozmawialiśmy kilka tygodni temu. Prosił , by przekazać Panu pozdrowienia, co niniejszym czynimy. Również Bogdan Marchewka oraz Ryszard Rosiak z zadowoleniem przyjęli wiadomość o naszym spotkaniu.
Andrzej Kretek : - Uwierzcie Panowie, że chętnie wybrałbym się do Nowej Rudy, cierpię jednakże na deficyt wolnego czasu. Należę do stowarzyszenia, skupiającego byłych zawodników Widzewa, prowadzę także Szkółkę Piłkarską Andrzeja Kretka. Na brak zajęć nie narzekam.
Cieszą mnie oczywiście pozdrowienia od byłych piłkarzy Piasta i proszę również o przekazanie takowych w moim imieniu.
" Skuter ", czyli Andrzej Lubieniecki był gościem na mym weselu. Bogdan Marchewka to z kolei ojciec chrzestny jednej z moich córek.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I przede wszystkim znakomity piłkarz.
Andrzej Kretek : - Bez dwóch zdań, szczerze mówiąc nie raz i nie dwa zastanawiałem się, dlaczego tej klasy zawodnik nie trafił do Ekstraklasy ? Z pewnością poradziłby sobie na najwyższym szczeblu, był naprawdę dobrym piłkarzem.
Piast Nowa Ruda prowadzony przez Erwina Wojtyłkę był silnym zespołem, a takie nazwiska, jak Białczak , czy Borcoń pamiętam do dziś.
Piast Nowa Ruda -Kronika : - Czy ktoś jeszcze zapadł Panu w pamięci?
Andrzej Kretek : - Mój imiennik , Andrzej Świerczyński. Zdobywał sporo bramek, przede wszystkim po uderzeniach głową. W tym elemencie gry nie miał sobie równych.
Wspomnieli także Panowie osobę Ryszarda Rosiaka, niewysokiego, ale bardzo skutecznie grającego obrońcę. Był urodzonym przywódcą, chyba w żadnym klubie nie spotkałem kapitana z taką charyzmą.
(Piast przed meczem z Zagłębiem Wałbrzych, 29 sierpnia 1987 roku, "Nasi" od lewej: Sawczuk, Taba, Kretek, Rosiak - zdjęcie ze zbiorów Zbigniewa Sawczuka)
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Gdy Ryszard Rosiak dowiedział się o naszej wizycie, zasugerował nam, aby spytać o spotkanie z Bałtykiem w Gdyni.
Czy przypomina Pan sobie pewien szczegół z tego meczu?
Andrzej Kretek : - Przegraliśmy tam 0-7 i byłem tym faktem strasznie sfrustrowany.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Na tyle, że w pewnym momencie nie miał Pan ochoty bronić dalej i chciał schodzić z boiska?
Andrzej Kretek : - Potwierdzam, tak właśnie było.
Było to dziwne spotkanie , zawodnicy Bałtyku mieli tego dnia dobrze wyregulowane celowniki i niemal każdy oddany przez nich strzał kończył się zdobyciem bramki. Paradoksalnie, w większości przypadków były to uderzenia, przy których nie mogłem za wiele zrobić. Była to najwyższa porażka , jakiej doznałem w swej karierze. Chociaż nie, siedziałem na ławce rezerwowych podczas pamiętnego starcia pomiędzy Eintrachtem Frankfurt, a Widzewem Łódź ( zakończonym wynikiem 9-0 - przypomnienie redakcji).
W przerwie tego meczu, przy stanie 6-0 , trener Władysław Żmuda polecił mi udanie się na rozgrzewkę. Odmówiłem, zachowajcie jednak dla siebie to, co powiedziałem wówczas opiekunowi Widzewa.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - " Kretek był nerwowy i nadpobudliwy " - to również opinia Ryszarda Rosiaka. Wszystko się zgadza.
Andrzej Kretek : - W życiu prywatnym jestem spokojnym i ułożonym człowiekiem , gdy jednak wychodziłem na boisko starałem się "żyć", pokrzykiwać, ustawiać obrońców.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Słyszeliśmy także o Pańskiej chorobliwej wręcz ambicji.
Andrzej Kretek : - Zawsze taki byłem. Podczas pobytu w Piaście trenowałem indywidualnie z Bolesławem Kozaczką. Zwykle w poniedziałki na boisku w Słupcu wspólnie pracowaliśmy nad poprawą niektórych elementów mojej gry. Przychodząc do Nowej Rudy powiedziałem wprost :
- " Gdy już wejdę do bramki, wówczas nikomu nie oddam miejsca w składzie ".
Tak właśnie było. Po kilku kolejkach sezonu 1986/87 zostałem podstawowym bramkarzem i grałem w wyjściowej jedenastce aż do momentu transferu do GKS-u Jastrzębie.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Bronił Pan z powodzeniem. Edycja 1987/88 słusznie uważana jest za najlepszą w historii naszego Klubu. Jak wspomina Pan ten wyjątkowy okres ?
Andrzej Kretek : - Są to tylko i wyłącznie pozytywne wspomnienia. Dość niespodziewanie dla nas samych , po kilku kolejkach zameldowaliśmy się na szczycie ligowej tabeli. Był to znakomity czas, graliśmy naprawdę dobra piłkę.
Sporym atutem Piasta było własne boisko, a także dość specyficzne powietrze.
Nowa Ruda leży w niecce, otoczona górami. W okresie mojej gry funkcjonowały kopalnie i inne zakłady . Rywale przyjeżdżający na ulicę Sportową nie mieli łatwej przeprawy, osobiście bardzo lubiłem grać na wypełnionym kibicami , kameralnym obiekcie.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Niewiele brakło, by na kameralnym stadionie Piasta zagościła Ekstraklasa.
Andrzej Kretek : -W rewanżowym spotkaniu sędzia Orłowski z Lublina czuwał , by gospodarzom nie przydarzyła się krzywda. Mówiąc wprost, tego pojedynku nie mieliśmy prawa wygrać. Straciliśmy również dość przypadkową bramkę, która zaważyła o naszym niepowodzeniu. Mecz Jastrzębie - Piast to zresztą temat na dłuższą rozmowę, zdaję sobie sprawę, że z pewnością zapytają Panowie o kilka kwestii...
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I zapewne zdaje Pan sobie sprawę z faktu, że jesteśmy nieco onieśmieleni, by nie powiedzieć, skrępowani...
Andrzej Kretek : - Zupełnie niepotrzebnie, przyjmując propozycję wywiadu liczyłem się z tą ewentualnością. Zacząłbym może od tego, że nie chciałem grać w rewanżowym spotkaniu w Jastrzębiu i przekazałem tę informację sztabowi szkoleniowemu.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Czy już przed tym meczem podpisał Pan kontrakt z zespołem naszych rywali?
Andrzej Kretek : - Absolutnie nie, to kompletne bzdury nie mająca żadnego pokrycia z rzeczywistością. Działacze Jastrzębia nawiązali ze mną kontakt dopiero po barażach. Wcześniej, jeszcze podczas trwania sezonu 1987/88 zainteresowanie mą osobą wyraziło Zagłębie Lubin. Włodarze miedziowego klubu czterokrotnie gościli w mym słupieckim mieszkaniu.
Nie wiedziałem co robić, odwlekałem moment podjęcia decyzji do czasu zapadnięcia najważniejszych rozstrzygnięć związanych z walką o awans do I ligi z Piastem . I co niezwykle istotne - studiowałem.
Na moje nieszczęście, 30 czerwca 1988 roku, w dniu rewanżowego meczu o awans do Ekstraklasy stanąłem do obrony pracy magisterskiej . Egzamin odbył się o godzinie 11.
Następnie, po kilkugodzinnej podróży samochodem dołączyłem do zespołu. Nie czułem się na siłach by grać i podzieliłem się swoimi wątpliwościami z trenerem Wojtyłką. Chciałem być uczciwy wobec kolegów, szczególnie w tak ważnym momencie.
Proszę mi wierzyć, byłem zmęczony zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
W takich okolicznościach trudno o koncentrację , poza tym, nie uczestniczyłem w przedmeczowym zgrupowaniu odbywającym się w okolicach Wodzisławia.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - A dokładniej w miejscowości Chybie, skąd pochodzą bracia Stańkowie.
Andrzej Kretek : - Tak , było to w Chybiu. Dojechałem tam samochodem tylko po to, by udać się autokarem na mecz. Erwin Wojtyłko postanowił wszakże , że tradycyjnie rozpocznę to spotkanie w roli podstawowego bramkarza. Punktualnie o godzinie 17 wybiegłem więc na murawę stadionu przy ulicy Kasztanowej.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Jak wspomina Pan sam mecz i bramkę zdobytą przez Marka Tekielę ?
Andrzej Kretek : - Nie było to piękne widowisko, dominowała walka. Oba zespoły koncentrowały swe wysiłki na realizacji założeń taktycznych, nakreślonych przez Erwina Wojtyłkę i Ryszarda Dudę.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Serca kibiców Piasta zamarły w 70. minucie .
Andrzej Kretek : - Był to dziwny , by nie powiedzieć, przypadkowy gol. Zawodnik gospodarzy nie trafił czysto w piłkę, a ta zmieniła tor lotu po rykoszecie od Macieja Białczaka. Aby zdążyć z interwencją przechyliłem ciężar ciała na jedną stronę, na powtórną reakcję nie było już jednak szans...
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Jak na tę bramkę zareagowali koledzy z zespołu?
Andrzej Kretek : - Nie ukrywam, że mieli do mnie pretensje. Nie dziwiły mnie ich reakcje, zwykle nie puszczałem takich bramek.
Czułem się niezręcznie , przede wszystkim w stosunku do samego siebie.
Przeprosiłem drużynę , powtórzę jednak raz jeszcze : tego dnia i w tego typu okolicznościach nie postawiłbym na siebie będąc trenerem.
Sugerowałem, by dostępu do bramki Piasta bronił w tym spotkaniu Józef Ciołek, ale i wówczas najprawdopodobniej stałbym się ofiarą podejrzeń i domysłów. Wystawienie do gry w najważniejszym spotkaniu sezonu rezerwowego bramkarza wyglądałoby podejrzanie.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Czy będąc w normalnej dyspozycji fizycznej i psychicznej obroniłby Pan uderzenie Marka Tekieli ?
Andrzej Kretek : - Tak.
(Przyjacielski uścisk po latach - Dariusz Dziarmaga i Andrzej Kretek już odpowiednio w Zagłębiu Lubin i Rakowie - zdjęcie ze zbiorów Andrzeja Kretka)

Piast Nowa Ruda-Kronika : - A czy zdaje Pan sobie sprawę z pogłosek, które od trzydziestu lat intrygują społeczeństwo w naszym mieście?
Andrzej Kretek : - Oczywiście, byłem kilkakrotnie w Nowej Rudzie i spotkałem się z różnymi opiniami na mój temat. Noworudzianie łączą baraże z mym transferem do Jastrzębia, lecz moje sumienie jest czyste. Nie sprzedałem tego meczu , nigdy nie praktykowałem takich działań. Ludzie mówili, mówią i zapewne długo będą jeszcze mówić o tych wydarzeniach. Nie odbieram nikomu prawa do zabierania głosu, mogę jednak śmiało spojrzeć w swoje odbicie w lustrze.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Niektórzy twierdzą nawet , że nie wracał Pan z drużyną Piasta do Nowej Rudy i pozostał w Jastrzębiu.
Andrzej Kretek : - Nie jest to prawdą. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się , by przy piwie porozmawiać o dalszych losach zespołu. Atmosfera była fatalna.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Było to w jednym z hoteli w okolicach Nysy.
Andrzej Kretek : - Najprawdopodobniej, minęło już przecież sporo czasu i nie kojarzę nazwy miejscowości. Powrót z tego meczu nie należał do najprzyjemniejszych, czułem się bardzo źle.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - A czy kiedykolwiek brał Pan udział w ewidentnie ustawionym spotkaniu ?
Andrzej Kretek : - Czasem z perspektywy murawy pewne rzeczy wydawały mi się bardzo dziwne.
Nigdy nie uczestniczyłem w procederze kupna i sprzedaży, choć nie wszyscy skłonni są dać wiarę moim słowom. Porażce w Jastrzębiu nie towarzyszyły żadne dodatkowe podteksty, łapię się na tym, że tłumaczę się po raz kolejny...
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Józef Borcoń stwierdził, że obroniłby uderzenie Marka Tekieli.
Andrzej Kretek : -Dokładnie to samo powiedział mi w szatni po zakończeniu spotkania. Nie wiem, czy Józek poradziłby sobie z tym strzałem, po meczu, w szatni, na gorąco, padają różne słowa.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Przyjechali i ciągną za język, w dodatku przy niedzieli...
Andrzej Kretek : - Absolutnie nie podchodzę do naszej rozmowy w ten sposób.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Okrągła rocznica walki o dawną pierwszą ligę jest w naszym mniemaniu dobrą okazją, by odmitologizować pewne rzeczy. Jechaliśmy wprawdzie do Pana " z duszą na ramieniu", lecz chcielibyśmy raz na zawsze wyjaśnić niedopowiedziane historie.
Andrzej Kretek : - Cieszę się, że podjęli Panowie tę próbę. Powiem więcej, gotów jestem przyjechać do Nowej Rudy i spojrzeć w oczy kibicom Piasta. Nie odżegnuję się od niczego, wiedziałem , że temat będzie wracał, niczym bumerang.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Nam z kolei chodzi o to, by już nie powracał.
Próbujemy także zweryfikować jeszcze jedną tezę związaną z barażami i rzekomy dekret z Ministerstwa Górnictwa, oznaczający " zielone światło" dla Jastrzębia w drodze ku Ekstraklasie.
Andrzej Kretek : - Być może tak było, słyszałem podobne głosy od kolegów.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Tych z Jastrzębia, czy Nowej Rudy?
Andrzej Kretek : - Z Nowej Rudy. Pobytu w Jastrzębiu nie wspominam najlepiej, nie czułem się tam zbyt komfortowo i rozmawiałem tak naprawdę zaledwie z trzema osobami. Czułem się tam okropnie, to było nieporozumienie.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I generalnie żałuje Pan transferu do tego klubu?
Andrzej Kretek : - Tak, dziś na wiele spraw patrzę z innej perspektywy. Miałem jednak już 26 lat, chciałem grać w Ekstraklasie. Lubińskie Zagłębie spadało z ligi, wybierając swój nowy klub kierowałem się przede wszystkim możliwością gry wśród najlepszych.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Piast nie próbował Pana zatrzymać?
Andrzej Kretek : - Nie , co wydawało mi się to dość dziwne. Wszystko odbyło się płynnie i bezproblemowo.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Czy podczas obchodów 70-lecia powstania Piasta kontaktowali się z Panem działacze z Nowej Rudy?
Andrzej Kretek : - Nic takiego nie miało miejsca.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - A czy przez okres trzydziestu lat od feralnej bramki Marka Tekieli otrzymał Pan szansę wypowiedzenia się na ten temat?
Andrzej Kretek : - Nie, ale jeśli ponownie nadarzy się okazja, wówczas chętnie się wypowiem. Cieszy mnie wizyta Panów i możliwość zabrania głosu.
Piast Nowa Ruda-Kronika: - Ponoć należał Pan do tej grupy bramkarzy, który potrafią obronić 100 procentową sytuację, by by po chwili stracić głupią bramkę.
Andrzej Kretek : - Chyba rzeczywiście tak było, zespołom , w których występowałem często dawałem coś ekstra, od siebie. Doskonale pamiętam mecz z Ruchem, gdy na Cichej trzykrotnie zatrzymałem Mariusza Śrutwę w sytuacjach sam na sam.
A czy puszczałem głupie bramki ?
Nie ma bramkarzy, którzy uniknęliby wpadek. Golkiper, niczym saper , myli się tylko raz i pociąga to przykre konsekwencje dla całego zespołu.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Jak odbiera Pan po latach nasze miasto i sam Klub ? Pozostał sentyment ?
Andrzej Kretek : - Oczywiście.
W czasach mojej gry klub był znakomicie poukładany, wszystko funkcjonowało tak, jak powinno.
Mieliśmy ciekawy zespół, który grał dobrą piłkę.
Swoją pracę należycie wykonywali także działacze, z Ryszardem Najsznerskim na czele. Był to fantastyczny organizator, całkowicie oddany sprawom kopalni i klubu.
Piast Nowa Ruda- Kronika : - A Erwin Wojtyłko ?
Andrzej Kretek : - O nim również nie mogę powiedzieć złego słowa, miło wspominam współpracę z tym szkoleniowcem. W swej karierze współpracowałem z trzydziestoma siedmioma trenerami, zaliczam Erwina Wojtyłkę do grona fachowców. Potrafił skleić dobry zespół.
Proszę również poświęcić kilka słów Bolesławowi Kozaczce. Dzięki jego indywidualnym treningom wypracowałem wysoka formę, poza tym, był on serdecznym i pomocnym człowiekiem.
Piast Nowa Ruda-Kronika : - Wypada nam na koniec rozmowy zaprosić Pana do Nowej Rudy.
Andrzej Kretek : - Mam nadzieję , że nadarzy się ku temu sposobność. Może nawet udałoby się zagrać jakiś mecz ze starymi kolegami, powiedzmy dwa razy po 10 minut ?
Piast Nowa Ruda-Kronika : - I znów odzywa się Pańska ambicja...
Andrzej Kretek : - Pewne cechy charakteru bywają niezmienne. Ambicja nie pozwoliłaby mi również na odpuszczenie meczu w Jastrzębiu.
Piast Nwa Ruda-Kronika : - Dziękujemy za rozmowę i czekamy na Pana w Nowej Rudzie. Koniecznie z koszulką Piasta, której niestety dziś nie udało się Panu odnaleźć.
Andrzej Kretek : - Zachowałem ją jednak i w swoim czasie postaram się Panom zaprezentować. Dziękuję za odwiedziny, pozdrawiam środowisko piłkarskie w Nowej Rudzie.

 














(Szczęśliwi przepytywacze z Panem Andrzejem)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz