W
cyklu #OkrokodEkstraklasy przygotowaliśmy dla Kibiców Piasta
kolejną niespodziankę.
Pragnąc
jeszcze dokładniej przyjrzeć się kulisom barażowych spotkań z
zespołem Jastrzębia, zaprosiliśmy do współpracy dwie niezwykle
zasłużone dla noworudzkiej piłki postaci :
Wiesława
Braję oraz Ryszarda Rosiaka.
W
poważnie wzmocnionym składzie zespół Kroniki Piasta udał się do
Zielonej Góry. Celem wizyty było spotkanie z byłym napastnikiem
naszego Klubu - Zbigniewem Sawczukiem.
Jak
przebiegła rozmowa i jak poradzili sobie nasi znakomici Goście w
nowych dla siebie rolach ?
Zapraszamy
do lektury !
Piast
Nowa Ruda- Kronika : - Czy często wraca Pan pamięcią do pobytu w
Nowej Rudzie ?
Zbigniew
Sawczuk : - Zdarza mi się wracać wspomnieniami do okresu spędzonego
w Piaście i niezwykle cieszy mnie wizyta gości z Nowej Rudy.
Wiesław
Braja : - Przed transferem do Nowej Rudy zainteresowanie Twą osobą
wykazywali działacze innych klubów.
Zbigniew
Sawczuk : - Trener, jak widzę , dysponuje dobrą pamięcią, bo
rzeczywiście tak właśnie było.
Grając
w Zielonej Górze przymierzany byłem do ŁKS-u, lecz przedstawiciele
klubu Ekstraklasy posiadali nader skromne środki w swym budżecie i
do transferu nie doszło.
Przez
trzy miesiące trenowałem również z drużyną Górnika Wałbrzych
, jednak ponownie kwestie finansowe zaważyły na fiasku mej
ewentualnej przeprowadzki do Wałbrzycha.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Jak wspomina Pan partnerów z zespołu
trenerów Erwina Wojtyłki i Wiesława Brai ?
Zbigniew
Sawczuk : - Ze sporym sentymentem. Bogdan Marchewka posiadał
ogromny potencjał i dziwię się, że nie otrzymał szansy
zaprezentowania swych umiejętności w dawnej pierwszej lidze. Bogdan
miał ogromny wpływ na zespół, jego kontuzja odniesiona podczas
spotkania z Zawiszą w Bydgoszczy była bardzo odczuwalna. Innym
typem środkowego pomocnika był Karol Ulatowski, zorientowany
bardziej na destrukcję, lecz niezwykle pożytecznym dla zespołu.
Obecnego
tu Rysia Rosiaka wspominam jako charyzmatycznego lidera drużyny i
moje słowa nie są zwyczajową kurtuazją.
Andrzej
Kretek imponował refleksem, często ratował nasz zespół przed
utratą bramek.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - A Pański partner z linii ataku , Andrzej
Świerczyński ?
Zbigniew
Sawczuk : - Był doskonałym zawodnikiem. Doskonałym... w jednym
klubie. Miałem okazję występować z nim w Piaście, a następnie w
GKS-ie Jastrzębie, dysponuję więc odpowiednią skalą porównawczą.
W Nowej Rudzie Andrzej był lokalną gwiazdą, przyzwyczajoną do
tego, że zespół grał na niego. Niemal każdy sezon kończył w
czołówce tabeli strzelców. W Jastrzębiu nie był sobą. W innym
środowisku nie potrafił nawiązać do dyspozycji, którą imponował
w Piaście.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Poprosimy zatem o krótką ocenę duetu
napastników Piasta w tym obfitującym w sukcesy okresie. Jak grę
Andrzeja Świerczyńskiego scharakteryzuje po latach asystent trenera
Wojtyłki, Wiesław Braja ?
Wiesław
Braja : - Świerczyński jak nikt potrafił znaleźć się w polu
karnym, był sprytny i nieprzewidywalny. Nie był być może wybitnie
wyszkolony technicznie, jednak jego gra w powietrzu budziła szczery
podziw. Jest ważną postacią w historii Piasta, nie mam co do tego
najmniejszych wątpliwości.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - A Zbigniew Sawczuk ? Z tym pytaniem zwracamy
się do Ryszarda Rosiaka.
Ryszard
Rosiak : - Zbyszek, nazywany przez nas " Olkiem ", był
nieco innym typem piłkarza. Nie był typowym łowcą bramek, notował
sporo asyst. Szybki, potrafiący zgubić obrońcę, nieprzyjemny
zawodnik.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Nieprzyjemny dla defensorów rywali Zbigniew
Sawczuk posiada w swej karierze epizod związany z wrocławskim
Śląskiem. W kadrze drugoligowego Piasta znajdowało się kilku
zawodników również próbujących szczęścia w tym wojskowym
klubie.
Ryszard
Rosiak : - Były to takie czasy, w których Śląsk i Legia mogły
pozyskać niemal każdego zawodnika.
Zbigniew
Sawczuk : - To prawda, nie każdy jednak otrzymywał prawdziwą
szansę na zaistnienie w tym klubie. We Wrocławiu pojawiłem się
podczas trwania stanu wojennego. Nie widziałem tam dla siebie
miejsca , poza tym , nie byłem specjalnie zainteresowany podpisaniem
dokumentów ułatwiających mi karierę w Ludowym Wojsku Polskim. W
Śląsku siedziałem głównie na ławce, z tej perspektywy
obejrzałem chociażby rywalizację z Servette Genewa w Pucharze
Zdobywców Pucharów w 1982 roku. Chciałem przede wszystkim grać w
piłkę, a w Śląsku było ciężko o tę możliwość.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Jednak w Piaście Nowa Ruda należał Pan do
czołowych postaci zespołu.
Do
naszego miasta przybył Pan latem 1987 . To był wyjątkowy okres w
dziejach Piasta.
Zbigniew
Sawczuk : - Wyjątkowy dla klubu, ale także i dla mnie. Szybko
odnalazłem się w nowym otoczeniu . W Piaście panowała bardzo
dobra atmosfera, nie było pretensji , czy kłótni między
piłkarzami.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Przestaliśmy zadawać pytania o atmosferę w
szatni, gdyż wszyscy nasi rozmówcy zgodnym chórem twierdzą to
samo.
Zbigniew
Sawczuk : - W zespole nie było jakichkolwiek podziałów, co nie w
każdym klubie bywa regułą. Gdy zostałem zawodnikiem Jastrzębia
zaobserwowałem dość dziwną sytuację. Kilku bardziej
doświadczonych piłkarzy tego klubu tworzyło grupę regularnie
odwiedzającą gabinet prezesa. Gdy wszyscy z wymienionych pojawiali
się w podstawowej jedenastce - starszyzna nie widziała powodu do
interwencji. Gdy jednak trener pominął któregoś z piłkarzy
należących do tego obozu, wówczas zaczynały się pretensje i
naciski...
Przytaczam
tę sytuację, by zobrazować Panom podstawową różnicę pomiędzy
Piastem a Jastrzębiem.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - A poziom sportowy prezentowany przez oba
zespoły ?
Wiesław
Braja : - Był mniej więcej podobny, z lekkim wskazaniem na Piasta.
Ryszard
Rosiak : - Byliśmy lepszym zespołem, mimo słabszej rundy wiosennej
w naszym wykonaniu.
Zbigniew
Sawczuk : - Piast miał lepszy zespół. Piłkarsko przewyższał
swego barażowego przeciwnika , powiem więcej : gdyby udało się
awansować do Ekstraklasy, nie byłby to tylko roczny epizod spędzony
wśród najlepszych.
Stało
się jednak inaczej, z różnych przyczyn.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Prosimy o ich podanie.
Zbigniew
Sawczuk : - Odniosłem wrażenie, że działacze klubu zadowolili
się samą obecnością zespołu w barażach. Troszkę na zasadzie -
" jeśli awansujecie - super, jeśli nie - świat się nie
zawali ".
W
mojej opinii, włodarze Piasta nie wywierali na nas presji na awans.
Rozmowa , którą odbyliśmy jeszcze przed rozegraniem pierwszego
meczu w Nowej Rudzie utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Brakowało
mi mocnego postanowienia sprawy - zróbcie wszystko, by awansować,
dajcie powody do radości mieszkańcom miasta itp. Nie usłyszeliśmy
takich słów.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Czy z perspektywy murawy odczuł Pan, że
sprawa promocji do Ekstraklasy rozgrywała się niekoniecznie podczas
rywalizacji na boisku ?
Zbigniew
Sawczuk : - Tak . Już w Nowej Rudzie sędzia Wit Żelazko podjął
kilka nie do końca zrozumiałych dla mnie decyzji .
Wiesław
Braja : - Mimo wszystko powinniśmy wygrać pierwsze spotkanie.
Zbigniew
Sawczuk : - Oczywiście, zgadzam się z trenerem. Wypracowaliśmy
bodaj dwie, trzy okazje, z których przynajmniej jedna powinna
zakończyć się zdobyciem bramki. W rewanżu arbiter Orłowski nie
pozwolił nam na wiele.
Ryszard
Rosiak : - Pamiętajmy także, że przystąpiliśmy do baraży w
osłabionym składzie.
Zbigniew
Sawczuk : - W pierwszym meczu w Nowej Rudzie trener Wojtyłko
wystawił dość eksperymentalną jedenastkę. Myślę, że również
w tej sytuacji działacze powinni zrobić więcej. Kartki, które w
meczu ligowym z Gwardią otrzymali Dziarmaga, Duraj i właśnie
Ryszard powinny skutkować ich absencją w ostatnim meczu sezonu w
Gorzowie.
Decyzją
piłkarskiej centrali, zawieszenie objęło pierwszą potyczkę
barażową. Nie słyszałem o jakichkolwiek odwołaniach od tej
decyzji, czy pismach wysyłanych przez zarząd Piasta.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Czy po transferze do Jastrzębia rozmawiał
Pan z piłkarzami tego klubu o przebiegu baraży ? Ciekawi nas punkt
widzenia drugiej strony.
Zbigniew
Sawczuk : - Kilkakrotnie poruszyliśmy ten temat.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Co mówili zawodnicy GKS-u ?
Zbigniew
Sawczuk : - " - To my mieliśmy wtedy awansować (...) ".
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - A czy w prywatnych rozmowach pojawiały się
opinie dotyczące Andrzeja Kretka ?
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Nie, nigdy. Kibice w Nowej Rudzie łączyli
pewne wydarzenia, ale głosów o rzekomym odpuszczeniu meczu przez
Andrzeja nie słyszałem. Andrzej, jak każdy zresztą bramkarz,
przepuszczał niekiedy łatwe z pozoru do obrony strzały, nie
posądzałbym go jednak o takie praktyki. Co więcej, tuż po awansie
Jastrzębia działacze tego klubu wykazywali zainteresowanie także
moją osobą. Piast nie by jednak skłonny do rozmów, zatem wraz z
Andrzejem Świerczyńskim zmieniliśmy otoczenie dopiero po upływie
kolejnego sezonu. Ominęła nas szansa na grę w Ekstraklasie, gdyż
Jastrzębie pożegnało się z najwyższą klasą rozgrywkową po
zaledwie roku czasu.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - W ten oto sposób, w 1989 roku, Piast
opuścił szeregi drugiej ligi, Jastrzębie natomiast spadło z
Ekstraklasy.
Zbigniew
Sawczuk : - Spadek Piasta do trzeciej ligi był szokiem dla nas,
piłkarzy.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Dla kibiców również.
Zbigniew
Sawczuk : - To był już inny zespół, pojawiły się nowe twarze.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Trener Braja ma swoją teorię dotyczącą
nieudanej rundy wiosennej sezonu 1988/89.
Wiesław
Braja : - Udział w zimowym turnieju w Wałbrzychu odbił nam się
czkawką. Zamiast solidnie przygotować się do rundy wiosennej,
traciliśmy bezcenny czas na mało prestiżowe i niewiele warte z
punktu widzenia szkoleniowego rozgrywki.
Były
one prestiżowe dla działaczy, zatem trenerzy nie mieli w tej
kwestii wiele do powiedzenia.
Zbigniew
Sawczuk : - Zmieniła się też atmosfera w zespole, niektórzy z
nowych zawodników nie pasowali do nas mentalnie... Był to mój
drugi sezon w Piaście i kończył mi się kontrakt, powątpiewano
więc w me zaangażowanie podczas baraży o utrzymanie ze Stalą
Stocznia... Odejście Ryszarda Rosiaka także miało wpływ na dalsze
losy tej drużyny, scalał on szatnię, był kapitanem i z pewnością
nie dopuściłby do pewnych sytuacji.
Pominę
w tym momencie przebieg rewanżu w Szczecinie, zostaliśmy tam
oszukani w perfidny sposób.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Czy był Pan zainteresowany przedłużeniem
kontraktu ?
Zbigniew
Sawczuk : - Oczywiście, chciałem w dalszym ciągu grać w Nowej
Rudzie. Gdy jednak pojawiła się możliwość kontynuowania gry na
drugim froncie, wraz ze "Świerkiem " przenieśliśmy się
do Jastrzębia. Władze Piasta nie robiły żadnych problemów, kluby
szybko uzgodniły kwotę obu transferów.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Troszkę Pan w tej drugiej lidze jeszcze
zdążył pograć, po Jastrzębiu była jeszcze Odra Wodzisław , a
także Polonia Bytom.
Zbigniew
Sawczuk : - Nie było tam tej zażyłości , z jaką spotkałem się
w Nowej Rudzie.
W
Wodzisławiu piłkarze niemal przez cały czas pili piwo i nikt nie
miał do nich pretensji. To było dla mnie szokujące, gdy powiedzmy
o godzinie 17. niemal cały zespół spotykał się w barze. Aby
zintegrować się z nowymi kolegami kilka razy próbowałem przejąć
ich zwyczaje, preferowałem jednak nieco inny styl życia.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Biorąc pod uwagę poziom rozgrywek, jest to
dość zaskakujące. W Bytomiu bywało podobnie?
Zbigniew
Sawczuk : - Nie, tam z kolei zaobserwowałem pewnego rodzaju przerost
formy nad treścią. Działaczom marzyła się Ekstraklasa, jednak
poziom sportowy i przede wszystkim organizacyjny pozostawiał wiele
do życzenia.
Ryszard
Rosiak : - Stadion Polonii Bytom przypominał skansen. Metalowe
baraki spełniające role szatni i długie schody prowadzące na
boisko zapamiętałem do dziś.
Zbigniew
Sawczuk : - Sama murawa stadionu przy ulicy Olimpijskiej prezentowała
się całkiem okazale.
Niestety,
w okolicach obiektu Polonii widoczne są szkody górnicze, co odbija
się niestety na ogólnym, niezbyt korzystnym wrażeniu.
Wiesław
Braja : - Doskonale przygotowaną płytę posiadał zespół
lokalnego rywala Polonii, Szombierki Bytom.
Ryszard
Rosiak : - To był dywan, na takich boiskach aż chciało się grać.
Nie był to jednak popularny klub, podczas naszego meczu w Bytomiu w
sezonie 1986/87 na trybunach przeważali kibice z Nowej Rudy.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Panie Zbigniewie, troszkę czasu spędził
Pan na Górnym Śląsku. Jak tamtejsze środowisko piłkarskie
odbierało noworudzkiego Piasta ?
Zbigniew
Sawczuk : - Słyszałem same pozytywne opinie. Piast cieszył się
renomą klubu rozsądnie zarządzanego, w którym nigdy nie
dochodziło do poślizgów w wypłacaniu ustalonych w kontrakcie
pieniędzy. Piłkarsko również był to w opinii Ślązaków trudny
i niewygodny rywal.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Jednak już w sezonie 1994/95 Piast nie
okazał się zbyt wymagającym przeciwnikiem dla zielonogórskiej
Lechii.
W
Wielką Sobotę, 15 kwietnia, pewnie zmierzający do drugiej ligi
piłkarze Lechii rozbili w Nowej Rudzie gospodarzy aż 5-1. Pan
również wpisał się na listę strzelców.
Zbigniew
Sawczuk : - Doskonale pamiętam ten mecz, był to sentymentalny
powrót do bliskiego mi miejsca.
Uczciwie
muszę przyznać, że wraz z trenerem Przygrodzkim obawialiśmy się
pojedynku z Piastem, prowadzonym wówczas przez Ryszarda Rosiaka.
Ryszard
Rosiak : - To był koszmar, wynik i przede wszystkim styl gry, jaki
zaprezentowali moi podopieczni zakłócił przygotowania do Wielkiej
Nocy. Lechia znajdowała się poza zasięgiem rywali i zasłużenie
awansowała szczebel wyżej.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Co więcej, przygoda z drugim frontem trwała
aż cztery sezony. Dla nie posiadającego większych tradycji
piłkarskich klubu musiał być to ogromny sukces.
Zbigniew
Sawczuk : - Był to dobry okres dla Lechii.
Słusznie
Panowie zauważyli, że piłka nożna nigdy nie była sportem numer
jeden w Zielonej Górze.
Tymczasem
zebraliśmy grupę młodych, zdolnych i chcących grać w piłkę
chłopaków, dzięki czemu zaistnieliśmy w tej lidze na dłużej.
Było to możliwe również dzięki wsparciu bardziej doświadczonych
graczy.
W
Lechii kończyłem przygodę z boiskiem, próbowałem także swoich
sił jako trener.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Urwanie punktu Ruchowi Chorzów w sezonie
1995/96 było nie lada wyczynem.
Zbigniew
Sawczuk : - Oj tak, było to spore osiągnięcie tym bardziej, że
rozpaczliwie walczyliśmy o utrzymanie.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Co jeszcze zapamiętał Pan z okresu pobytu w
Nowej Rudzie ?
Zbigniew
Sawczuk : - Prysznice na ulicy Sportowej.
Wiem,
zabrzmi to dość dziwnie, ale kąpiel pod obfitym strumieniem
gorącej wody była prawdziwym odprężeniem po treningu, czy meczu.
Sama łaźnia nie prezentowała się być może zbyt estetyczne, ale
siła lecącej wody rekompensowała wszystko.
Zapadły
mi również w pamięć przesądy, towarzyszące niemal każdej
wyprawie na mecz.
Wiesław
Braja : - Zajmowanie w autokarze tych samych miejsc, koń w okolicach
Głuszycy, którego obowiązkowo musieliśmy zobaczyć...
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Koń ?
Ryszard
Rosiak : - Przyjęło się, że gdy z okien autokaru dostrzegliśmy
białego konia, szanse na wygranie meczu znacznie wzrastały...
Zbigniew
Sawczuk : - I obowiązkowa jazda przez Wałbrzych.
Rysard
Rosiak : - To już był pomysł "grupy wałbrzyskiej".
Józefowie - Ciołek i Borcoń upierali się, by jechać właśnie
przez Wałbrzych, niezależnie od lokalizacji rozgrywanego przez nas
meczu.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Zapraszamy więc do Nowej Rudy. Może Pan
jechać przez Wałbrzych.
Zbigniew
Sawczuk : - Przyjadę. Chętnie odwiedzę to miasto i przyjaciół.
Piast
Nowa Ruda - Kronika : - Trzymamy zatem za słowo. Dziękujemy za
rozmowę i do zobaczenia.
(Pamiątkowe zdjęcie z zielonogórskiej eskapady. Od lewej: Ryszard Rosiak, Wiesław Braja, Sebastian Piątkowski, Zbigniew Sawczuk)
Specjalne podziękowania dla Justyny Smarzewskiej i Krzysztofa Stacewicza, bez których trudne, wręcz niemożliwe byłoby spotkanie z naszym lubuskim Bohaterem.
(Pamiątkowe zdjęcie z zielonogórskiej eskapady. Od lewej: Ryszard Rosiak, Wiesław Braja, Sebastian Piątkowski, Zbigniew Sawczuk)
Specjalne podziękowania dla Justyny Smarzewskiej i Krzysztofa Stacewicza, bez których trudne, wręcz niemożliwe byłoby spotkanie z naszym lubuskim Bohaterem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz