poniedziałek, 11 czerwca 2018

PIAST BYŁ LEPSZYM ZESPOŁEM OD JASTRZĘBIA.


W cyklu #OkrokodEkstraklasy przygotowaliśmy dla Kibiców Piasta kolejną niespodziankę.
Pragnąc jeszcze dokładniej przyjrzeć się kulisom barażowych spotkań z zespołem Jastrzębia, zaprosiliśmy do współpracy dwie niezwykle zasłużone dla noworudzkiej piłki postaci :
Wiesława Braję oraz Ryszarda Rosiaka.
W poważnie wzmocnionym składzie zespół Kroniki Piasta udał się do Zielonej Góry. Celem wizyty było spotkanie z byłym napastnikiem naszego Klubu - Zbigniewem Sawczukiem.
Jak przebiegła rozmowa i jak poradzili sobie nasi znakomici Goście w nowych dla siebie rolach ?
Zapraszamy do lektury !


Piast Nowa Ruda- Kronika : - Czy często wraca Pan pamięcią do pobytu w Nowej Rudzie ?
Zbigniew Sawczuk : - Zdarza mi się wracać wspomnieniami do okresu spędzonego w Piaście i niezwykle cieszy mnie wizyta gości z Nowej Rudy.
Wiesław Braja : - Przed transferem do Nowej Rudy zainteresowanie Twą osobą wykazywali działacze innych klubów.
Zbigniew Sawczuk : - Trener, jak widzę , dysponuje dobrą pamięcią, bo rzeczywiście tak właśnie było.
Grając w Zielonej Górze przymierzany byłem do ŁKS-u, lecz przedstawiciele klubu Ekstraklasy posiadali nader skromne środki w swym budżecie i do transferu nie doszło.
Przez trzy miesiące trenowałem również z drużyną Górnika Wałbrzych , jednak ponownie kwestie finansowe zaważyły na fiasku mej ewentualnej przeprowadzki do Wałbrzycha.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Jak wspomina Pan partnerów z zespołu trenerów Erwina Wojtyłki i Wiesława Brai ?
Zbigniew Sawczuk : - Ze sporym sentymentem. Bogdan Marchewka posiadał ogromny potencjał i dziwię się, że nie otrzymał szansy zaprezentowania swych umiejętności w dawnej pierwszej lidze. Bogdan miał ogromny wpływ na zespół, jego kontuzja odniesiona podczas spotkania z Zawiszą w Bydgoszczy była bardzo odczuwalna. Innym typem środkowego pomocnika był Karol Ulatowski, zorientowany bardziej na destrukcję, lecz niezwykle pożytecznym dla zespołu.
Obecnego tu Rysia Rosiaka wspominam jako charyzmatycznego lidera drużyny i moje słowa nie są zwyczajową kurtuazją.
Andrzej Kretek imponował refleksem, często ratował nasz zespół przed utratą bramek.
("Pomnikowa" poza Pana Zbigniewa, obóz w Trutnowie, 1987 rok)

Piast Nowa Ruda - Kronika : - A Pański partner z linii ataku , Andrzej Świerczyński ?
Zbigniew Sawczuk : - Był doskonałym zawodnikiem. Doskonałym... w jednym klubie. Miałem okazję występować z nim w Piaście, a następnie w GKS-ie Jastrzębie, dysponuję więc odpowiednią skalą porównawczą. W Nowej Rudzie Andrzej był lokalną gwiazdą, przyzwyczajoną do tego, że zespół grał na niego. Niemal każdy sezon kończył w czołówce tabeli strzelców. W Jastrzębiu nie był sobą. W innym środowisku nie potrafił nawiązać do dyspozycji, którą imponował w Piaście.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Poprosimy zatem o krótką ocenę duetu napastników Piasta w tym obfitującym w sukcesy okresie. Jak grę Andrzeja Świerczyńskiego scharakteryzuje po latach asystent trenera Wojtyłki, Wiesław Braja ?
Wiesław Braja : - Świerczyński jak nikt potrafił znaleźć się w polu karnym, był sprytny i nieprzewidywalny. Nie był być może wybitnie wyszkolony technicznie, jednak jego gra w powietrzu budziła szczery podziw. Jest ważną postacią w historii Piasta, nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - A Zbigniew Sawczuk ? Z tym pytaniem zwracamy się do Ryszarda Rosiaka.
Ryszard Rosiak : - Zbyszek, nazywany przez nas " Olkiem ", był nieco innym typem piłkarza. Nie był typowym łowcą bramek, notował sporo asyst. Szybki, potrafiący zgubić obrońcę, nieprzyjemny zawodnik.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Nieprzyjemny dla defensorów rywali Zbigniew Sawczuk posiada w swej karierze epizod związany z wrocławskim Śląskiem. W kadrze drugoligowego Piasta znajdowało się kilku zawodników również próbujących szczęścia w tym wojskowym klubie.
Ryszard Rosiak : - Były to takie czasy, w których Śląsk i Legia mogły pozyskać niemal każdego zawodnika.
Zbigniew Sawczuk : - To prawda, nie każdy jednak otrzymywał prawdziwą szansę na zaistnienie w tym klubie. We Wrocławiu pojawiłem się podczas trwania stanu wojennego. Nie widziałem tam dla siebie miejsca , poza tym , nie byłem specjalnie zainteresowany podpisaniem dokumentów ułatwiających mi karierę w Ludowym Wojsku Polskim. W Śląsku siedziałem głównie na ławce, z tej perspektywy obejrzałem chociażby rywalizację z Servette Genewa w Pucharze Zdobywców Pucharów w 1982 roku. Chciałem przede wszystkim grać w piłkę, a w Śląsku było ciężko o tę możliwość.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Jednak w Piaście Nowa Ruda należał Pan do czołowych postaci zespołu.
Do naszego miasta przybył Pan latem 1987 . To był wyjątkowy okres w dziejach Piasta.
Zbigniew Sawczuk : - Wyjątkowy dla klubu, ale także i dla mnie. Szybko odnalazłem się w nowym otoczeniu . W Piaście panowała bardzo dobra atmosfera, nie było pretensji , czy kłótni między piłkarzami.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Przestaliśmy zadawać pytania o atmosferę w szatni, gdyż wszyscy nasi rozmówcy zgodnym chórem twierdzą to samo.
Zbigniew Sawczuk : - W zespole nie było jakichkolwiek podziałów, co nie w każdym klubie bywa regułą. Gdy zostałem zawodnikiem Jastrzębia zaobserwowałem dość dziwną sytuację. Kilku bardziej doświadczonych piłkarzy tego klubu tworzyło grupę regularnie odwiedzającą gabinet prezesa. Gdy wszyscy z wymienionych pojawiali się w podstawowej jedenastce - starszyzna nie widziała powodu do interwencji. Gdy jednak trener pominął któregoś z piłkarzy należących do tego obozu, wówczas zaczynały się pretensje i naciski...
Przytaczam tę sytuację, by zobrazować Panom podstawową różnicę pomiędzy Piastem a Jastrzębiem.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - A poziom sportowy prezentowany przez oba zespoły ?
Wiesław Braja : - Był mniej więcej podobny, z lekkim wskazaniem na Piasta.
Ryszard Rosiak : - Byliśmy lepszym zespołem, mimo słabszej rundy wiosennej w naszym wykonaniu.
Zbigniew Sawczuk : - Piast miał lepszy zespół. Piłkarsko przewyższał swego barażowego przeciwnika , powiem więcej : gdyby udało się awansować do Ekstraklasy, nie byłby to tylko roczny epizod spędzony wśród najlepszych.
Stało się jednak inaczej, z różnych przyczyn.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Prosimy o ich podanie.
Zbigniew Sawczuk : - Odniosłem wrażenie, że działacze klubu zadowolili się samą obecnością zespołu w barażach. Troszkę na zasadzie - " jeśli awansujecie - super, jeśli nie - świat się nie zawali ".
W mojej opinii, włodarze Piasta nie wywierali na nas presji na awans. Rozmowa , którą odbyliśmy jeszcze przed rozegraniem pierwszego meczu w Nowej Rudzie utwierdziła mnie w tym przekonaniu.
Brakowało mi mocnego postanowienia sprawy - zróbcie wszystko, by awansować, dajcie powody do radości mieszkańcom miasta itp. Nie usłyszeliśmy takich słów.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Czy z perspektywy murawy odczuł Pan, że sprawa promocji do Ekstraklasy rozgrywała się niekoniecznie podczas rywalizacji na boisku ?
Zbigniew Sawczuk : - Tak . Już w Nowej Rudzie sędzia Wit Żelazko podjął kilka nie do końca zrozumiałych dla mnie decyzji .
Wiesław Braja : - Mimo wszystko powinniśmy wygrać pierwsze spotkanie.
Zbigniew Sawczuk : - Oczywiście, zgadzam się z trenerem. Wypracowaliśmy bodaj dwie, trzy okazje, z których przynajmniej jedna powinna zakończyć się zdobyciem bramki. W rewanżu arbiter Orłowski nie pozwolił nam na wiele.
Ryszard Rosiak : - Pamiętajmy także, że przystąpiliśmy do baraży w osłabionym składzie.
Zbigniew Sawczuk : - W pierwszym meczu w Nowej Rudzie trener Wojtyłko wystawił dość eksperymentalną jedenastkę. Myślę, że również w tej sytuacji działacze powinni zrobić więcej. Kartki, które w meczu ligowym z Gwardią otrzymali Dziarmaga, Duraj i właśnie Ryszard powinny skutkować ich absencją w ostatnim meczu sezonu w Gorzowie.
Decyzją piłkarskiej centrali, zawieszenie objęło pierwszą potyczkę barażową. Nie słyszałem o jakichkolwiek odwołaniach od tej decyzji, czy pismach wysyłanych przez zarząd Piasta.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Czy po transferze do Jastrzębia rozmawiał Pan z piłkarzami tego klubu o przebiegu baraży ? Ciekawi nas punkt widzenia drugiej strony.
Zbigniew Sawczuk : - Kilkakrotnie poruszyliśmy ten temat.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Co mówili zawodnicy GKS-u ?
Zbigniew Sawczuk : - " - To my mieliśmy wtedy awansować (...) ".
Piast Nowa Ruda - Kronika : - A czy w prywatnych rozmowach pojawiały się opinie dotyczące Andrzeja Kretka ?
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Nie, nigdy. Kibice w Nowej Rudzie łączyli pewne wydarzenia, ale głosów o rzekomym odpuszczeniu meczu przez Andrzeja nie słyszałem. Andrzej, jak każdy zresztą bramkarz, przepuszczał niekiedy łatwe z pozoru do obrony strzały, nie posądzałbym go jednak o takie praktyki. Co więcej, tuż po awansie Jastrzębia działacze tego klubu wykazywali zainteresowanie także moją osobą. Piast nie by jednak skłonny do rozmów, zatem wraz z Andrzejem Świerczyńskim zmieniliśmy otoczenie dopiero po upływie kolejnego sezonu. Ominęła nas szansa na grę w Ekstraklasie, gdyż Jastrzębie pożegnało się z najwyższą klasą rozgrywkową po zaledwie roku czasu.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - W ten oto sposób, w 1989 roku, Piast opuścił szeregi drugiej ligi, Jastrzębie natomiast spadło z Ekstraklasy.
Zbigniew Sawczuk : - Spadek Piasta do trzeciej ligi był szokiem dla nas, piłkarzy.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Dla kibiców również.
Zbigniew Sawczuk : - To był już inny zespół, pojawiły się nowe twarze.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Trener Braja ma swoją teorię dotyczącą nieudanej rundy wiosennej sezonu 1988/89.
Wiesław Braja : - Udział w zimowym turnieju w Wałbrzychu odbił nam się czkawką. Zamiast solidnie przygotować się do rundy wiosennej, traciliśmy bezcenny czas na mało prestiżowe i niewiele warte z punktu widzenia szkoleniowego rozgrywki.
Były one prestiżowe dla działaczy, zatem trenerzy nie mieli w tej kwestii wiele do powiedzenia.
Zbigniew Sawczuk : - Zmieniła się też atmosfera w zespole, niektórzy z nowych zawodników nie pasowali do nas mentalnie... Był to mój drugi sezon w Piaście i kończył mi się kontrakt, powątpiewano więc w me zaangażowanie podczas baraży o utrzymanie ze Stalą Stocznia... Odejście Ryszarda Rosiaka także miało wpływ na dalsze losy tej drużyny, scalał on szatnię, był kapitanem i z pewnością nie dopuściłby do pewnych sytuacji.
Pominę w tym momencie przebieg rewanżu w Szczecinie, zostaliśmy tam oszukani w perfidny sposób.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Czy był Pan zainteresowany przedłużeniem kontraktu ?
Zbigniew Sawczuk : - Oczywiście, chciałem w dalszym ciągu grać w Nowej Rudzie. Gdy jednak pojawiła się możliwość kontynuowania gry na drugim froncie, wraz ze "Świerkiem " przenieśliśmy się do Jastrzębia. Władze Piasta nie robiły żadnych problemów, kluby szybko uzgodniły kwotę obu transferów.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Troszkę Pan w tej drugiej lidze jeszcze zdążył pograć, po Jastrzębiu była jeszcze Odra Wodzisław , a także Polonia Bytom.
Zbigniew Sawczuk : - Nie było tam tej zażyłości , z jaką spotkałem się w Nowej Rudzie.
W Wodzisławiu piłkarze niemal przez cały czas pili piwo i nikt nie miał do nich pretensji. To było dla mnie szokujące, gdy powiedzmy o godzinie 17. niemal cały zespół spotykał się w barze. Aby zintegrować się z nowymi kolegami kilka razy próbowałem przejąć ich zwyczaje, preferowałem jednak nieco inny styl życia.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Biorąc pod uwagę poziom rozgrywek, jest to dość zaskakujące. W Bytomiu bywało podobnie?
Zbigniew Sawczuk : - Nie, tam z kolei zaobserwowałem pewnego rodzaju przerost formy nad treścią. Działaczom marzyła się Ekstraklasa, jednak poziom sportowy i przede wszystkim organizacyjny pozostawiał wiele do życzenia.
Ryszard Rosiak : - Stadion Polonii Bytom przypominał skansen. Metalowe baraki spełniające role szatni i długie schody prowadzące na boisko zapamiętałem do dziś.
Zbigniew Sawczuk : - Sama murawa stadionu przy ulicy Olimpijskiej prezentowała się całkiem okazale.
Niestety, w okolicach obiektu Polonii widoczne są szkody górnicze, co odbija się niestety na ogólnym, niezbyt korzystnym wrażeniu.
Wiesław Braja : - Doskonale przygotowaną płytę posiadał zespół lokalnego rywala Polonii, Szombierki Bytom.
Ryszard Rosiak : - To był dywan, na takich boiskach aż chciało się grać. Nie był to jednak popularny klub, podczas naszego meczu w Bytomiu w sezonie 1986/87 na trybunach przeważali kibice z Nowej Rudy.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Panie Zbigniewie, troszkę czasu spędził Pan na Górnym Śląsku. Jak tamtejsze środowisko piłkarskie odbierało noworudzkiego Piasta ?
Zbigniew Sawczuk : - Słyszałem same pozytywne opinie. Piast cieszył się renomą klubu rozsądnie zarządzanego, w którym nigdy nie dochodziło do poślizgów w wypłacaniu ustalonych w kontrakcie pieniędzy. Piłkarsko również był to w opinii Ślązaków trudny i niewygodny rywal.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Jednak już w sezonie 1994/95 Piast nie okazał się zbyt wymagającym przeciwnikiem dla zielonogórskiej Lechii.
W Wielką Sobotę, 15 kwietnia, pewnie zmierzający do drugiej ligi piłkarze Lechii rozbili w Nowej Rudzie gospodarzy aż 5-1. Pan również wpisał się na listę strzelców.
Zbigniew Sawczuk : - Doskonale pamiętam ten mecz, był to sentymentalny powrót do bliskiego mi miejsca.
Uczciwie muszę przyznać, że wraz z trenerem Przygrodzkim obawialiśmy się pojedynku z Piastem, prowadzonym wówczas przez Ryszarda Rosiaka.
Ryszard Rosiak : - To był koszmar, wynik i przede wszystkim styl gry, jaki zaprezentowali moi podopieczni zakłócił przygotowania do Wielkiej Nocy. Lechia znajdowała się poza zasięgiem rywali i zasłużenie awansowała szczebel wyżej.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Co więcej, przygoda z drugim frontem trwała aż cztery sezony. Dla nie posiadającego większych tradycji piłkarskich klubu musiał być to ogromny sukces.
Zbigniew Sawczuk : - Był to dobry okres dla Lechii.
Słusznie Panowie zauważyli, że piłka nożna nigdy nie była sportem numer jeden w Zielonej Górze.
Tymczasem zebraliśmy grupę młodych, zdolnych i chcących grać w piłkę chłopaków, dzięki czemu zaistnieliśmy w tej lidze na dłużej. Było to możliwe również dzięki wsparciu bardziej doświadczonych graczy.
W Lechii kończyłem przygodę z boiskiem, próbowałem także swoich sił jako trener.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Urwanie punktu Ruchowi Chorzów w sezonie 1995/96 było nie lada wyczynem.
Zbigniew Sawczuk : - Oj tak, było to spore osiągnięcie tym bardziej, że rozpaczliwie walczyliśmy o utrzymanie.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Co jeszcze zapamiętał Pan z okresu pobytu w Nowej Rudzie ?
Zbigniew Sawczuk : - Prysznice na ulicy Sportowej.
Wiem, zabrzmi to dość dziwnie, ale kąpiel pod obfitym strumieniem gorącej wody była prawdziwym odprężeniem po treningu, czy meczu. Sama łaźnia nie prezentowała się być może zbyt estetyczne, ale siła lecącej wody rekompensowała wszystko.
Zapadły mi również w pamięć przesądy, towarzyszące niemal każdej wyprawie na mecz.
Wiesław Braja : - Zajmowanie w autokarze tych samych miejsc, koń w okolicach Głuszycy, którego obowiązkowo musieliśmy zobaczyć...
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Koń ?
Ryszard Rosiak : - Przyjęło się, że gdy z okien autokaru dostrzegliśmy białego konia, szanse na wygranie meczu znacznie wzrastały...
Zbigniew Sawczuk : - I obowiązkowa jazda przez Wałbrzych.
Rysard Rosiak : - To już był pomysł "grupy wałbrzyskiej". Józefowie - Ciołek i Borcoń upierali się, by jechać właśnie przez Wałbrzych, niezależnie od lokalizacji rozgrywanego przez nas meczu.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Zapraszamy więc do Nowej Rudy. Może Pan jechać przez Wałbrzych.
Zbigniew Sawczuk : - Przyjadę. Chętnie odwiedzę to miasto i przyjaciół.
Piast Nowa Ruda - Kronika : - Trzymamy zatem za słowo. Dziękujemy za rozmowę i do zobaczenia.

(Pamiątkowe zdjęcie z zielonogórskiej eskapady. Od lewej: Ryszard Rosiak, Wiesław Braja, Sebastian Piątkowski, Zbigniew Sawczuk)

Specjalne podziękowania dla Justyny Smarzewskiej i Krzysztofa Stacewicza, bez których trudne, wręcz niemożliwe byłoby spotkanie z naszym lubuskim Bohaterem.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz