Jak
powszechnie wiadomo, osią naszych zainteresowań są dzieje
futbolowej sekcji noworudzkiego Piasta. Tym razem postanowiliśmy
przestawić sylwetkę młodej dziewczyny, godnie reprezentującej
barwy naszego Klubu w innej dyscyplinie sportu.
Komu
nieobce są wyrzeczenia związane z jeździectwem, temu ... konia z
rzędem. Z prawdziwą przyjemnością zapraszamy do lektury wywiadu z
Lechosławem Palczakiem, ojcem Natalii.
Sebastian
Piątkowski :- Podczas naszych spotkań poruszamy tematy związane z
muzyką i piłką nożną. Dziś jednak okoliczności są wyjątkowe.
Kilka dni temu Twoja córka-Natalia, ukończyła prestiżowe zawody
President Cup odbywające się w Abu Dhabi. Sukces cieszy tym
bardziej, że jest ona zawodniczką noworudzkiego Piasta. W imieniu
swoim, a także Michała, przekazuję serdeczne gratulacje. Spore to
osiągnięcie, o którym zapewne opowiesz nieco więcej.
Lechosław
Palczak : - Bardzo dziękuję za miłe słowa i gratulacje.
-
Zewsząd słyszę, że H.H. President Cup to wyjątkowe zawody.
Zaczniemy chyba od przybliżenia Czytelnikom reguł panujących w tym
wyścigu? Na czym polega ich wyjątkowość? Znam jedynie całkowity
dystans - 160 kilometrów. I chylę czoła.
-
Był to drugi występ Natalki w Emiratach. Została ona zaproszona do
udziału w zawodach w gronie 3 Polek i 40 najlepszych juniorów z
całej Europy.
H.H. President Cup to
najważniejszy bieg w Zjednoczonych Emiratach Arabskich,
transmitowany przez telewizje z całego niemal świata.
Z
grona 313 zgłoszonych zawodników zmagania ukończyło niewiele
ponad 130. Natalka zajęła 129. lokatę, jadąc na koniu,
którego sama przygotowała.
Ukończenie
wyścigu automatycznie zapewniło jej przepustkę do startu w
Mistrzostwach Świata Juniorów, które odbędą się we wrześniu.
Równocześnie uzyskała też kwalifikację do Mistrzostw Świata już
w kategorii seniorów. Tym samym stała się jedną z 3 osób w swej
kategorii wiekowej Polsce, które ukończyły ten wyścig.
Cały
dystans H.H. President Cup - CEI 3*( 160 kilometrów ), podzielony
jest na odcinki.
I
tak, pierwszy liczy sobie 40 kilometrów, drugi - 34, trzeci - około
23-24, a następne mają po 20 kilometrów. Jest to sześć pętli.
Gdy startuje czas, jest on mierzony już do końca trwania zawodów.
"Cyka" on aż do momentu wejścia do badania
weterynaryjnego. Dopiero w chwili zgłoszenia konia do badania,
zamyka się całkowity czas. Zatem: im szybciej wchodzisz na bramkę
weterynaryjną, tym masz lepszy czas.
-Ile
trwa takie badanie?
-
Od momentu przejechania mety odcinka do wejścia na weterynaryjną
bramkę maksymalny okres wynosi 20 minut.
-
To dużo ? Czy może mało?
-
Wszystko zależy od sytuacji, jaka może Cię spotkać.
Dobrze
przygotowany koń jest w stanie wejść do minuty na bramkę, przy
prędkości w granicach 16 km na godzinę. To już jest solidne
tempo, cały czas w galopie. Zauważ jednak, że koń przybywający
do Emiratów Arabskich z naszej części Europy, potrzebuje pewnego
okresu na aklimatyzację w odmiennych warunkach.
I
tak, w tamtym roku udało nam się wchodzić na bramki w odstępie
około trzech minut. W tym roku - w granicach trzech minut i
czterdziestu sekund.
-
Im szybciej wchodzisz na bramkę, tym masz większe szanse na dobry
rezultat. Dobrze kombinuję ? Ten moment wyścigu wydaje mi się
bardzo ważny.
-
I oczywiście masz rację. Szybkie i sprawne wejście ma ogromny
wpływ na losy całego biegu. W pierwszej kolejności badane jest
tętno konia, które wynosić może maksymalnie 64 uderzenia na
minutę. Jeżeli jest wyższe, musisz zejść z bramki i spróbować
jeszcze raz. Na wszystkie bramki (oprócz ostatniej) możesz wejść
dwa razy, jeżeli jednak tętno konia nie spadnie do wymaganych
wartości - wówczas otrzymujesz eliminację.
Po
zbadaniu tętna sprawdzany jest ruch - koń biegnie kłusem 40
metrów, w obie strony po linii prostej. Szczególną uwagę zwraca
się w tym momencie na możliwość wystąpienia ewentualnych urazów,
kontuzji czy nierównego biegu. W dalszej kolejności sprawdza się
perystaltykę jelit, błony śluzowe i wypełnienie naczyń
kapilarnych. Ponownie bada się tętno. Jeśli wszystkie badania koń
przeszedł poprawnie, kolejne mierzenie tętna jest tylko i wyłącznie
wskaźnikiem. Może być w tym momencie wyższe niż wspomniane 64
uderzenia, choć oczywiście w granicach rozsądku. Po procedurach, o
których wspomniałem, przychodzi moment odpoczynku i regeneracji,
wynoszący trzydzieści minut.
Służy
temu pole serwisowe, na którym koń jest karmiony, sprawdzany,
masowany. Jest to również, co zrozumiale, chwila wytchnienia dla
zawodnika. Powtórzę raz jeszcze - umiejętne przygotowanie konia
jest niezwykle istotne. Sprawnym i szybkim wejściem na bramkę
możesz zniwelować różnice i straty czasowe w stosunku do innych
zawodników.
-
To trochę jak w biathlonie. Każde pudło na strzelnicy skutkuje
koniecznością przebiegnięcia rundy karnej, dzięki czemu pojawia
się możliwość odrobienia dystansu, czy powiększenia przewagi.
-
Zgadza się. Ważna również jest taktyka. Trzeba umiejętnie
rozporządzać siłami swoimi, a także konia. Przy dystansie
wynoszącym 160 kilometrów plan działania to niezwykle istotna
kwestia. Jeśli, przykładowo, w okolicach 120 kilometra stracisz nić
porozumienia ze zwierzęciem, " klepiąc " się po nim i nie
reagując na pewne bodźce, wówczas koń nie dojedzie do mety.
-
Jaką taktykę obraliście na tegoroczne zmagania?
-
Przede wszystkim, koń był nieco słabiej przygotowany kondycyjnie,
niż w poprzednim starcie. Warunki nie sprzyjały optymalizacji
formy, śnieg i lód potrafią skutecznie pokrzyżować najbardziej
ambitne plany.
Kiedy
w ostatniej fazie przygotowań koń pojechał do zaprzyjaźnionego klubu " Champion " w Białej koło Łodzi, dopiero
wówczas zaczęły się pierwsze galopy. U nas, na miejscu, treningi
odbywały się w wolniejszym tempie. I oczywiście doszła cała
procedura związana z badaniami. Do startu podchodziliśmy więc z
ostrożnym optymizmem.
Obecność
w H.H. President Cup była niezwykle ważna. Póki co, sezon w
Europie jeszcze się nie rozpoczął, trwa on bowiem przeciętnie od
marca do grudnia. Po prawdzie, ciężko ułożyć rozsądny trening
tak, aby koń galopował szybko i długo. Zajęcia muszą być
urozmaicone.
-
A czy kwestia konia jest w tym przypadku istotna ?
-
Naturalnie. Dżinnis, koń, na którym startowała Natala, nie wymaga
zbyt specjalistycznych treningów. Posiada ogromne serce do walki.
Zajęcia muszą być jednak prowadzone mądrze i z głową, tak, by
nie pojawił się efekt przetrenowania.
-
Treningi z Natalią i Dżinnis układasz sam, czy może
konsultujesz z innymi osobami plany zajęć?
-
Umówmy się - tereny, na których mieszkamy, są dość specyficzne.
I niezwykle wymagające dla pasjonatów sportowej jazdy konnej.
Ludzie,
z którymi rozmawiam, zazwyczaj deklarują pomoc w rozpisaniu
jednostek treningowych, lecz tylko i wyłącznie na terenach
płaskich. Swoje pomysły i sugestie realizuję więc na podstawie
różnych czynników: aury, zwracanie uwagi na zachowania konia, konsultacji i sugestii.
Jak
wspomniałem, nawiązaliśmy owocną współpracę z klubem jeździeckim "
Champion " z miejscowości Biała koło Łodzi i zazwyczaj wszelkie decyzje
dotyczące przygotowań zapadają w większym gronie.
Poza
tym, właściciele tej stajni to wspaniali i oddani sprawie ludzie.
Pod moją nieobecność zaopiekowali się Natalią podczas jej
eskapady do Emiratów i byli niezwykle zaangażowani w jej
poczynania. Ich doświadczenie bywa nieocenione.
-
Nasza rozmowa układa się dość specyficznie. Poruszyliśmy rangę
H.H. President Cup, kilka zdań poświęciliśmy też Dżinnis.
Najwyższa
pora ku temu, by przedstawić dzielną dziewczynę, rozsławiającą
nasz region w odległych zakątkach świata.
O
ile dobrze pamiętam, Natalia wkrótce osiągnie pełnoletność?
-To
prawda, czas nie zna litości i nawet nie zauważyłem, kiedy minęło
te 18 lat... Jeździ od niepamiętnych czasów, miała 5 lat, gdy
kupiłem jej pierwszego konia. Jako dziecko nie bawiła się lalkami,
jej zabawkami były za to między innymi ... koniki.
Dwa kartony.
-
To wiele wyjaśnia. A w zasadzie wszystko.
-
Jej zamiłowanie do koni objawiło się już w dzieciństwie.
Posiada
spory talent, należy do krajowej czołówki w swej kategorii
wiekowej. Zważywszy na warunki, w których pracujemy, jest to spore
osiągnięcie. Nie posiadamy niestety stajni rajdowej z
kilkudziesięcioletnią tradycją, a w rajdach funkcjonujemy dopiero
od czterech lat. Uważam, że wyniki uzyskiwane przez Natalię są
pochodną jej talentu, zaangażowania i ogromnej pasji.
-
Nie jest to jednak zbyt popularna dyscyplina w naszym kraju.
-
Sportowe rajdy konne nie posiadają w Polsce większych tradycji. Jest to jednak rozwijająca się dyscyplina.
W
innych regionach Starego Kontynentu bywa zgoła inaczej.
Sympatycy
sportu w kraju nad Wisłą zazwyczaj nie znają zasad i prawideł
dotyczących wyścigów konnych. Owa niewiedza nie przeszkadza im w
głoszeniu różnej maści sądów i nie zawsze przychylnych opinii,
ale to już temat na inną opowieść...
Pewnego
rodzaju zaklinanie rzeczywistości to przecież nasza cecha narodowa.
-
Podobnie, jak wypowiadanie się o sprawach, czy zjawiskach,
które nigdy nie zostały potwierdzone.
-
Oczywiście, co gorsza, chyba
już tego nie zmienimy.
-
Zmieńmy więc szybko temat i wróćmy do meritum. Trochę
się... zagalopowaliśmy. Zaintrygowały mnie Twe słowa dotyczące
własnej stajni.
-
Jest ona malutka, kompletnie nieadekwatna do uzyskiwanych rezultatów.
Posiada pięć boksów. Koniecznością na tę chwilę staje się
sprzedaż lub wydzierżawienie jednego ze zwierząt.
Stajnia
działa od dziesięciu lat.
-
I jak widać, nie zawsze warunki decydują o wynikach
sportowych. Te, jak już wiemy, przynoszą chwałę naszemu Klubowi.
Jak wygląda Wasza współpraca z Piastem Nowa Ruda i kiedy się
zaczęła?
-
Zacznę może od
tego, iż poprzedni klub mojej córki usytuowany jest w województwie
... warmińsko-mazurskim.
Nie
ukrywam też, że po pewnym czasie coraz większą rolę zaczął
odgrywać nasz patriotyzm lokalny. Natalka startowała w obcym
środowisku, z którym nie była związana w żaden sposób. Niewiele
myśląc, jesienią 2017 roku odbyłem rozmowę z burmistrzem naszego
miasta, Tomaszem Kilińskim.
Dzięki
jego zaangażowaniu, wkrótce pojawiłem się w Klubie i
przedstawiłem propozycję utworzenia sekcji jeździeckiej.
-
Wyobrażam sobie miny Panów Kaczmarka, Kupczyka, czy Druciaka
podczas tych rozmów. Poszedłeś tam przecież jako emisariusz
szerzej nieznanego sportu, o którym przeciętny człowiek nie ma
pojęcia. Szczególnie w Nowej Rudzie.
-
Zdawałem sobie sprawę z
niewiedzy działaczy, to naturalne i zupełnie zrozumiałe dla mnie
zjawisko. W spokojny i w miarę przystępny sposób argumentowałem
swą ideę, po czym, w wyniku głosowania, doszło do utworzenia
nowej sekcji.
W
ubiegłym roku nastąpił proces rejestracji, było to wiosną.
-
A Piast zyskał zawodniczkę, gwarantującą sukcesy na poziomie
krajowym, czy nawet międzynarodowym. Udany mariaż dla obu stron.
-
Też tak uważam. Najważniejszym czynnikiem była możliwość
reprezentowania barw Piasta, jako pewnego rodzaju symbolu regionu. Tu
mieszkamy i z tym miejscem wiążą nas silne więzi.
Poinformowałem
działaczy o starcie w Abu Dhabi, życzyli oczywiście powodzenia i
przekazali nawet koszulki przeznaczone do startu.
-
W kolorze zielonym?
-
Nie, białym. Szkoda, że Natalianie wystąpiła w jednej z nich, materiał
był wszakże zbyt gruby w stosunku do panującej na miejscu
temperatury. Koniec końców, córka pojechała w innym trykocie
Piasta, choć ciężko dostrzec logo Klubu na jakimkolwiek zdjęciu.
Jednym
z elementów ubioru podczas zawodów jest także kamizelka, która w
tym przypadku trochę przesłoniła oczekiwany efekt. Z kolei na
Mistrzostwa Polski otrzymaliśmy aż sześć koszulek, wykonanych z
termoaktywnego, przewiewnego materiału.
-
Czy występy Natalii spotykają się z zainteresowaniem działaczy,
czy władz miasta?
-
Tak. Muszę przyznać, iż w 2016 roku, gdy Natalka zdobyła tytuł
Mistrzyni Polski Juniorów, otrzymała zaproszenie na sesję Rady
Miasta. Odbyło się to w bardzo oficjalny sposób, pojawiły się
nagrody i podziękowania.
-
A propos. W jakim wieku kończy się wiek juniora? I jak długa trwa
kariera jeździecka ?
-
Do seniorów przechodzi się w wieku 21 lat. Jeśli zaś idzie o
drugą część Twego pytania, posłużę się pewnym przykładem.
Rok
temu tytuł Mistrza Polski uzyskał zawodnik, liczący sobie chyba 67
wiosen. Nie ma więc sztywnych reguł, ani ograniczeń.
-
Natalia jest więc na początku drogi. A już na poważnie - jak
wyglądały jej przygotowania do H.H. President Cup? Cykl treningowy
zaordynowany koniowi to jedno, a przygotowanie zawodniczki to już
pewnie zupełnie inna kwestia.
-
Natalia sumiennie trenowała i z należytą powagą podchodziła do
obowiązków. O ile mnie pamięć nie myli, w samym tylko 2018 roku
przejechała konno około 1000 kilometrów podczas zawodów rozmaitej
rangi. Dodając do tego treningi, wyjdzie nam dobrych kilka tysięcy
kilometrów.
Trenuje
również w domu, na porządku dziennym są ćwiczenia na rowerku
stacjonarnym, wzmacniające nogi. Poza tym, niejednokrotnie sama
pracuje przy koniach. Samo przygotowanie do treningu wymaga nierzadko
dwugodzinnych zabiegów, podczas których pojawić się może
zmęczenie. A gdzie sam trening? Podobnie jest już po jego
zakończeniu. To naprawdę ciężka i wymagająca wyrzeczeń praca.
-
Która jednakże procentuje. Czy Natalia wiąże swą przyszłość z
jeździectwem ?
-
Niestety tak.
-
Niestety ? Właśnie, że -stety. Mimo młodego wieku osiągnęła
już spore sukcesy, a przecież te najlepsze starty dopiero przed
nią.
-
Słowo " niestety " wypowiadam z pewnym przekąsem. Cały
czas myśli o weterynarii i o tym, by połączyć sport z nauką.
Póki co, nie wiemy za bardzo, jak to będzie wyglądało. Dopiero za
rok znajdzie się w klasie maturalnej. Wyjazdy, takie, jak ten sprzed
kilku dni, skutkują jednak nieobecnością w szkole. Chociaż, z
drugiej strony: gdyby zachorowała i przez tydzień leżała w łóżku,
liczba absencji kształtowałaby się na podobnym poziomie. A tak -
zwiedza świat i zdobywa bezcenne doświadczenie, które z pewnością
zaprocentuje.
-
Weterynaria stanowić może świetne połączenie ze sportem, a
nabyta na studiach wiedza pozwoli na jeszcze lepsze poznanie
zwyczajów, czy psychiki koni.
-
Natalia pragnie zgłębiać tę wiedzę na, jak zwykła mówić -
" użytek własny". Oczywiście, jest to wiedza o żywym organizmie i szczerze powiedziawszy - od 10 lat ciągle tę wiedzę wspólnie zgłębiamy i wciąż dowiadujemy się czegoś nowego. Żywienie, energia, dostarczane pasze, białko, badania, długo by wymieniać...
" użytek własny". Oczywiście, jest to wiedza o żywym organizmie i szczerze powiedziawszy - od 10 lat ciągle tę wiedzę wspólnie zgłębiamy i wciąż dowiadujemy się czegoś nowego. Żywienie, energia, dostarczane pasze, białko, badania, długo by wymieniać...
Rozmawiamy o sporcie na
najwyższym poziomie, nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek
błędy i niedopatrzenia. Uczymy się ponoć przez całe życie i
jest w tym sporo prawdy.
-
Czy w dość specyficznych, górskich warunkach możliwe jest
zorganizowanie zawodów wysokiej rangi? Widzisz ku temu możliwości?
-
Warunki rzeczywiście są wymagające. Często słyszę opinie od
znajomych z innych części Polski, że jeśli którykolwiek z
naszych koni przetrwa przygotowania w tutejszym środowisku,wówczas
na zawodach będzie mu łatwiej. Coś w tym rzeczywiście jest.
Zawody?
Swego
czasu zorganizowaliśmy je w Przygórzu.
To
były bardzo ciężki wyścig, niebezpieczny dla koni
nieprzystosowanych do naszego ukształtowania terenu.
U
niektórych pojawiły się urazy ścięgnowo-mięśniowe.
Ewentualne
imprezy należałoby przeprowadzić z pewną dozą rozsądku i na
mniej wymagającej trasie. Nie bez znaczenia byłaby też kwestia
nagród finansowych, w innym przypadku nie widzę większego sensu
fatygowania zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Muszę
na chwilę przerwać, dzwoni telefon. Natalka wyrusza właśnie z
Paryża do Polski.
-
Zmęczona, ale szczęśliwa.
-
Zdecydowanie. Ważne, że start okazał się sukcesem.
Podporządkowaliśmy temu wszystko, była to masa wyrzeczeń, ale jak
widać - było warto.
-
O koszty takiej wyprawy wolę nie pytać.
-
Są one ogromne. Nie ukrywam,
że samemu nie byłbym w stanie sfinansować startu Natalki w
zawodach tej rangi. Dużą część kosztów pokrywał organizator.
-
Czego pozostaje życzyć Natalii?
-
Na pewno dobrego występu na zbliżających się powoli
Mistrzostwach Świata Juniorów, które odbędą się we wrześniu we
włoskiej Pisie. Ukończenie zawodów w Abu Dhabi oznaczało
automatyczną przepustkę do tychże mistrzostw i na nich
skoncentrujemy swą uwagę w najbliższych miesiącach.
Moim
marzeniem jest z kolei wytrenowanie drugiego konia, Modelliny i "
oszlifowanie " jej sporych możliwości. Każde zawody niosą za
sobą konieczność posiadania konia rezerwowego i na tę chwilę
właśnie Modellina stanowi opcję rezerwową .
Nie
ukrywam, że wiążę z nią duże nadzieje, jest wyższa od Dżinnis
i posiada naturalne predyspozycje do rajdów.
Jest
do do zrobienia, choć łatwo nie będzie.
Dobre
konie potrafią ukończyć dystans 80 km, bardzo dobre - 120. Dystans
160 kilometrów zarezerwowany jest już dla jednostek wybitnych. Czy
Modellina jest już gotowa, aby przebiec 120 kilometrów? Moim
zdaniem tak. Wszystko jednak zweryfikują zawody. Podam Ci pewien
przykład.
Swego
czasu odbyliśmy z Natalką trening w Srebrnej Górze.
Gdy
pojechała na Dżinnis, trasę niecałych 20 kilometrów pokonała
mniej więcej w godzinę, dokładnie w godzinę i 10 minut.
Przejazd
na drugim koniu dostarczył zgoła odmiennych wrażeń.
Spokojnie
siedziałem w aucie, spodziewając się podobnego czasu przejazdu
córki. Nagle, po około 45 minutach Natalka zameldowała się z
powrotem.
Nie
spodziewałem się takiego obrotu sprawy, a przecież już wcześniej
powinienem mieć zawczasu przygotowaną wodę, czy urządzenia
monitorujące wysiłek konia, na przykład rączkę do mierzenia
tętna.
Zwróć
uwagę na jeszcze jedną kwestię. Dżinnis liczy zaledwie sobie 148
centymetrów wzrostu, z kolei konie arabskie, przystosowane do rajdów
są zazwyczaj o 10 cm wyższe. To również wiele wyjaśnia. Wyższy
koń robi na całym dystansie przynajmniej o 1/3 mniej kroków, niż
mniejsze okazy.
-
Miło się rozmawia. To zupełnie inny sport, od tego, którym
zajmuję się na co dzień. Inne emocje.
-
To wymagająca dyscyplina. Uczy hartu ducha i pokory. Zwróć
uwagę, że skoki przez przeszkody odbywają się na przestrzeni
okoły minuty, przejeżdża się określoną trasę, koń pokonuje
przeszkody i jest w zasadzie po wszystkim.
Ujeżdżanie,
to bardziej prezentacja ruchów wykonywanych przez konia i nauka
posłuszeństwa.
A
rajdy? Siadasz i jedziesz. Bez dopingującej Cię publiki, bez
dopingu i słów wsparcia. Jesteś tylko ty i koń. Tworzycie tandem,
który musi ze sobą dobrze współpracować.
-
I oby ta współpraca procentowała także podczas kolejnych startów.
Bardzo dziękuję za rozmowę, przekaż proszę gratulacje dla
Natalii.
-
I ja dziękuję, przekażę na
pewno. Do zobaczenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz