niedziela, 17 lutego 2019

TO BARDZO WYMAGAJĄCA DYSCYPLINA



Jak powszechnie wiadomo, osią naszych zainteresowań są dzieje futbolowej sekcji noworudzkiego Piasta. Tym razem postanowiliśmy przestawić sylwetkę młodej dziewczyny, godnie reprezentującej barwy naszego Klubu w innej dyscyplinie sportu.
Komu nieobce są wyrzeczenia związane z jeździectwem, temu ... konia z rzędem. Z prawdziwą przyjemnością zapraszamy do lektury wywiadu z Lechosławem Palczakiem, ojcem Natalii.

Sebastian Piątkowski :- Podczas naszych spotkań poruszamy tematy związane z muzyką i piłką nożną. Dziś jednak okoliczności są wyjątkowe. Kilka dni temu Twoja córka-Natalia, ukończyła prestiżowe zawody President Cup odbywające się w Abu Dhabi. Sukces cieszy tym bardziej, że jest ona zawodniczką noworudzkiego Piasta. W imieniu swoim, a także Michała, przekazuję serdeczne gratulacje. Spore to osiągnięcie, o którym zapewne opowiesz nieco więcej.
Lechosław Palczak : - Bardzo dziękuję za miłe słowa i gratulacje.
- Zewsząd słyszę, że H.H. President Cup to wyjątkowe zawody. Zaczniemy chyba od przybliżenia Czytelnikom reguł panujących w tym wyścigu? Na czym polega ich wyjątkowość? Znam jedynie całkowity dystans - 160 kilometrów. I chylę czoła.
- Był to drugi występ Natalki w Emiratach. Została ona zaproszona do udziału w zawodach w gronie 3 Polek i 40 najlepszych juniorów z całej Europy.
H.H. President Cup to najważniejszy bieg w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, transmitowany przez telewizje z całego niemal świata.
Z grona 313 zgłoszonych zawodników zmagania ukończyło niewiele ponad 130. Natalka zajęła 129. lokatę, jadąc na koniu, którego sama przygotowała.
Ukończenie wyścigu automatycznie zapewniło jej przepustkę do startu w Mistrzostwach Świata Juniorów, które odbędą się we wrześniu. Równocześnie uzyskała też kwalifikację do Mistrzostw Świata już w kategorii seniorów. Tym samym stała się jedną z 3 osób w swej kategorii wiekowej Polsce, które ukończyły ten wyścig.
Cały dystans H.H. President Cup - CEI 3*( 160 kilometrów ), podzielony jest na odcinki.
I tak, pierwszy liczy sobie 40 kilometrów, drugi - 34, trzeci - około 23-24, a następne mają po 20 kilometrów. Jest to sześć pętli. Gdy startuje czas, jest on mierzony już do końca trwania zawodów. "Cyka" on aż do momentu wejścia do badania weterynaryjnego. Dopiero w chwili zgłoszenia konia do badania, zamyka się całkowity czas. Zatem: im szybciej wchodzisz na bramkę weterynaryjną, tym masz lepszy czas.
-Ile trwa takie badanie?
- Od momentu przejechania mety odcinka do wejścia na weterynaryjną bramkę maksymalny okres wynosi 20 minut.
- To dużo ? Czy może mało?
- Wszystko zależy od sytuacji, jaka może Cię spotkać.
Dobrze przygotowany koń jest w stanie wejść do minuty na bramkę, przy prędkości w granicach 16 km na godzinę. To już jest solidne tempo, cały czas w galopie. Zauważ jednak, że koń przybywający do Emiratów Arabskich z naszej części Europy, potrzebuje pewnego okresu na aklimatyzację w odmiennych warunkach.
I tak, w tamtym roku udało nam się wchodzić na bramki w odstępie około trzech minut. W tym roku - w granicach trzech minut i czterdziestu sekund.
- Im szybciej wchodzisz na bramkę, tym masz większe szanse na dobry rezultat. Dobrze kombinuję ? Ten moment wyścigu wydaje mi się bardzo ważny.
- I oczywiście masz rację. Szybkie i sprawne wejście ma ogromny wpływ na losy całego biegu. W pierwszej kolejności badane jest tętno konia, które wynosić może maksymalnie 64 uderzenia na minutę. Jeżeli jest wyższe, musisz zejść z bramki i spróbować jeszcze raz. Na wszystkie bramki (oprócz ostatniej) możesz wejść dwa razy, jeżeli jednak tętno konia nie spadnie do wymaganych wartości - wówczas otrzymujesz eliminację.
Po zbadaniu tętna sprawdzany jest ruch - koń biegnie kłusem 40 metrów, w obie strony po linii prostej. Szczególną uwagę zwraca się w tym momencie na możliwość wystąpienia ewentualnych urazów, kontuzji czy nierównego biegu. W dalszej kolejności sprawdza się perystaltykę jelit, błony śluzowe i wypełnienie naczyń kapilarnych. Ponownie bada się tętno. Jeśli wszystkie badania koń przeszedł poprawnie, kolejne mierzenie tętna jest tylko i wyłącznie wskaźnikiem. Może być w tym momencie wyższe niż wspomniane 64 uderzenia, choć oczywiście w granicach rozsądku. Po procedurach, o których wspomniałem, przychodzi moment odpoczynku i regeneracji, wynoszący trzydzieści minut.
Służy temu pole serwisowe, na którym koń jest karmiony, sprawdzany, masowany. Jest to również, co zrozumiale, chwila wytchnienia dla zawodnika. Powtórzę raz jeszcze - umiejętne przygotowanie konia jest niezwykle istotne. Sprawnym i szybkim wejściem na bramkę możesz zniwelować różnice i straty czasowe w stosunku do innych zawodników.
- To trochę jak w biathlonie. Każde pudło na strzelnicy skutkuje koniecznością przebiegnięcia rundy karnej, dzięki czemu pojawia się możliwość odrobienia dystansu, czy powiększenia przewagi.
- Zgadza się. Ważna również jest taktyka. Trzeba umiejętnie rozporządzać siłami swoimi, a także konia. Przy dystansie wynoszącym 160 kilometrów plan działania to niezwykle istotna kwestia. Jeśli, przykładowo, w okolicach 120 kilometra stracisz nić porozumienia ze zwierzęciem, " klepiąc " się po nim i nie reagując na pewne bodźce, wówczas koń nie dojedzie do mety.
- Jaką taktykę obraliście na tegoroczne zmagania?
- Przede wszystkim, koń był nieco słabiej przygotowany kondycyjnie, niż w poprzednim starcie. Warunki nie sprzyjały optymalizacji formy, śnieg i lód potrafią skutecznie pokrzyżować najbardziej ambitne plany.
Kiedy w ostatniej fazie przygotowań koń pojechał do zaprzyjaźnionego klubu " Champion " w Białej koło Łodzi, dopiero wówczas zaczęły się pierwsze galopy. U nas, na miejscu, treningi odbywały się w wolniejszym tempie. I oczywiście doszła cała procedura związana z badaniami. Do startu podchodziliśmy więc z ostrożnym optymizmem.
Obecność w H.H. President Cup była niezwykle ważna. Póki co, sezon w Europie jeszcze się nie rozpoczął, trwa on bowiem przeciętnie od marca do grudnia. Po prawdzie, ciężko ułożyć rozsądny trening tak, aby koń galopował szybko i długo. Zajęcia muszą być urozmaicone.
- A czy kwestia konia jest w tym przypadku istotna ?
- Naturalnie. Dżinnis, koń, na którym startowała Natala, nie wymaga zbyt specjalistycznych treningów. Posiada ogromne serce do walki. Zajęcia muszą być jednak prowadzone mądrze i z głową, tak, by nie pojawił się efekt przetrenowania.
- Treningi z Natalią i Dżinnis układasz sam, czy może konsultujesz z innymi osobami plany zajęć?
- Umówmy się - tereny, na których mieszkamy, są dość specyficzne. I niezwykle wymagające dla pasjonatów sportowej jazdy konnej.
Ludzie, z którymi rozmawiam, zazwyczaj deklarują pomoc w rozpisaniu jednostek treningowych, lecz tylko i wyłącznie na terenach płaskich. Swoje pomysły i sugestie realizuję więc na podstawie różnych czynników: aury, zwracanie uwagi na zachowania konia, konsultacji i sugestii.
Jak wspomniałem, nawiązaliśmy owocną współpracę z klubem jeździeckim " Champion " z miejscowości Biała koło Łodzi i zazwyczaj wszelkie decyzje dotyczące przygotowań zapadają w większym gronie.
Poza tym, właściciele tej stajni to wspaniali i oddani sprawie ludzie. Pod moją nieobecność zaopiekowali się Natalią podczas jej eskapady do Emiratów i byli niezwykle zaangażowani w jej poczynania. Ich doświadczenie bywa nieocenione.
- Nasza rozmowa układa się dość specyficznie. Poruszyliśmy rangę H.H. President Cup, kilka zdań poświęciliśmy też Dżinnis.
Najwyższa pora ku temu, by przedstawić dzielną dziewczynę, rozsławiającą nasz region w odległych zakątkach świata.
O ile dobrze pamiętam, Natalia wkrótce osiągnie pełnoletność?
-To prawda, czas nie zna litości i nawet nie zauważyłem, kiedy minęło te 18 lat... Jeździ od niepamiętnych czasów, miała 5 lat, gdy kupiłem jej pierwszego konia. Jako dziecko nie bawiła się lalkami, jej zabawkami były za to między innymi ... koniki.
Dwa kartony.
- To wiele wyjaśnia. A w zasadzie wszystko.
- Jej zamiłowanie do koni objawiło się już w dzieciństwie.
Posiada spory talent, należy do krajowej czołówki w swej kategorii wiekowej. Zważywszy na warunki, w których pracujemy, jest to spore osiągnięcie. Nie posiadamy niestety stajni rajdowej z kilkudziesięcioletnią tradycją, a w rajdach funkcjonujemy dopiero od czterech lat. Uważam, że wyniki uzyskiwane przez Natalię są pochodną jej talentu, zaangażowania i ogromnej pasji.
- Nie jest to jednak zbyt popularna dyscyplina w naszym kraju.
- Sportowe rajdy konne nie posiadają w Polsce większych tradycji. Jest to jednak rozwijająca się dyscyplina.
W innych regionach Starego Kontynentu bywa zgoła inaczej.
Sympatycy sportu w kraju nad Wisłą zazwyczaj nie znają zasad i prawideł dotyczących wyścigów konnych. Owa niewiedza nie przeszkadza im w głoszeniu różnej maści sądów i nie zawsze przychylnych opinii, ale to już temat na inną opowieść...
Pewnego rodzaju zaklinanie rzeczywistości to przecież nasza cecha narodowa.
- Podobnie, jak wypowiadanie się o sprawach, czy zjawiskach, które nigdy nie zostały potwierdzone.
- Oczywiście, co gorsza, chyba już tego nie zmienimy.
- Zmieńmy więc szybko temat i wróćmy do meritum. Trochę się... zagalopowaliśmy. Zaintrygowały mnie Twe słowa dotyczące własnej stajni.
- Jest ona malutka, kompletnie nieadekwatna do uzyskiwanych rezultatów. Posiada pięć boksów. Koniecznością na tę chwilę staje się sprzedaż lub wydzierżawienie jednego ze zwierząt.
Stajnia działa od dziesięciu lat.
- I jak widać, nie zawsze warunki decydują o wynikach sportowych. Te, jak już wiemy, przynoszą chwałę naszemu Klubowi. Jak wygląda Wasza współpraca z Piastem Nowa Ruda i kiedy się zaczęła?
- Zacznę może od tego, iż poprzedni klub mojej córki usytuowany jest w województwie ... warmińsko-mazurskim.
Nie ukrywam też, że po pewnym czasie coraz większą rolę zaczął odgrywać nasz patriotyzm lokalny. Natalka startowała w obcym środowisku, z którym nie była związana w żaden sposób. Niewiele myśląc, jesienią 2017 roku odbyłem rozmowę z burmistrzem naszego miasta, Tomaszem Kilińskim.
Dzięki jego zaangażowaniu, wkrótce pojawiłem się w Klubie i przedstawiłem propozycję utworzenia sekcji jeździeckiej.
- Wyobrażam sobie miny Panów Kaczmarka, Kupczyka, czy Druciaka podczas tych rozmów. Poszedłeś tam przecież jako emisariusz szerzej nieznanego sportu, o którym przeciętny człowiek nie ma pojęcia. Szczególnie w Nowej Rudzie.
- Zdawałem sobie sprawę z niewiedzy działaczy, to naturalne i zupełnie zrozumiałe dla mnie zjawisko. W spokojny i w miarę przystępny sposób argumentowałem swą ideę, po czym, w wyniku głosowania, doszło do utworzenia nowej sekcji.
W ubiegłym roku nastąpił proces rejestracji, było to wiosną.
- A Piast zyskał zawodniczkę, gwarantującą sukcesy na poziomie krajowym, czy nawet międzynarodowym. Udany mariaż dla obu stron.
- Też tak uważam. Najważniejszym czynnikiem była możliwość reprezentowania barw Piasta, jako pewnego rodzaju symbolu regionu. Tu mieszkamy i z tym miejscem wiążą nas silne więzi.
Poinformowałem działaczy o starcie w Abu Dhabi, życzyli oczywiście powodzenia i przekazali nawet koszulki przeznaczone do startu.
- W kolorze zielonym?
- Nie, białym. Szkoda, że Natalianie wystąpiła w jednej z nich, materiał był wszakże zbyt gruby w stosunku do panującej na miejscu temperatury. Koniec końców, córka pojechała w innym trykocie Piasta, choć ciężko dostrzec logo Klubu na jakimkolwiek zdjęciu.
Jednym z elementów ubioru podczas zawodów jest także kamizelka, która w tym przypadku trochę przesłoniła oczekiwany efekt. Z kolei na Mistrzostwa Polski otrzymaliśmy aż sześć koszulek, wykonanych z termoaktywnego, przewiewnego materiału.
- Czy występy Natalii spotykają się z zainteresowaniem działaczy, czy władz miasta?
- Tak. Muszę przyznać, iż w 2016 roku, gdy Natalka zdobyła tytuł Mistrzyni Polski Juniorów, otrzymała zaproszenie na sesję Rady Miasta. Odbyło się to w bardzo oficjalny sposób, pojawiły się nagrody i podziękowania.
- A propos. W jakim wieku kończy się wiek juniora? I jak długa trwa kariera jeździecka ?
- Do seniorów przechodzi się w wieku 21 lat. Jeśli zaś idzie o drugą część Twego pytania, posłużę się pewnym przykładem.
Rok temu tytuł Mistrza Polski uzyskał zawodnik, liczący sobie chyba 67 wiosen. Nie ma więc sztywnych reguł, ani ograniczeń.
- Natalia jest więc na początku drogi. A już na poważnie - jak wyglądały jej przygotowania do H.H. President Cup? Cykl treningowy zaordynowany koniowi to jedno, a przygotowanie zawodniczki to już pewnie zupełnie inna kwestia.
- Natalia sumiennie trenowała i z należytą powagą podchodziła do obowiązków. O ile mnie pamięć nie myli, w samym tylko 2018 roku przejechała konno około 1000 kilometrów podczas zawodów rozmaitej rangi. Dodając do tego treningi, wyjdzie nam dobrych kilka tysięcy kilometrów.
Trenuje również w domu, na porządku dziennym są ćwiczenia na rowerku stacjonarnym, wzmacniające nogi. Poza tym, niejednokrotnie sama pracuje przy koniach. Samo przygotowanie do treningu wymaga nierzadko dwugodzinnych zabiegów, podczas których pojawić się może zmęczenie. A gdzie sam trening? Podobnie jest już po jego zakończeniu. To naprawdę ciężka i wymagająca wyrzeczeń praca.
- Która jednakże procentuje. Czy Natalia wiąże swą przyszłość z jeździectwem ?
- Niestety tak.
- Niestety ? Właśnie, że -stety. Mimo młodego wieku osiągnęła już spore sukcesy, a przecież te najlepsze starty dopiero przed nią.
- Słowo " niestety " wypowiadam z pewnym przekąsem. Cały czas myśli o weterynarii i o tym, by połączyć sport z nauką. Póki co, nie wiemy za bardzo, jak to będzie wyglądało. Dopiero za rok znajdzie się w klasie maturalnej. Wyjazdy, takie, jak ten sprzed kilku dni, skutkują jednak nieobecnością w szkole. Chociaż, z drugiej strony: gdyby zachorowała i przez tydzień leżała w łóżku, liczba absencji kształtowałaby się na podobnym poziomie. A tak - zwiedza świat i zdobywa bezcenne doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje.
- Weterynaria stanowić może świetne połączenie ze sportem, a nabyta na studiach wiedza pozwoli na jeszcze lepsze poznanie zwyczajów, czy psychiki koni.
- Natalia pragnie zgłębiać tę wiedzę na, jak zwykła mówić -
" użytek własny". Oczywiście, jest to wiedza o żywym organizmie i szczerze powiedziawszy - od 10 lat ciągle tę wiedzę wspólnie zgłębiamy i wciąż dowiadujemy się czegoś nowego. Żywienie, energia, dostarczane pasze, białko, badania, długo by wymieniać...
Rozmawiamy o sporcie na najwyższym poziomie, nie możemy pozwolić sobie na jakiekolwiek błędy i niedopatrzenia. Uczymy się ponoć przez całe życie i jest w tym sporo prawdy.
- Czy w dość specyficznych, górskich warunkach możliwe jest zorganizowanie zawodów wysokiej rangi? Widzisz ku temu możliwości?
- Warunki rzeczywiście są wymagające. Często słyszę opinie od znajomych z innych części Polski, że jeśli którykolwiek z naszych koni przetrwa przygotowania w tutejszym środowisku,wówczas na zawodach będzie mu łatwiej. Coś w tym rzeczywiście jest. Zawody?
Swego czasu zorganizowaliśmy je w Przygórzu.
To były bardzo ciężki wyścig, niebezpieczny dla koni nieprzystosowanych do naszego ukształtowania terenu.
U niektórych pojawiły się urazy ścięgnowo-mięśniowe.
Ewentualne imprezy należałoby przeprowadzić z pewną dozą rozsądku i na mniej wymagającej trasie. Nie bez znaczenia byłaby też kwestia nagród finansowych, w innym przypadku nie widzę większego sensu fatygowania zarówno ludzi, jak i zwierząt.
Muszę na chwilę przerwać, dzwoni telefon. Natalka wyrusza właśnie z Paryża do Polski.
- Zmęczona, ale szczęśliwa.
- Zdecydowanie. Ważne, że start okazał się sukcesem. Podporządkowaliśmy temu wszystko, była to masa wyrzeczeń, ale jak widać - było warto.
- O koszty takiej wyprawy wolę nie pytać.
- Są one ogromne. Nie ukrywam, że samemu nie byłbym w stanie sfinansować startu Natalki w zawodach tej rangi. Dużą część kosztów pokrywał organizator.
- Czego pozostaje życzyć Natalii?
- Na pewno dobrego występu na zbliżających się powoli Mistrzostwach Świata Juniorów, które odbędą się we wrześniu we włoskiej Pisie. Ukończenie zawodów w Abu Dhabi oznaczało automatyczną przepustkę do tychże mistrzostw i na nich skoncentrujemy swą uwagę w najbliższych miesiącach.
Moim marzeniem jest z kolei wytrenowanie drugiego konia, Modelliny i " oszlifowanie " jej sporych możliwości. Każde zawody niosą za sobą konieczność posiadania konia rezerwowego i na tę chwilę właśnie Modellina stanowi opcję rezerwową .
Nie ukrywam, że wiążę z nią duże nadzieje, jest wyższa od Dżinnis i posiada naturalne predyspozycje do rajdów.
Jest do do zrobienia, choć łatwo nie będzie.
Dobre konie potrafią ukończyć dystans 80 km, bardzo dobre - 120. Dystans 160 kilometrów zarezerwowany jest już dla jednostek wybitnych. Czy Modellina jest już gotowa, aby przebiec 120 kilometrów? Moim zdaniem tak. Wszystko jednak zweryfikują zawody. Podam Ci pewien przykład.
Swego czasu odbyliśmy z Natalką trening w Srebrnej Górze.
Gdy pojechała na Dżinnis, trasę niecałych 20 kilometrów pokonała mniej więcej w godzinę, dokładnie w godzinę i 10 minut.
Przejazd na drugim koniu dostarczył zgoła odmiennych wrażeń.
Spokojnie siedziałem w aucie, spodziewając się podobnego czasu przejazdu córki. Nagle, po około 45 minutach Natalka zameldowała się z powrotem.
Nie spodziewałem się takiego obrotu sprawy, a przecież już wcześniej powinienem mieć zawczasu przygotowaną wodę, czy urządzenia monitorujące wysiłek konia, na przykład rączkę do mierzenia tętna.
Zwróć uwagę na jeszcze jedną kwestię. Dżinnis liczy zaledwie sobie 148 centymetrów wzrostu, z kolei konie arabskie, przystosowane do rajdów są zazwyczaj o 10 cm wyższe. To również wiele wyjaśnia. Wyższy koń robi na całym dystansie przynajmniej o 1/3 mniej kroków, niż mniejsze okazy.
- Miło się rozmawia. To zupełnie inny sport, od tego, którym zajmuję się na co dzień. Inne emocje.
- To wymagająca dyscyplina. Uczy hartu ducha i pokory. Zwróć uwagę, że skoki przez przeszkody odbywają się na przestrzeni okoły minuty, przejeżdża się określoną trasę, koń pokonuje przeszkody i jest w zasadzie po wszystkim.
Ujeżdżanie, to bardziej prezentacja ruchów wykonywanych przez konia i nauka posłuszeństwa.
A rajdy? Siadasz i jedziesz. Bez dopingującej Cię publiki, bez dopingu i słów wsparcia. Jesteś tylko ty i koń. Tworzycie tandem, który musi ze sobą dobrze współpracować.
- I oby ta współpraca procentowała także podczas kolejnych startów. Bardzo dziękuję za rozmowę, przekaż proszę gratulacje dla Natalii.
- I ja dziękuję, przekażę na pewno. Do zobaczenia.



(Natalia podczas zawodów H.H. President Cup)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz