piątek, 8 marca 2019

WIERZĘ W TEN ZESPÓŁ



Piast Nowa Ruda – Kronika : Co u Ciebie słychać ? Jak się miewasz po operacji?
Natalia Muczyńska : Dziękuję, wszystko dobrze. 27 lutego przeszłam 3 – godzinny zabieg osteotomii derotacyjnej kości udowej i osteotomii guzowatości piszczelowej. Wszystko poszło dobrze i chociaż pierwsze dni po zabiegu były dla mnie trudne, teraz czuję się coraz lepiej. Rozpoczęłam już rehabilitację i żmudną walkę o powrót do pełnej sprawności.
Nie mogę się doczekać powrotu do pracy i treningów.
PNR – K : Cieszymy się, że operacja zakończyła się sukcesem. Przy wsparciu, jakie otrzymałaś od mieszkańców naszego miasta, nie mogło być inaczej.
NM : Tak, pomoc ludzi i akcje charytatywne na zawsze pozostaną w mojej pamięci.
W grudniu ubiegłego roku dowiedziałam się, że nieodzowny będzie zabieg mojej prawej nogi. I tu zaczęły się schody. Czas oczekiwania z Narodowego Funduszu Zdrowia na konkretny termin wynosiłby 2-3 lata. Z kolei koszt prywatnego leczenia oscylował w kwocie około 15. tysięcy złotych. Znalazłam się w kropce.
Tymczasem, ku mej ogromnej radości, z pomocą wyruszyły koleżanki ze szkoły, organizując pomoc na portalu zrzutka.pl. Nie do końca wierzyłam w powodzenie tej misji, gdy jednak w szybkim tempie zaczęły pojawiać się pieniądze, mej radości nie było końca.

PNR – K : Co działo się dalej wszyscy doskonale wiemy. Pojawiły się kolejne akcje : bieg na Górę Św. Anny, trampoliny i turniej w Słupcu. To był wyjątkowy dzień dla naszej społeczności.
NM : Ciężko znaleźć mi odpowiednie słowa, by wyrazić wdzięczność wszystkim ofiarodawcom. Turniej był cudownym doświadczeniem, to niesamowite , gdy widzi się wokół siebie ludzi, którzy chcą pomagać. Raz jeszcze chciałabym serdecznie podziękować osobom, które wspierały mnie w tym ciężkim dla mnie okresie: współpracownikom, rodzicom, uczniom ze szkoły, całej Akademii ( rodzicom, trenerom i zawodnikom ) oraz ludziom, których wcześniej nawet nie znałam.
PNR – K : Jak zdążyłaś się zorientować, jesteś osobą powszechnie lubianą i rozpoznawalną. Zdecydowana większość noworudzian kojarzy Cię z występów w żeńskim zespole Piasta. Nim przejdziemy do kwestii związanych z Klubem, wypada nam zapytać o początki Twej przygody z piłką nożną. Od kiedy interesujesz się tą dyscypliną sportu?
NM : Od dziecka ! Odkąd pamiętam piłka nożna jest stale obecna w moim życiu. W dzieciństwie zdecydowaną większość rówieśników stanowili chłopcy, co przełożyło się na dość specyficzny dla dziewczynki sposób spędzania wolnego czasu. Na boisku spędzaliśmy całe dnie i wywołanie nas do domu stanowiło dla rodziców nie lada wyzwanie.
Niestety, był to też okres, gdy o piłce kobiecej w naszym kraju nie mówiło się praktycznie wcale. Co za tym idzie, przez długi czas było to więc tylko hobby.
PNR – K : Jeśli dobrze rozumiemy, przed grą w Piaście nie miałaś zbyt wielu okazji do zaprezentowania umiejętności w szerszym gronie ?
NM : Tak właśnie było. Pozostawała rekreacyjna gra z kolegami i sporadyczne wyjazdy na turnieje szkolne.
PNR – K : Pomysł utworzenia damskiej sekcji w Piaście odbił się szerokim echem. Jak się to wszystko zaczęło? Kto był inicjatorem tej idei ?
NM : Szczerze mówiąc, nie bardzo pamiętam. Nie jest to chyba aż tak istotne, ważne bowiem, że był to strzał w „ dziesiątkę ”. Trafiłam do drużyny kilka tygodni po inauguracyjnym treningu. Na początku, co zrozumiałe, było ciężko. Nie każdy też patrzył przychylnym okiem na nasz projekt. W tym miejscu muszę wspomnieć o pierwszych trenerach : Adamie Chorągwickim i Przemysławie Dobrzenieckim, którzy musieli zmierzyć się z ciężkimi początkami i próbami ujarzmienia sporej i zróżnicowanej grupy. Ogrom pomocy otrzymałyśmy też od Pana Ryszarda Babika, który wspierał finansowo wiele naszych pomysłów.
PNR – K : Jak wspominasz początki funkcjonowania zespołu? Jakie przyświecały Wam cele w tym niełatwym czasie?
NM : Podstawowym celem był start w lidze. Pierwsza grupa liczyła około 20 dziewczyn, które trenowały systematycznie po kilka razy w tygodniu. Nie wiedziałyśmy wówczas, czy ten pomysł „ wypali ” i czy działacze zgłoszą nas zespół do rozgrywek ligowych. Na szczęście tak się stało, zadebiutowałyśmy w oficjalnych rozgrywkach i rozpoczął się okres zbierania doświadczenia. Początki, jak pamiętacie, nie wyglądały dobrze. Porażka goniła porażkę. Nie przejmowałyśmy się takim obrotem sprawy i grałyśmy dalej. Był to jedyny sposób na rozwój i nauczenie się gry w piłkę nożną, przecież sam trening nigdy nie da tyle, co mecz. Z każdym meczem grałyśmy lepiej, lepiej też się rozumiałyśmy. Później bywało różnie…
PNR – K : Z każdym meczem nabierałyście doświadczenia, a Twa rola w drużynie rosła. Po pewnym czasie zostałaś kapitanem zespołu. Co to dla Ciebie oznaczało?
NM : W okresie, gdy współpracowałyśmy z trenerami Adamem i Przemkiem, po każdej zakończonej rundzie odbywało się głosowanie w kwestii kapitana. Po pewnym czasie koleżanki powierzyły mi opaskę, co było dla mnie ogromnym zaszczytem. Z czasem jednak doszłam do wniosku, że powierzona funkcja za bardzo mi ciąży. Zrezygnowałam z udziału w kolejnych głosowaniach, a opaskę przejęła Klaudia Ekielska.
PNR – K: Nie da się ukryć, że początki nie należały do lekkich, łatwych i przyjemnych. Zaczynałyście od wysokich porażek. Czy rywalki okazywały Wam lekceważenie i pogardę, czy może było wręcz przeciwnie? Pojawiały się słowa otuchy?
NM : Oj tak, pierwsze mecze w naszym wykonaniu nie napawały optymizmem. Sukcesem bywało spotkanie, gdy nie straciłyśmy dwucyfrowej liczby bramek…
Z czasem okrzepłyśmy. Gdy gra zaczęła wyglądać lepiej, niejednokrotnie byłyśmy na siebie
wściekłe po przegranym meczu. Wymagałyśmy od siebie więcej i zdawałyśmy sobie sprawę, że czynimy stały progres.
Nigdy jednak nie spotkałyśmy się z lekceważeniem ze strony rywalek, choć , nie oszukujmy się – urządzały sobie one treningi strzeleckie naszym kosztem.
PNR – K : A raczej Twoim. Zostałaś bramkarką z wyboru, czy z tak zwanego powołania?
NM : Hm, sama nie wiem, wszystko wyszło tak jakoś naturalnie. Moim wielkim idolem był Jerzy Dudek, bohater pamiętnego finału Ligi Mistrzów rozgrywanego w Stambule w 2005 roku. Być może był to jeden z powodów, dla których chciałam grać na tej pozycji.
PNR – K : A propos. Idolami dziewczyn parających się futbolem są piłkarze, czy może piłkarki?
NM : Chyba mimo wszystko piłkarze. Sympatie klubowe w okresie , gdy grałam podzielone były na Real Madryt i Barcelonę, a co za tym idzie – idolami byli Cristiano Ronaldo, Messi a także Lewandowski. Część dziewczyn interesowała się kobiecą piłką, pewnego razu udałyśmy się na mecz kadry kobiet, a część koleżanek jeździła z trenerem Krzysztofem na spotkania Górnika Łęczna.
PNR – K : Przypomnij swe najlepsze interwencje i mecze, do których często wracasz pamięcią. O nieco gorsze chwile może nie będziemy pytać.
NM : To nawet lepiej, bo o nich każda z nas chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Ja również staram się wyrzucić z pamięci mniej przyjemne momenty. Wolę pamiętać spotkania z gatunku mission imposible. I tak, w 2013 roku zmierzyłyśmy się z piłkarkami Zagłębia Lubin. W opinii wielu byłyśmy skazywane na wysoką porażkę, a nasze przeciwniczki spodziewały się łatwej przeprawy. Tymczasem po bardzo dobrej grze pokonałyśmy faworyzowane lubinianki aż 3-0 ! Doskonale pamiętam także jedno z moich ostatnich spotkań. W starciu z AZS-em Wrocław przegrywałyśmy już 0-2. Zapowiadał się smutny powrót do Nowej Rudy, nie wychodziło nam praktycznie nic. Momentem przełomowym dla nas była przepiękna bramka zdobyta przez Magdę Kapłon. Po Jej trafieniu losy meczu odwróciły się na naszą korzyść i pokonałyśmy gospodynie 4-2 ! Niesamowite uczucie !
PNR – K : I powrót do domu w szampańskich nastrojach. Śmiechu było pewnie co niemiara. A czy przypominasz sobie śmieszne sytuacje związane z treningami, czy meczami?
NM : Było ich wiele, zawsze jednak wyznawałam zasadę, że na wszystko jest czas i miejsce.
Dobra atmosfera w zespole panowała zawsze, spora w tym zasługa trenera Krzysztofa Przybycienia.
PNR – K : Miło nam to słyszeć. Zwróć jednak uwagę, że dobry nastrój zawodniczki, czy zawodnika mogą zakłócić urazy i kontuzje. Tobie przydarzało się ich sporo…
NM : Tak, to temat, który dotyczy mnie bezpośrednio. Często odnosiłam urazy, co potęgowało złość i frustrację. Były to przeróżne kontuzje – kolan, pleców, ale także żeber, czy palców. Z tych właśnie powodów podjęłam decyzję, by powiedzieć sobie „ dość ”.
PNR – K : Jak zmieniał się żeński zespół Piast na przestrzeni sezonów w kwestiach organizacyjnych i kadrowych ? Jak duże wsparcie mentalno – finansowe otrzymywałyście od Klubu?
NM : Kadra zmieniała się praktycznie przez cały czas. Nie było sezonu, do którego przystąpiłybyśmy w tym samym składzie personalnym. Oczywiście, są w zespole pozostały dziewczyny, które reprezentują Piasta od pierwszych spotkań. Pojawiały się też przypadki „ chwilowe ” , gdy po kilku treningach początkowy zapał u potencjalnych piłkarek znikał szybciej, niż się pojawił… Jeśli mowa o organizacji, sporo się poprawiło w tej kwestii w momencie, gdy pojawiła się Monika Ciepła. Została naszą kierowniczką i
„ siostrą ”, nigdy nie odmawiającą pomocy. Bez niej wiele rzeczy nie byłoby możliwych.
PNR – K : Kwestie byłych trenerów poruszałaś już wcześniej, domyślamy się więc, którego szkoleniowca darzysz szczególną sympatią.
NM : O trenerze Przybycieniu mogę mówić w samych superlatywach. Jest to człowiek – do rany przyłóż. W czasach mej gry zawsze potrafił postawić mnie „ do pionu ”, za co jestem mu bardzo wdzięczna.
PNR – K : I to podczas Jego kadencji kończyłaś grę w piłkę nożną. Co czułaś schodząc z boiska po raz ostatni ?
NM : Był to mało przyjemny okres. Mało grałam z powodu kontuzji, co przyspieszyło mą decyzję o rozbracie z piłką. Podświadomie czułam, że zmuszona będę do rezygnacji, praca w szkole i Akademii pochłania zbyt wiele czasu. Niekiedy ciężko było o motywację do treningu, czy gry… Zakończenie przygody z piłką stanowiło rozsądne rozwiązanie .
PNR – K : Czy śledzisz wyniki Twych koleżanek ? Jak uważasz, jakie czynniki przyczyniły się do rozczarowującej rundy jesiennej w wykonaniu piłkarek naszego zespołu?
NM : Śledzę i mocno kibicuję dziewczynom. Przyczyn słabszej gry upatruję w ubytkach kadrowych. Jest też inna kwestia, mianowicie – ciągłe zmiany w składzie i rotacja nie sprzyjają osiąganiu dobrych wyników. Wierzę w ten zespół i trzymam mocno kciuki, już z pozycji kibica.
PNR – K : Pozostałaś wszakże przy sporcie. Pracujesz jako nauczycielka, jesteś też trenerką w tutejszej Akademii.
NM : I jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Praca z dziećmi daje mi olbrzymią satysfakcję, jest to sama radość. Od maluchów można się naprawdę wiele nauczyć.
Oczywiście, bywają dni, gdy jestem zmęczona i chciałabym po prostu odpocząć. Ale to szybko mija, już następnego dnia odkrywam w sobie ogromne zasoby energii.
Akademia to z kolei koleżanki, koledzy, trenerzy, zawodnicy i ich rodzice. Grono fantastycznych ludzi. To od nich otrzymałam największe wsparcie i będę im za to wdzięczna do końca życia.
PNR – K : Dziękując za rozmowę życzymy Ci zdrowia i składamy życzenia z okazji Dnia Kobiet.
NM : Dziękuję za życzenia i zaproszenie do wywiadu. Pozdrawiam sympatyków żeńskiego zespołuPiasta.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz