Piast Nowa Ruda – Kronika : Co u Ciebie słychać ? Jak się
miewasz po operacji?
Natalia Muczyńska : Dziękuję, wszystko dobrze. 27 lutego
przeszłam 3 – godzinny zabieg osteotomii derotacyjnej kości
udowej i osteotomii guzowatości piszczelowej. Wszystko poszło
dobrze i chociaż pierwsze dni po zabiegu były dla mnie trudne,
teraz czuję się coraz lepiej. Rozpoczęłam już rehabilitację i
żmudną walkę o powrót do pełnej sprawności.
Nie mogę się doczekać powrotu do pracy i treningów.
PNR – K : Cieszymy się, że operacja zakończyła się
sukcesem. Przy wsparciu, jakie otrzymałaś od mieszkańców naszego
miasta, nie mogło być inaczej.
NM : Tak, pomoc ludzi i akcje charytatywne na zawsze pozostaną
w mojej pamięci.
W grudniu ubiegłego roku dowiedziałam się, że nieodzowny będzie
zabieg mojej prawej nogi. I tu zaczęły się schody. Czas
oczekiwania z Narodowego Funduszu Zdrowia na konkretny termin
wynosiłby 2-3 lata. Z kolei koszt prywatnego leczenia oscylował w
kwocie około 15. tysięcy złotych. Znalazłam się w kropce.
Tymczasem, ku mej ogromnej radości, z pomocą wyruszyły koleżanki
ze szkoły, organizując pomoc na portalu zrzutka.pl. Nie do
końca wierzyłam w powodzenie tej misji, gdy jednak w szybkim tempie
zaczęły pojawiać się pieniądze, mej radości nie było końca.
PNR – K : Co działo się dalej wszyscy doskonale wiemy.
Pojawiły się kolejne akcje : bieg na Górę Św. Anny, trampoliny i
turniej w Słupcu. To był wyjątkowy dzień dla naszej społeczności.
NM : Ciężko znaleźć mi odpowiednie słowa, by wyrazić
wdzięczność wszystkim ofiarodawcom. Turniej był cudownym
doświadczeniem, to niesamowite , gdy widzi się wokół siebie
ludzi, którzy chcą pomagać. Raz jeszcze chciałabym serdecznie
podziękować osobom, które wspierały mnie w tym ciężkim dla mnie
okresie: współpracownikom, rodzicom, uczniom ze szkoły, całej
Akademii ( rodzicom, trenerom i zawodnikom ) oraz ludziom, których
wcześniej nawet nie znałam.
PNR – K : Jak zdążyłaś się zorientować, jesteś osobą
powszechnie lubianą i rozpoznawalną. Zdecydowana większość
noworudzian kojarzy Cię z występów w żeńskim zespole Piasta. Nim
przejdziemy do kwestii związanych z Klubem, wypada nam zapytać o
początki Twej przygody z piłką nożną. Od kiedy interesujesz się
tą dyscypliną sportu?
NM : Od dziecka ! Odkąd pamiętam piłka nożna jest stale
obecna w moim życiu. W dzieciństwie zdecydowaną większość
rówieśników stanowili chłopcy, co przełożyło się na dość
specyficzny dla dziewczynki sposób spędzania wolnego czasu. Na
boisku spędzaliśmy całe dnie i wywołanie nas do domu stanowiło
dla rodziców nie lada wyzwanie.
Niestety, był to też okres, gdy o piłce kobiecej w naszym kraju
nie mówiło się praktycznie wcale. Co za tym idzie, przez długi
czas było to więc tylko hobby.
PNR – K : Jeśli dobrze rozumiemy, przed grą w Piaście nie
miałaś zbyt wielu okazji do zaprezentowania umiejętności w
szerszym gronie ?
NM : Tak właśnie było. Pozostawała rekreacyjna gra z
kolegami i sporadyczne wyjazdy na turnieje szkolne.
PNR – K : Pomysł utworzenia damskiej sekcji w Piaście odbił
się szerokim echem. Jak się to wszystko zaczęło? Kto był
inicjatorem tej idei ?
NM : Szczerze mówiąc, nie bardzo pamiętam. Nie jest to
chyba aż tak istotne, ważne bowiem, że był to strzał w „
dziesiątkę ”. Trafiłam do drużyny kilka tygodni po
inauguracyjnym treningu. Na początku, co zrozumiałe, było ciężko.
Nie każdy też patrzył przychylnym okiem na nasz projekt. W tym
miejscu muszę wspomnieć o pierwszych trenerach : Adamie
Chorągwickim i Przemysławie Dobrzenieckim, którzy musieli
zmierzyć się z ciężkimi początkami i próbami ujarzmienia sporej
i zróżnicowanej grupy. Ogrom pomocy otrzymałyśmy też od Pana
Ryszarda Babika, który wspierał finansowo wiele naszych
pomysłów.
PNR – K : Jak wspominasz początki funkcjonowania zespołu?
Jakie przyświecały Wam cele w tym niełatwym czasie?
NM : Podstawowym celem był start w lidze. Pierwsza grupa
liczyła około 20 dziewczyn, które trenowały systematycznie po
kilka razy w tygodniu. Nie wiedziałyśmy wówczas, czy ten pomysł „
wypali ” i czy działacze zgłoszą nas zespół do rozgrywek
ligowych. Na szczęście tak się stało, zadebiutowałyśmy w
oficjalnych rozgrywkach i rozpoczął się okres zbierania
doświadczenia. Początki, jak pamiętacie, nie wyglądały dobrze.
Porażka goniła porażkę. Nie przejmowałyśmy się takim obrotem
sprawy i grałyśmy dalej. Był to jedyny sposób na rozwój i
nauczenie się gry w piłkę nożną, przecież sam trening nigdy nie
da tyle, co mecz. Z każdym meczem grałyśmy lepiej, lepiej też się
rozumiałyśmy. Później bywało różnie…
PNR – K : Z każdym meczem nabierałyście doświadczenia, a Twa
rola w drużynie rosła. Po pewnym czasie zostałaś kapitanem
zespołu. Co to dla Ciebie oznaczało?
NM : W okresie, gdy współpracowałyśmy z trenerami Adamem i
Przemkiem, po każdej zakończonej rundzie odbywało się głosowanie
w kwestii kapitana. Po pewnym czasie koleżanki powierzyły mi
opaskę, co było dla mnie ogromnym zaszczytem. Z czasem jednak
doszłam do wniosku, że powierzona funkcja za bardzo mi ciąży.
Zrezygnowałam z udziału w kolejnych głosowaniach, a opaskę
przejęła Klaudia Ekielska.
PNR – K: Nie da się ukryć, że początki nie należały do
lekkich, łatwych i przyjemnych. Zaczynałyście od wysokich porażek.
Czy rywalki okazywały Wam lekceważenie i pogardę, czy może było
wręcz przeciwnie? Pojawiały się słowa otuchy?
NM : Oj tak, pierwsze mecze w naszym wykonaniu nie napawały
optymizmem. Sukcesem bywało spotkanie, gdy nie straciłyśmy
dwucyfrowej liczby bramek…
Z czasem okrzepłyśmy. Gdy gra zaczęła wyglądać lepiej,
niejednokrotnie byłyśmy na siebie
wściekłe po przegranym meczu. Wymagałyśmy od siebie więcej i
zdawałyśmy sobie sprawę, że czynimy stały progres.
Nigdy jednak nie spotkałyśmy się z lekceważeniem ze strony
rywalek, choć , nie oszukujmy się – urządzały sobie one
treningi strzeleckie naszym kosztem.
PNR – K : A raczej Twoim. Zostałaś bramkarką z wyboru, czy z
tak zwanego powołania?
NM : Hm, sama nie wiem, wszystko wyszło tak jakoś
naturalnie. Moim wielkim idolem był Jerzy Dudek, bohater pamiętnego
finału Ligi Mistrzów rozgrywanego w Stambule w 2005 roku. Być może
był to jeden z powodów, dla których chciałam grać na tej
pozycji.
PNR – K : A propos. Idolami dziewczyn parających się futbolem
są piłkarze, czy może piłkarki?
NM : Chyba mimo wszystko piłkarze. Sympatie klubowe w okresie
, gdy grałam podzielone były na Real Madryt i Barcelonę, a co za
tym idzie – idolami byli Cristiano Ronaldo, Messi a także
Lewandowski. Część dziewczyn interesowała się kobiecą piłką,
pewnego razu udałyśmy się na mecz kadry kobiet, a część
koleżanek jeździła z trenerem Krzysztofem na spotkania Górnika
Łęczna.
PNR – K : Przypomnij swe najlepsze interwencje i mecze, do
których często wracasz pamięcią. O nieco gorsze chwile może nie
będziemy pytać.
NM : To nawet lepiej, bo o nich każda z nas chciałaby jak
najszybciej zapomnieć. Ja również staram się wyrzucić z pamięci
mniej przyjemne momenty. Wolę pamiętać spotkania z gatunku mission
imposible. I tak, w 2013 roku zmierzyłyśmy się z piłkarkami
Zagłębia Lubin. W opinii wielu byłyśmy skazywane na wysoką
porażkę, a nasze przeciwniczki spodziewały się łatwej przeprawy.
Tymczasem po bardzo dobrej grze pokonałyśmy faworyzowane
lubinianki aż 3-0 ! Doskonale pamiętam także jedno z moich
ostatnich spotkań. W starciu z AZS-em Wrocław przegrywałyśmy już
0-2. Zapowiadał się smutny powrót do Nowej Rudy, nie wychodziło
nam praktycznie nic. Momentem przełomowym dla nas była przepiękna
bramka zdobyta przez Magdę Kapłon. Po Jej trafieniu losy
meczu odwróciły się na naszą korzyść i pokonałyśmy gospodynie
4-2 ! Niesamowite uczucie !
PNR – K : I powrót do domu w szampańskich nastrojach. Śmiechu
było pewnie co niemiara. A czy przypominasz sobie śmieszne sytuacje
związane z treningami, czy meczami?
NM : Było ich wiele, zawsze jednak wyznawałam zasadę, że
na wszystko jest czas i miejsce.
Dobra atmosfera w zespole panowała zawsze, spora w tym zasługa
trenera Krzysztofa Przybycienia.
PNR – K : Miło nam to słyszeć. Zwróć jednak uwagę, że
dobry nastrój zawodniczki, czy zawodnika mogą zakłócić urazy i
kontuzje. Tobie przydarzało się ich sporo…
NM : Tak, to temat, który dotyczy mnie bezpośrednio. Często
odnosiłam urazy, co potęgowało złość i frustrację. Były to
przeróżne kontuzje – kolan, pleców, ale także żeber, czy
palców. Z tych właśnie powodów podjęłam decyzję, by powiedzieć
sobie „ dość ”.
PNR – K : Jak zmieniał się żeński zespół Piast na
przestrzeni sezonów w kwestiach organizacyjnych i kadrowych ? Jak
duże wsparcie mentalno – finansowe otrzymywałyście od Klubu?
NM : Kadra zmieniała się praktycznie przez cały czas. Nie
było sezonu, do którego przystąpiłybyśmy w tym samym składzie
personalnym. Oczywiście, są w zespole pozostały dziewczyny, które
reprezentują Piasta od pierwszych spotkań. Pojawiały się też
przypadki „ chwilowe ” , gdy po kilku treningach początkowy
zapał u potencjalnych piłkarek znikał szybciej, niż się pojawił…
Jeśli mowa o organizacji, sporo się poprawiło w tej kwestii w
momencie, gdy pojawiła się Monika Ciepła. Została naszą
kierowniczką i
„ siostrą ”, nigdy nie odmawiającą pomocy. Bez niej wiele rzeczy nie byłoby możliwych.
„ siostrą ”, nigdy nie odmawiającą pomocy. Bez niej wiele rzeczy nie byłoby możliwych.
PNR – K : Kwestie byłych trenerów poruszałaś już wcześniej,
domyślamy się więc, którego szkoleniowca darzysz szczególną
sympatią.
NM : O trenerze Przybycieniu mogę mówić w samych
superlatywach. Jest to człowiek – do rany przyłóż. W czasach
mej gry zawsze potrafił postawić mnie „ do pionu ”, za co
jestem mu bardzo wdzięczna.
PNR – K : I to podczas Jego kadencji kończyłaś grę w piłkę
nożną. Co czułaś schodząc z boiska po raz ostatni ?
NM : Był to mało przyjemny okres. Mało grałam z powodu
kontuzji, co przyspieszyło mą decyzję o rozbracie z piłką.
Podświadomie czułam, że zmuszona będę do rezygnacji, praca w
szkole i Akademii pochłania zbyt wiele czasu. Niekiedy ciężko było
o motywację do treningu, czy gry… Zakończenie przygody z piłką
stanowiło rozsądne rozwiązanie .
PNR – K : Czy śledzisz wyniki Twych koleżanek ? Jak uważasz,
jakie czynniki przyczyniły się do rozczarowującej rundy jesiennej
w wykonaniu piłkarek naszego zespołu?
NM : Śledzę i mocno kibicuję dziewczynom. Przyczyn słabszej
gry upatruję w ubytkach kadrowych. Jest też inna kwestia,
mianowicie – ciągłe zmiany w składzie i rotacja nie sprzyjają
osiąganiu dobrych wyników. Wierzę w ten zespół i trzymam mocno
kciuki, już z pozycji kibica.
PNR – K : Pozostałaś wszakże przy sporcie. Pracujesz jako
nauczycielka, jesteś też trenerką w tutejszej Akademii.
NM : I jestem bardzo szczęśliwa z tego powodu. Praca z
dziećmi daje mi olbrzymią satysfakcję, jest to sama radość. Od
maluchów można się naprawdę wiele nauczyć.
Oczywiście, bywają dni, gdy jestem zmęczona i chciałabym po
prostu odpocząć. Ale to szybko mija, już następnego dnia odkrywam
w sobie ogromne zasoby energii.
Akademia to z kolei koleżanki, koledzy, trenerzy, zawodnicy i ich
rodzice. Grono fantastycznych ludzi. To od nich otrzymałam
największe wsparcie i będę im za to wdzięczna do końca życia.
PNR – K : Dziękując za rozmowę życzymy Ci zdrowia i składamy
życzenia z okazji Dnia Kobiet.
NM : Dziękuję za życzenia i zaproszenie do wywiadu.
Pozdrawiam sympatyków żeńskiego zespołuPiasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz