wtorek, 23 kwietnia 2019

TU GRALIŚMY W DRUGIEJ LIDZE – POLONIA BYTOM



W ramach cyklu - „ Tu graliśmy w II lidze ” prezentujemy niezwykle zasłużoną dla polskiego futbolu Polonię Bytom. Drugoligowe spotkania pomiędzy drużynami Piasta i Polonii zawsze obfitowały w emocje, przyjrzyjmy się zatem jak to onegdaj w tej rywalizacji bywało…

Polonia Bytom legitymuje się długą i obfitującą w sukcesy historią. Klub powstał 4 stycznia 1920 roku, w odpowiedzi na apel Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, zachęcającego do tworzenia różnorakich kół społecznych, kulturalnych i sportowych.
Początki funkcjonowania Polonii zbiegły się z wybuchem III Powstania Śląskiego, w wyniku którego organizacja przestała istnieć po wytyczeniu granicy polsko-niemieckiej.
Do momentu zakończenia działalności w 1922 roku, zdołali poloniści rozegrać dwa niezwykle ważne spotkania :
- pierwsze w swej historii polskie derby Śląska z Pogonią Katowice w dniu 4.II.1920 ( wynik niestety nie zachował się w jakichkolwiek annałach )
- pierwsze spotkanie z derbowym rywalem – Szombierkami Bytom . Nie były to wprawdzie oficjalne derby miasta, gdyż Szombierki nie znajdowały się w owych czasach w granicach Bytomia, niemniej jednak, do piłkarskiej konfrontacji doszło wiosną 1921 roku.
Polonia uległa wówczas Poniatowskiemu Szombierki 1-4.
Po II wojnie światowej grupa przedwojennych działaczy związanych z Polonią podjęła starania zmierzające do reaktywacji klubu. Pierwsze zebranie odbyło się w maju 1945 roku, a w składzie nowej Polonii znaleźli się tacy piłkarze, jak : późniejszy selekcjoner kadry narodowej Ryszard Koncewicz, napastnik Michał Matyas, czy znany z występów w krakowskiej Wiśle bramkarz – Edward Madejski.
Wkrótce nadeszły z nostalgią wspominane przez sympatyków Polonii lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte.
W sezonie 1954 drużyna bytomska, mimo słabszej wiosny, uzyskała pierwszy w swej historii mistrzowski tytuł. Ukoronowaniem niezwykle udanego roku stała się korona króla strzelców dla napastnika niebiesko-czerwonych, Henryka Kempego, który wraz z Ernestem Pohlem zakończył rozgrywki z 13 trafieniami. Za wyniki zespołu odpowiadał zaś wspomniany wcześniej Ryszard „ Faja ” Koncewicz.
Lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku stanowiły prawdziwy popis piłkarzy Polonii ( wcześniejszego, z komunistycznego nadania, Ogniwa Bytom ). Oprócz mistrzowskiego lauru, drużyna z Górnego Śląska trzykrotnie meldowała się na drugim stopniu podium – miało to miejsce w sezonach 1952, 1958 oraz 1959.
Równie wysoką formą imponowali bytomianie w kolejnym dziesięcioleciu.
Druga lokata w edycji 1961 tylko zaostrzyła apetyty Edwarda Szymkowiaka i spółki na kolejne mistrzostwo Polski. Warto pamiętać, że remont stadionu przy ulicy Olimpijskiej zmuszał graczy Polonii do występów na obiektach innych drużyn ( co ciekawe, taki stan rzeczy trwał aż 3 lata ). Przykładowo, w 9. kolejce, na stadionie chorzowskiego Ruchu odbyły się śląskie derby pomiędzy Polonią i Górnikiem Zabrze. Bezbramkowy remis oddawał układ sił ówcześnie panujący w polskiej lidze, bowiem na finiszu zmagań to właśnie Górnicy nieznacznie wyprzedzili w tabeli Polonię.
Zmieniająca się formuła zmagań w sezonie 1962 okazała się szczęśliwa dla podopiecznych Huberta Skolika. Dokonano podziału na dwie 7 – drużynowe grupy, zwycięzcy których spotykali się w decydującym dwumeczu.
Jak łatwo się domyślić, naprzeciw siebie po raz kolejny stanęły jedenastki Polonii Bytom i Górnika Zabrze. 21 czerwca, w obecności 80 tysięcy widzów zgromadzonych na Stadionie Śląskim, Polonia zdecydowanie pokonała swych przeciwników. Łupem bramkowym w wygranym aż 4- 1 meczu z Górnikiem podzielili się : Jan Liberda ( w 32 i 80 minucie ) oraz Norbert Pogrzeba ( w 42 i 55 minucie ).
Zdezorientowani zabrzanie nie potrafili odmienić losów zmagań, a skromne zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu ( 2-1) wystarczyło im do zajęcia zaledwie drugiej lokaty.
Mistrzem Polski po raz wtóry został zespół Polonii Bytom, w składzie której roiło się od znakomitych piłkarzy. Nazwiska ówczesnych herosów znane są sympatykom futbolu w kraju nad Wisłą, warto jednak raz jeszcze przypomnieć, przynajmniej kilka z nich : Edward Szymkowiak, Jan Liberda, Jan Banaś, Ryszard Grzegorczyk, Józef Wieczorek, czy Teodor Marx.
Szczególnie ten pierwszy, legendarny bramkarz, pozostaje do dziś synonimem świetności swego ukochanego klubu. To właśnie Edward Szymkowiak jest patronem stadionu przy ulicy Olimpijskiej. Dziadek jednego z nas ( tego młodszego ), Pan Piotr Toporowski, wychowanek Polonii i były piłkarz Piasta, zwykł określać Szymkowiaka mianem najlepszego golkipera w dziejach polskiej piłki. Chyląc czoła przed wiedzą Pana Piotra gotowi jesteśmy uwierzyć w jego spostrzeżenia.
Edward Szymkowiak wsławił się ponadto obroną aż 3 ( słownie : trzech ) rzutów karnych, wykonywanych podczas jednego meczu ! Wydarzenie bez precedensu miało miejsce w roku 1960, w spotkaniu pomiędzy Polonią a … Górnikiem Zabrze.
Piłkarze Górnika obawiając się, że Szymkowiak obroni kolejną ich jedenastkę, do każdego kolejnego strzału wyznaczali innego zawodnika. Bramkarz obronił strzały Edwarda Jankowskiego ( inne źródła utrzymują, że pechowym egzekutorem był Ernest Pohl ), a także, już bez cienia wątpliwości – Romana Lentnera i Erwina Wilczka.
Z kolei o klasie Jana Liberdy świadczą dwa tytuły króla strzelców z lat 1959 oraz 1962.
Jakże silny był to zespół !
Kadrę Mistrzów Polski Anno Domini 1962 uzupełniał między innymi Henryk Apostel, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 1993 – 95. Ciekawostkę dla noworudzkich kibiców stanowić może fakt, iż jednym z podopiecznych Apostela podczas jego trenerskiej przygody ze Śląskiem Wrocław był Mariusz Stelmach, pozyskany do wojskowego klubu właśnie z naszego Piasta.
Co niezwykle istotne, sukcesy odniesione na krajowych boiskach potrafili gracze Polonii kontynuować na boiskach całej Europy.
Warto pamiętać, iż to właśnie Polonia Bytom jest jednym z zaledwie dwóch polskich klubów mogących poszczycić się triumfem w Pucharze Rappana. Były to rozgrywki będące pewnego rodzaju protoplastą letniego Pucharu Intertoto, odbywającego się pod egidą UEFA.
I tak, w edycji 1963/64 dotarli poloniści do finału tych zmagań, eliminując po drodze między innymi włoską Sampdorię Genua. Niestety, w finale zespół z Bratysławy okazał się minimalnie lepszy, zwyciężając 1-0.
Jednak już w sezonie 1964/65 futboliści z Bytomia nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń. W pokonanym polu pozostawili takie drużyny, jak Racing Club de Lens, czy … Schalke 04 Gelsenkirchen.
28 czerwca 1964 roku Polonia rozgromiła Schalke aż 6-0 ! Pochylając się nad futbolową przeszłością ciężko niekiedy uwierzyć w pewne fakty, nieprawdaż ?
Już w finałowym dwumeczu o sile śląskiego zespołu przekonał się wschodnioniemiecki S.C. Lipsk. Wynik konfrontacji zdawał się być przesądzony już po pierwszym „szpilu ”, w którym enerdowscy gracze wysoko zwyciężyli gości 3-0.
Tymczasem w rewanżu na Stadionie Miejskim Polonia z nawiązką odrobiła straty, gromiąc rywali aż 5-1 ! Niemcy jak niepyszni wracali do domów, a okazałym łupem bramkowym podzielili się : Grzegorczyk, Jóźwiak, Banaś i wspominany już w tekście Pogrzeba ( jedna z bramek padła po samobójczym trafieniu ).
Po sukcesie w Pucharze Rappana, Polonia Bytom, wzmocniona Antonim Nierobą z Ruchu Chorzów i Zygmuntem Schmidtem z katowickiego GKS-u, udała się do Stanów Zjednoczonych na puchar organizowany dla drużyn europejskich. W swej grupie zajęli bytomianie pierwsze miejsce, wyprzedzając Ferencvaros, West Bromwich Albion oraz szkocki Kilmarnock.
Drogę do finału otworzył dwumecz z New Yorkers, rozstrzygnięty w dość przekonywujący sposób ( 3-0 oraz 2-1 ).
Ostatnią przeszkodą została praska Dukla, z Ivo Viktorem w bramce oraz Josefem Masopustem w linii pomocy. Opiekunem utytułowanego zespołu z Pragi był natomiast Jaroslav Vejvoda.
Rezultat dwumeczu zaszokował piłkarzy z Czechosłowacji, rokrocznie zwyciężających w amerykańskim turnieju. Zwycięstwo 2-0 oraz remis 1-1 zapewniły Ślązakom bezprecedensowy sukces. Po końcowym gwizdku rewanżowego meczu, rozentuzjazmowani polonusi, stanowiący większość widzów, zaintonowali „ Mazurka Dąbrowskiego ”, ” Rotę ” a także zwycięskie „ Sto lat ” na cześć sportowców z Polski .
Powrót do kraju odbywał się w atmosferze powszechnego triumfu : w Warszawie wstrzymano ruch uliczny, gdy piłkarze prezentowali zdobyte trofeum, w samym zaś Bytomiu sukces swych ulubieńców fetowało na Placu Sobieskiego ( ówczesnego Thielmanna ) kilkanaście tysięcy kibiców Polonii.
Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to po prawdzie balansowanie bytomskiego klubu pomiędzy pierwszą, a drugą ligą.
Do niezapomnianego dla piłkarskiej Nowej Rudy sezonu 1987/88 przystępowali poloniści w roli spadkowiczów z elity. Celem Edwarda Lonki, Krzysztofa Walczaka i spółki był więc natychmiastowy powrót w szeregi najlepszych.
Tymczasem na pozycji lidera grupy I ówczesnej II ligi niespodziewanie usadowił się noworudzki Piast.
Podopieczni Erwina Wojtyłki kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa i spotkanie w Bytomiu zapowiadało się jako najciekawsze wydarzenie 7. serii spotkań.
Jak wspomina ten mecz legendarny szkoleniowiec Piasta ?
„ – Przede wszystkim należy pamiętać, że Polonia akurat spadała z pierwszej ligi. Gracze bytomscy byli przekonani, że szybko powrócą na należne im miejsce, stało się jednak inaczej. W zremisowanym meczu w Bytomiu świetną partię rozegrali nasi napastnicy – Świerczyński i Sawczuk. Ten pierwszy zdobył zresztą wyrównującą bramkę. Przyćmili oni swą postawą miejscowych graczy, między innymi Krzysia Walczaka.
Po latach miałem okazję prowadzić tego zawodnika u schyłku jego kariery, było to w Niwce. Walczak wciąż sprawiał wrażenie niepocieszonego takim obrotem sprawy, nie mógł odżałować, że to właśnie Piast stanął na drodze Polonii. W drugiej lidze przyszło nam rywalizować z nie byle kim, prawda ? ”.
Rację ma oczywiście Pan trener, wracając pamięcią do szczególnych momentów w ponad siedemdziesięcioletniej historii Piasta Nowa Ruda. Rozmawiając o meczu w Bytomiu, zwraca uwagę na kolejny aspekt :
- „ Stadion Polonii nie prezentował się zbyt okazale. Wychodząc na boisko przechodziło się przez metalowy podest, który momentami przechylał się do przodu. Sama murawa również doświadczyła szkód górniczych ”. 
                          Mecz na szczycie 7. kolejki spotkań sezonu 1987/88

W meczu w Nowej Rudzie, który odbył się 24 kwietnia 1988 roku, lepszy okazał się Piast. Po bramkach Macieja Białczaka i Zbigniewa Sawczuka noworudzcy piłkarze wzbogacili się o 2 cenne punkty. Przed wyższą porażką i w konsekwencji – odjęciem minusowego „ oczka ”, uratował Polonię nieżyjący już znakomity bramkarz Marian Patoń. Pamiętający owe wydarzenia jak przez mgłę autor tekstu, odczuwał zapewne szczególną satysfakcję.
Dzień Urodzin to przecież każdorazowo spore przeżycie…
Raz jeszcze Erwin Wojtyłko :
- Tego dnia byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i mogliśmy wygrać ten mecz wyżej. Goście nie byli w stanie wiele zrobić i wracali do domu z bagażem dwóch goli ”.
W sezonie 1988/89 obie jedenastki spotkały się po raz kolejny.
Mimo wnikliwej analizy przeprowadzonej przez sztab szkoleniowy, z bytomskiej delegacji wrócili nasi piłkarze bez punktów. Funkcję asystenta nowego trenera, Władysława Szaryńskiego, pełnił, jak doskonale pamiętamy, Wiesław Braja :
„ – Często jeździłem na mecze naszych rywali, aby oglądać ich poczynania. Nie inaczej było i tym razem, bowiem dwa tygodnie przed naszym wyjazdem do Bytomia udałem się tam na rekonesans.
Gospodarze niczym nas nie zaskoczyli, analiza ,którą przeprowadziłem sprawdziła się w stu procentach. Niestety, czasem nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych sytuacji.
O ile mnie pamięć nie byli, przegraliśmy z Polonią dość pechowo ”.

                                                                 Polonia –Piast 1-0

W meczu w Nowej Rudzie padł bezbramkowy remis.
Po spadku do III ligi Nową Rudę opuściło wielu zawodników. Spore zainteresowanie innych klubów budził chociażby duet napastników : Zbigniew Sawczuk i Andrzej Świerczyński .
Ostatecznie obaj trafili do Jastrzębia, a pochodzący z Zielonej Góry Sawczuk niedługo potem pojawił się właśnie w Bytomiu . Między innymi o tym opowiadał w rozmowie, którą odbyliśmy w czerwcu ubiegłego roku :
Dalsze losy Piasta są powszechnie znane. Kolejne degradacje i stopniowa degrengolada pozbawiły miejscowych kibiców emocjonowania się piłką nożną na szczeblu centralnym.
Tymczasem w roku 1997 doszło w Bytomiu do bezprecedensowego wydarzenia. Z inicjatywy władz miasta i Bytomskiej Spółki Węglowej podjęto decyzję o … połączenia dwóch klubów : Polonii oraz Szombierek. Mariaż ten, jak nietrudno się domyślić, okazał się chybionym pomysłem. Z powodu konfliktów fuzja przestała istnieć zaledwie po kilkunastu miesiącach działalności.
Dość dziwny twór zakończył swe funkcjonowanie 30 listopada 1998 roku.
W sezonie 2004/2005 Polonia Bytom ponownie pojawiła się na zapleczu polskiej Ekstraklasy.
Co więcej, kampania 2006/2007 niespodziewanie zapisała się złotymi zgłoskami w bogatej przecież historii klubu. Na przekór niedowiarkom, piłkarze Polonii po raz kolejny zameldowali się w elicie polskiego futbolu, po 21 latach przerwy ! Po awansie co i rusz pojawiały się rozmaite problemy : niedopuszczenie do rozgrywek stadionu przy ulicy Olimpijskiej i konieczność gry poza Bytomiem ( który to już raz ? ), czy przeciągające się komplikacje dotyczące uzyskania licencji. Jak to często w takich przypadkach bywa, kwestie pozapiłkarskie nie miały wpływu na ambitną postawę zawodników. To w Bytomiu zaprezentował swój trenerski warsztat Michał Probierz, pracowali tam ponadto tak znani specjaliści, jak Marek Motyka i Jan Urban. Pozbawiony indywidualności zespół dwukrotnie meldował się na wysokim, 7 miejscu w ligowej tabeli, zadziwiając swą postawą kibiców i ekspertów.
Niestety, w sezonie 2010/2011 „ Królowa Śląska ” opuściła Ekstraklasę, a niebawem, niejako „ z rozpędu ”, przytrafił się kolejny spadek.
W chwili obecnej, w co trudno uwierzyć, bytomski zespół występuje w rozgrywkach śląskiej Hanz IV Ligi , innymi słowy – na tym samym szczeblu, na którym rywalizuje noworudzki Piast …
O obliczu Polonii wciąż w głównej mierze decyduje niezmordowany Marcin Lachowski i w chwili obecnej niebiesko-czerwoni pewnie przewodzą ligowej stawce, z przewagą 9 punktów nad drugą w tabeli Wartą Zawiercie.
W kontekście zbliżającego się jubileuszu 100 – lecia powstania Polonii, wypada życzyć jej szybkiego powrotu na należne miejsce w hierarchii polskiego futbolu.
Podobne pragnienia wyrażają kibice piłki nożnej w Nowej Rudzie, to już jednakże temat do rozważań na inną okazję.


Podczas pisania tekstu korzystałem z następujących źródeł :
- strona internetowa ks.poloniabytom.com.pl
- strona internetowa olimpijska2.pl
- strona internetowa legioniści.com
- „Tempo ”- wydania specjalne z lat 1987, 88 i 89.

Serdeczne podziękowania dla Panów Erwina Wojtyłki i Wiesława Braji za pomoc w uzyskaniu informacji oraz zrozumienie i cierpliwość okazane w okresie wielkanocnym.

SP


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz