W ramach cyklu - „ Tu graliśmy w II lidze ” prezentujemy
niezwykle zasłużoną dla polskiego futbolu Polonię Bytom.
Drugoligowe spotkania pomiędzy drużynami Piasta i Polonii zawsze
obfitowały w emocje, przyjrzyjmy się zatem jak to onegdaj w tej
rywalizacji bywało…
Polonia Bytom legitymuje się długą i obfitującą w sukcesy
historią. Klub powstał 4 stycznia 1920 roku, w odpowiedzi na apel
Polskiego Komisariatu Plebiscytowego, zachęcającego do tworzenia
różnorakich kół społecznych, kulturalnych i sportowych.
Początki funkcjonowania Polonii zbiegły się z wybuchem III
Powstania Śląskiego, w wyniku którego organizacja przestała
istnieć po wytyczeniu granicy polsko-niemieckiej.
Do momentu zakończenia działalności w 1922 roku, zdołali
poloniści rozegrać dwa niezwykle ważne spotkania :
- pierwsze w swej historii polskie derby Śląska z Pogonią Katowice
w dniu 4.II.1920 ( wynik niestety nie zachował się w jakichkolwiek
annałach )
- pierwsze spotkanie z derbowym rywalem – Szombierkami Bytom . Nie
były to wprawdzie oficjalne derby miasta, gdyż Szombierki nie
znajdowały się w owych czasach w granicach Bytomia, niemniej
jednak, do piłkarskiej konfrontacji doszło wiosną 1921 roku.
Polonia uległa wówczas Poniatowskiemu Szombierki 1-4.
Po II wojnie światowej grupa przedwojennych działaczy związanych z
Polonią podjęła starania zmierzające do reaktywacji klubu.
Pierwsze zebranie odbyło się w maju 1945 roku, a w składzie nowej
Polonii znaleźli się tacy piłkarze, jak : późniejszy selekcjoner
kadry narodowej Ryszard Koncewicz, napastnik Michał Matyas, czy
znany z występów w krakowskiej Wiśle bramkarz – Edward Madejski.
Wkrótce nadeszły z nostalgią wspominane przez sympatyków Polonii
lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte.
W sezonie 1954 drużyna bytomska, mimo słabszej wiosny, uzyskała
pierwszy w swej historii mistrzowski tytuł. Ukoronowaniem niezwykle
udanego roku stała się korona króla strzelców dla napastnika
niebiesko-czerwonych, Henryka Kempego, który wraz z Ernestem Pohlem
zakończył rozgrywki z 13 trafieniami. Za wyniki zespołu odpowiadał
zaś wspomniany wcześniej Ryszard „ Faja ” Koncewicz.
Lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku stanowiły prawdziwy popis
piłkarzy Polonii ( wcześniejszego, z komunistycznego nadania,
Ogniwa Bytom ). Oprócz mistrzowskiego lauru, drużyna z Górnego
Śląska trzykrotnie meldowała się na drugim stopniu podium –
miało to miejsce w sezonach 1952, 1958 oraz 1959.
Równie wysoką formą imponowali bytomianie w kolejnym
dziesięcioleciu.
Druga lokata w edycji 1961 tylko zaostrzyła apetyty Edwarda
Szymkowiaka i spółki na kolejne mistrzostwo Polski. Warto pamiętać,
że remont stadionu przy ulicy Olimpijskiej zmuszał graczy Polonii
do występów na obiektach innych drużyn ( co ciekawe, taki stan
rzeczy trwał aż 3 lata ). Przykładowo, w 9. kolejce, na stadionie
chorzowskiego Ruchu odbyły się śląskie derby pomiędzy Polonią
i Górnikiem Zabrze. Bezbramkowy remis oddawał układ sił ówcześnie
panujący w polskiej lidze, bowiem na finiszu zmagań to właśnie
Górnicy nieznacznie wyprzedzili w tabeli Polonię.
Zmieniająca się formuła zmagań w sezonie 1962 okazała się
szczęśliwa dla podopiecznych Huberta Skolika. Dokonano podziału na
dwie 7 – drużynowe grupy, zwycięzcy których spotykali się w
decydującym dwumeczu.
Jak łatwo się domyślić, naprzeciw siebie po raz kolejny stanęły
jedenastki Polonii Bytom i Górnika Zabrze. 21 czerwca, w obecności
80 tysięcy widzów zgromadzonych na Stadionie Śląskim, Polonia
zdecydowanie pokonała swych przeciwników. Łupem bramkowym w
wygranym aż 4- 1 meczu z Górnikiem podzielili się : Jan Liberda (
w 32 i 80 minucie ) oraz Norbert Pogrzeba ( w 42 i 55 minucie ).
Zdezorientowani zabrzanie nie potrafili odmienić losów zmagań, a
skromne zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu ( 2-1) wystarczyło im
do zajęcia zaledwie drugiej lokaty.
Mistrzem Polski po raz wtóry został zespół Polonii Bytom, w
składzie której roiło się od znakomitych piłkarzy. Nazwiska
ówczesnych herosów znane są sympatykom futbolu w kraju nad Wisłą,
warto jednak raz jeszcze przypomnieć, przynajmniej kilka z nich :
Edward Szymkowiak, Jan Liberda, Jan Banaś, Ryszard Grzegorczyk,
Józef Wieczorek, czy Teodor Marx.
Szczególnie ten pierwszy, legendarny bramkarz, pozostaje do dziś
synonimem świetności swego ukochanego klubu. To właśnie Edward
Szymkowiak jest patronem stadionu przy ulicy Olimpijskiej. Dziadek
jednego z nas ( tego młodszego ), Pan Piotr Toporowski, wychowanek
Polonii i były piłkarz Piasta, zwykł określać Szymkowiaka mianem
najlepszego golkipera w dziejach polskiej piłki. Chyląc czoła
przed wiedzą Pana Piotra gotowi jesteśmy uwierzyć w jego
spostrzeżenia.
Edward Szymkowiak wsławił się ponadto obroną aż 3 ( słownie :
trzech ) rzutów karnych, wykonywanych podczas jednego meczu !
Wydarzenie bez precedensu miało miejsce w roku 1960, w spotkaniu
pomiędzy Polonią a … Górnikiem Zabrze.
Piłkarze Górnika obawiając się, że Szymkowiak obroni kolejną
ich jedenastkę, do każdego kolejnego strzału wyznaczali innego
zawodnika. Bramkarz obronił strzały Edwarda Jankowskiego ( inne
źródła utrzymują, że pechowym egzekutorem był Ernest Pohl ), a
także, już bez cienia wątpliwości – Romana Lentnera i Erwina
Wilczka.
Z kolei o klasie Jana Liberdy świadczą dwa tytuły króla strzelców
z lat 1959 oraz 1962.
Jakże silny był to zespół !
Kadrę Mistrzów Polski Anno Domini 1962 uzupełniał między innymi
Henryk Apostel, selekcjoner reprezentacji Polski w latach 1993 –
95. Ciekawostkę dla noworudzkich kibiców stanowić może fakt, iż
jednym z podopiecznych Apostela podczas jego trenerskiej przygody ze
Śląskiem Wrocław był Mariusz Stelmach, pozyskany do wojskowego
klubu właśnie z naszego Piasta.
Co niezwykle istotne, sukcesy odniesione na krajowych boiskach
potrafili gracze Polonii kontynuować na boiskach całej Europy.
Warto pamiętać, iż to właśnie Polonia Bytom jest jednym z
zaledwie dwóch polskich klubów mogących poszczycić się triumfem
w Pucharze Rappana. Były to rozgrywki będące pewnego rodzaju
protoplastą letniego Pucharu Intertoto, odbywającego się pod egidą
UEFA.
I tak, w edycji 1963/64 dotarli poloniści do finału tych zmagań,
eliminując po drodze między innymi włoską Sampdorię Genua.
Niestety, w finale zespół z Bratysławy okazał się minimalnie
lepszy, zwyciężając 1-0.
Jednak już w sezonie 1964/65 futboliści z Bytomia nie pozostawili
rywalom żadnych złudzeń. W pokonanym polu pozostawili takie
drużyny, jak Racing Club de Lens, czy … Schalke 04 Gelsenkirchen.
28 czerwca 1964 roku Polonia rozgromiła Schalke aż 6-0 ! Pochylając
się nad futbolową przeszłością ciężko niekiedy uwierzyć w
pewne fakty, nieprawdaż ?
Już w finałowym dwumeczu o sile śląskiego zespołu przekonał się
wschodnioniemiecki S.C. Lipsk. Wynik konfrontacji zdawał się być
przesądzony już po pierwszym „szpilu ”, w którym enerdowscy
gracze wysoko zwyciężyli gości 3-0.
Tymczasem w rewanżu na Stadionie Miejskim Polonia z nawiązką
odrobiła straty, gromiąc rywali aż 5-1 ! Niemcy jak niepyszni
wracali do domów, a okazałym łupem bramkowym podzielili się :
Grzegorczyk, Jóźwiak, Banaś i wspominany już w tekście Pogrzeba
( jedna z bramek padła po samobójczym trafieniu ).
Po sukcesie w Pucharze Rappana, Polonia Bytom, wzmocniona Antonim
Nierobą z Ruchu Chorzów i Zygmuntem Schmidtem z katowickiego GKS-u,
udała się do Stanów Zjednoczonych na puchar organizowany dla
drużyn europejskich. W swej grupie zajęli bytomianie pierwsze
miejsce, wyprzedzając Ferencvaros, West Bromwich Albion oraz szkocki
Kilmarnock.
Drogę do finału otworzył dwumecz z New Yorkers, rozstrzygnięty w
dość przekonywujący sposób ( 3-0 oraz 2-1 ).
Ostatnią przeszkodą została praska Dukla, z Ivo Viktorem w bramce
oraz Josefem Masopustem w linii pomocy. Opiekunem utytułowanego
zespołu z Pragi był natomiast Jaroslav Vejvoda.
Rezultat dwumeczu zaszokował piłkarzy z Czechosłowacji, rokrocznie
zwyciężających w amerykańskim turnieju. Zwycięstwo 2-0 oraz
remis 1-1 zapewniły Ślązakom bezprecedensowy sukces. Po końcowym
gwizdku rewanżowego meczu, rozentuzjazmowani polonusi, stanowiący
większość widzów, zaintonowali „ Mazurka Dąbrowskiego ”, ”
Rotę ” a także zwycięskie „ Sto lat ” na cześć sportowców
z Polski .
Powrót do kraju odbywał się w atmosferze powszechnego triumfu : w
Warszawie wstrzymano ruch uliczny, gdy piłkarze prezentowali zdobyte
trofeum, w samym zaś Bytomiu sukces swych ulubieńców fetowało na
Placu Sobieskiego ( ówczesnego Thielmanna ) kilkanaście tysięcy
kibiców Polonii.
Lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte to po prawdzie balansowanie
bytomskiego klubu pomiędzy pierwszą, a drugą ligą.
Do niezapomnianego dla piłkarskiej Nowej Rudy sezonu 1987/88
przystępowali poloniści w roli spadkowiczów z elity. Celem Edwarda
Lonki, Krzysztofa Walczaka i spółki był więc natychmiastowy
powrót w szeregi najlepszych.
Tymczasem na pozycji lidera grupy I ówczesnej II ligi
niespodziewanie usadowił się noworudzki Piast.
Podopieczni Erwina Wojtyłki kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa i
spotkanie w Bytomiu zapowiadało się jako najciekawsze wydarzenie 7.
serii spotkań.
Jak wspomina ten mecz legendarny szkoleniowiec Piasta ?
„ – Przede wszystkim należy pamiętać, że Polonia akurat
spadała z pierwszej ligi. Gracze bytomscy byli przekonani, że
szybko powrócą na należne im miejsce, stało się jednak inaczej.
W zremisowanym meczu w Bytomiu świetną partię rozegrali nasi
napastnicy – Świerczyński i Sawczuk. Ten pierwszy zdobył zresztą
wyrównującą bramkę. Przyćmili oni swą postawą miejscowych
graczy, między innymi Krzysia Walczaka.
Po latach miałem okazję prowadzić tego zawodnika u schyłku
jego kariery, było to w Niwce. Walczak wciąż sprawiał wrażenie
niepocieszonego takim obrotem sprawy, nie mógł odżałować, że to
właśnie Piast stanął na drodze Polonii. W drugiej lidze przyszło
nam rywalizować z nie byle kim, prawda ? ”.
Rację ma oczywiście Pan trener, wracając pamięcią do
szczególnych momentów w ponad siedemdziesięcioletniej historii
Piasta Nowa Ruda. Rozmawiając o meczu w Bytomiu, zwraca uwagę na
kolejny aspekt :
- „ Stadion Polonii nie prezentował się zbyt okazale.
Wychodząc na boisko przechodziło się przez metalowy podest, który
momentami przechylał się do przodu. Sama murawa również
doświadczyła szkód górniczych ”.
Mecz na szczycie 7. kolejki spotkań sezonu 1987/88
W meczu w Nowej Rudzie, który odbył się 24 kwietnia 1988 roku,
lepszy okazał się Piast. Po bramkach Macieja Białczaka i Zbigniewa
Sawczuka noworudzcy piłkarze wzbogacili się o 2 cenne punkty. Przed
wyższą porażką i w konsekwencji – odjęciem minusowego „
oczka ”, uratował Polonię nieżyjący już znakomity bramkarz
Marian Patoń. Pamiętający owe wydarzenia jak przez mgłę autor
tekstu, odczuwał zapewne szczególną satysfakcję.
Dzień Urodzin to przecież każdorazowo spore przeżycie…
Raz jeszcze Erwin Wojtyłko :
„- Tego dnia byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym i mogliśmy
wygrać ten mecz wyżej. Goście nie byli w stanie wiele zrobić i
wracali do domu z bagażem dwóch goli ”.
W sezonie 1988/89 obie jedenastki spotkały się po raz kolejny.
Mimo wnikliwej analizy przeprowadzonej przez sztab szkoleniowy, z
bytomskiej delegacji wrócili nasi piłkarze bez punktów. Funkcję
asystenta nowego trenera, Władysława Szaryńskiego, pełnił, jak
doskonale pamiętamy, Wiesław Braja :
„ – Często jeździłem na mecze naszych rywali, aby oglądać
ich poczynania. Nie inaczej było i tym razem, bowiem dwa tygodnie
przed naszym wyjazdem do Bytomia udałem się tam na rekonesans.
Gospodarze niczym nas nie zaskoczyli, analiza ,którą
przeprowadziłem sprawdziła się w stu procentach. Niestety, czasem
nie jesteśmy w stanie przewidzieć pewnych sytuacji.
O ile mnie pamięć nie byli, przegraliśmy z Polonią dość
pechowo ”.
Polonia –Piast 1-0
W meczu w Nowej Rudzie padł bezbramkowy remis.
Po spadku do III ligi Nową Rudę opuściło wielu zawodników. Spore
zainteresowanie innych klubów budził chociażby duet napastników
: Zbigniew Sawczuk i Andrzej Świerczyński .
Ostatecznie obaj trafili do Jastrzębia, a pochodzący z Zielonej
Góry Sawczuk niedługo potem pojawił się właśnie w Bytomiu .
Między innymi o tym opowiadał w rozmowie, którą odbyliśmy w
czerwcu ubiegłego roku :
Dalsze losy Piasta są powszechnie znane. Kolejne degradacje i
stopniowa degrengolada pozbawiły miejscowych kibiców emocjonowania
się piłką nożną na szczeblu centralnym.
Tymczasem w roku 1997 doszło w Bytomiu do bezprecedensowego
wydarzenia. Z inicjatywy władz miasta i Bytomskiej Spółki Węglowej
podjęto decyzję o … połączenia dwóch klubów : Polonii oraz
Szombierek. Mariaż ten, jak nietrudno się domyślić, okazał się
chybionym pomysłem. Z powodu konfliktów fuzja przestała istnieć
zaledwie po kilkunastu miesiącach działalności.
Dość dziwny twór zakończył swe funkcjonowanie 30 listopada 1998
roku.
W sezonie 2004/2005 Polonia Bytom ponownie pojawiła się na zapleczu
polskiej Ekstraklasy.
Co więcej, kampania 2006/2007 niespodziewanie zapisała się złotymi
zgłoskami w bogatej przecież historii klubu. Na przekór
niedowiarkom, piłkarze Polonii po raz kolejny zameldowali się w
elicie polskiego futbolu, po 21 latach przerwy ! Po awansie co i rusz
pojawiały się rozmaite problemy : niedopuszczenie do rozgrywek
stadionu przy ulicy Olimpijskiej i konieczność gry poza Bytomiem (
który to już raz ? ), czy przeciągające się komplikacje
dotyczące uzyskania licencji. Jak to często w takich przypadkach
bywa, kwestie pozapiłkarskie nie miały wpływu na ambitną postawę
zawodników. To w Bytomiu zaprezentował swój trenerski warsztat
Michał Probierz, pracowali tam ponadto tak znani specjaliści, jak
Marek Motyka i Jan Urban. Pozbawiony indywidualności zespół
dwukrotnie meldował się na wysokim, 7 miejscu w ligowej tabeli,
zadziwiając swą postawą kibiców i ekspertów.
Niestety, w sezonie 2010/2011 „ Królowa Śląska ” opuściła
Ekstraklasę, a niebawem, niejako „ z rozpędu ”, przytrafił
się kolejny spadek.
W chwili obecnej, w co trudno uwierzyć, bytomski zespół występuje
w rozgrywkach śląskiej Hanz IV Ligi , innymi słowy – na tym
samym szczeblu, na którym rywalizuje noworudzki Piast …
O obliczu Polonii wciąż w głównej mierze decyduje niezmordowany
Marcin Lachowski i w chwili obecnej niebiesko-czerwoni pewnie
przewodzą ligowej stawce, z przewagą 9 punktów nad drugą w tabeli
Wartą Zawiercie.
W kontekście zbliżającego się jubileuszu 100 – lecia powstania
Polonii, wypada życzyć jej szybkiego powrotu na należne miejsce w
hierarchii polskiego futbolu.
Podobne pragnienia wyrażają kibice piłki nożnej w Nowej Rudzie,
to już jednakże temat do rozważań na inną okazję.
Podczas pisania tekstu korzystałem z następujących źródeł :
- strona internetowa ks.poloniabytom.com.pl
- strona internetowa olimpijska2.pl
- strona internetowa legioniści.com
- „Tempo ”- wydania specjalne z lat 1987, 88 i 89.
Serdeczne podziękowania dla Panów Erwina Wojtyłki i Wiesława Braji
za pomoc w uzyskaniu informacji oraz zrozumienie i cierpliwość
okazane w okresie wielkanocnym.
SP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz