Wspominając legendarne pojedynki z udziałem piłkarzy Piasta, zazwyczaj rozmawiamy o kilku meczach. Wizyty chorzowskiego Ruchu, łódzkiego Widzewa, Górnika Zabrze, czy barażowe spotkania z Jastrzębiem stanowią punkt odniesienia dla nas wszystkich.
Na potrzeby niniejszego tekstu powrócimy do innego spotkania. 31 maja 1987 roku zawitał do naszego miasta zespół bydgoskiego Zawiszy. Z jakim skutkiem?
Sebastian Piątkowski – witam i zapraszam do wspólnego poszukiwania odpowiedzi na wyżej postawione pytanie.
Z ZAWISZĄ NAJCZĘŚCIEJ
Zawisza Bydgoszcz to klub z bogatą historią. Powstał w 1946 roku, podobnie, jak noworudzki Piast. Bydgoszczanie mogą poszczycić się 4.miejscem w Ekstraklasie, uzyskanym w sezonie 1989/90, a także Pucharem Polski, wywalczonym już w czasach nam bliższych, w roku 2014. Na najwyższym szczeblu rywalizowali przez 14 sezonów. W tabeli wszechczasów drugiej ligi, co interesuje nas najbardziej, zajmują futboliści znad Brdy … pierwsze miejsce. 34 sezony na zapleczu elity polskiej piłki to osiągnięcie niebagatelne.
Analiza pojedynków pomiędzy Piastem i Zawiszą dostarcza wielu emocji. To właśnie z tym klubem najczęściej rywalizował Piast w drugoligowych rozgrywkach, osiągając następujące wyniki :
- w sezonie 1958 : 1-1 i 2-1
- w sezonie 1959 : 0-2 i … 0-7 !
- w sezonie 1986/87 : 1-2 i 4-0
- w sezonie 1987/88 : 2-1 i 2-0
oraz w sezonie 1988/89 : 0-0 i 1-3
Jak widać, różnie w tych pojedynkach bywało.
Co ciekawe, przed meczami w edycji 1959 działacze Piasta z optymizmem oczekiwali na rozpoczęcie zmagań. Był to chyba urzędowy optymizm, gdyż szczególnie porażka 0-7 do dziś spędza sen z powiek Józefowi Książkowi, czy Edwardowi Kalecie…
Potyczek z Zawiszą nie wspominają zapewne najlepiej dwaj wielce zasłużeni dla naszego klubu piłkarze.
W marcu 1988 roku, w wygranym przez Piasta 2-0 meczu, pechowej kontuzji doznał Karol Ulatowski. Niefortunny wślizg oznaczał szereg problemów zdrowotnych, eliminujących Pana Karola między innymi z barażowej walki o awans do Ekstraklasy.
Był to również ostatni mecz w barwach Zawiszy rozegrany przez obrońcę wojskowego klubu, Tadeusza Słomińskiego.
Kilka miesięcy później, 13.08.1988 roku, urazu w starciu z Zawiszą doznał Bogdan Marchewka. W trzeciej serii sezonu 1988/89 gier podopieczni Władysława Szaryńskiego uzyskali cenny remis na stadionie w Bydgoszczy, jednakże wywalczony punkt okupili kontuzją lidera zespołu. Jeszcze w pierwszej połowie na dobrze przygotowanej płycie boiska wpadł Marchewka w … niewielką wyrwę w okolicach linii środkowej. Skutkiem tego nieszczęśliwego zdarzenia pauzował przez całą rundę jesienną.
Gdy na mecie tejże rundy uplasował się Piast na trzecim miejscu ( za Zagłębiem Lubin i warszawską Gwardią), powiadano, że wiosną na pewno będzie lepiej.
Wrócić miał przecież „Mały”, lider zespołu. Jak doskonale pamiętamy, wiosną nastąpiła trudna do zdefiniowania katastrofa…
Już z Marchewką w składzie rozegrano w maju 1989 roku zaległe spotkanie 18 serii gier. Powodem tego stanu rzeczy była … salmonella, którą zatruli się rywale.
Mimo wysiłków noworudzian, na krótkim i specyficznym boisku przy ulicy Sportowej dominowali goście. W wygranym przez nich 3-1 meczu znakomicie zaprezentowali się Mariusz Modracki, Dariusz Pasieka i przede wszystkim – Jacek Kot.
Jedyną bramkę dla Piasta zdobył odwiedzający naszą stronę Robert Prokopowicz.
Dziś, po latach perturbacji związanych z właścicielami, nazwą klubu i problemami z boiskiem, występuje Zawisza na szczeblu IV ligi.
Z małym zastrzeżeniem: w ubiegłym sezonie następcy Kota, Nowaka i spółki zameldowali się na rozczarowującym, 13. miejscu w grupie kujawsko-pomorskiej.
Piast natomiast, co niezmiernie cieszy, zaliczył udane rozgrywki, finiszując szósty (czy biorąc pod uwagę zamieszanie na linii Motor Lublin-Hutnik Kraków, nawet na 5. miejscu).
W EKSTRAKLASIE I NA JEJ ZAPLECZU
Omawiany czas stanowi chyba najlepszy okres w dziejach bydgoskiego klubu. Długą i bogatą historię przybliża kibicom Zenon Greinert, fan Zawiszy od … 1971 roku.
Jego miłość do niebiesko- biało- czarnych barw uwidaczniają kolejne wydawane przezeń książki. Całkiem niedawno pojawiła się na rynku już bodaj piąta tego typu publikacja, licząca, bagatela, ponad 500 stron…
Sympatyczny autor wykonuje tytaniczną pracę, należy między innymi do Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Historyków i Statystyków Piłki Nożnej.
W tomie „W Ekstraklasie i na jej zapleczu 1984-1998” odnajdziemy mnóstwo przydatnych informacji, również z perspektywy kibica z Nowej Rudy.
Zawisza Bydgoszcz przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych to mnóstwo znakomitych piłkarzy o uznanej marce.
Legendarny bramkarz - Andrzej Brończyk, został upamiętniony pamiątkową tablicą oraz znaczkiem pocztowym. Już od dwudziestu lat organizowane są turnieje ku czci byłego golkipera.
Znakomita formę prezentował pochodzący z Ustki Jacek Kot. W wygranym spotkaniu z Lechem ( 5-1 w Poznaniu, w sezonie 1989/90) występujący na pozycji środkowego pomocnika „Jaca” uzyskał aż 4 bramki! W ten oto sposób przyszli mistrzowie Polski doznali upokorzenia w starciu z beniaminkiem ligi…
Piotr Nowak, czy Dariusz Pasieka to nazwiska powszechnie znane. Z kapitanem reprezentacji Polski i byłą gwiazdą TSV 1860 Monachium udanie rywalizowali piłkarze Piasta…
Niesamowite.
Mariusz Modracki i Franciszek Jarosz zakosztowali z kolei gry za Oceanem, bowiem w początkach lat dziewięćdziesiątych zakotwiczyli w jednym z kanadyjskich zespołów występujących w piłce … halowej. Postaci to rozpoznawalne, cieszące się w Bydgoszczy należnym szacunkiem.
Za wyniki zespołu odpowiadał Władysław Stachurski, świętej już pamięci. Nawiasem mówiąc- były selekcjoner reprezentacji Polski.
Boczny obrońca, Franciszek Jarosz doskonale pamięta pojedynki z Piastem :
„ – Muszę przyznać, że dobrze pamiętam wyjazdy do Nowej Rudy. Po pierwsze, jechało się do Was bardzo długo. Po drugie- Piast miał bardzo dobry zespół.
W maju 1987 roku nie mieliśmy nic do powiedzenia, liczyliśmy się wprawdzie w walce o baraże od Ekstraklasę, ale Wasi piłkarze pozbawili nas złudzeń. Miło, że o to pytasz, cieszę się, że ktoś jeszcze o tych czasach pamięta (…)”.
PIĘKNY MECZ PIASTA
Sezon 1986/87 był w wykonaniu ulubieńców naszego miasta dość nierówny. Piąta lokata po rundzie jesiennej ( bez zremisowanego meczu!) i nieustabilizowana forma wiosną skutkowały uplasowaniem się w środku stawki.
7. miejsce dość wiernie odzwierciedlało ówczesny stan posiadania, nie był to bowiem jeszcze zespół zdolny do nawiązania walki o czołowe lokaty.
31 maja 1987 roku zameldowali się w Nowej Rudzie piłkarze z Bydgoszczy. Dla walczących o baraże do Ekstraklasy gości był to niezwykle istotny pojedynek. Aby zachować szansę w grze o awans i rywalizacji z Piastem Gliwice, Bałtykiem Gdynia i Szombierkami Bytom, przyjezdni najzwyczajniej w świecie potrzebowali kompletu punktów. Te jednak zostały w Nowej Rudzie. Po znakomitym spotkaniu zwyciężył Piast, aż 4-0!
Klasą dla siebie ( który to już raz ?) pozostawał Bogdan Marchewka, zdobywca dwóch bramek. Kolejne dołożyli – Andrzej Świerczyński oraz Bogdan Łukasiak.
Kapitan zespołu, Ryszard Rosiak, zamieścił w swym pamiętniku dość osobliwie brzmiący komentarz. Stwierdził mianowicie, że był to „ piękny mecz Piasta”.
(Notatki kapitana)
3 tysiące widzów, zgromadzonych na kameralnym stadionie, nie posiadało się z radości.
Po upływie 33 lat, Ryszard Rosiak pyta retorycznie :
„ – Skoro wygraliśmy z Zawiszą 4-0, to musieliśmy chyba zagrać dobry mecz, prawda? ”.
Bez dwóch zdań.
TEN NAJWAŻNIEJSZY MECZ
Wybór analizowanego spotkania nie jest dziełem przypadku. Po pierwsze, w kontekście owocnego sezonu 1987/88 zwykle zapominamy o tym, co wydarzyło się wcześniej. To zrozumiałe. Jak Włodzica długa i szeroka, dysputy o barażach, Kretku, czy Ruchu trwać będą w Nowej Rudzie przez kolejne dziesiątki lat. Tak po prostu być musi.
Po wtóre - mecz z Zawiszą był szczególny także dla mnie.
Tego dnia po raz pierwszy zagościłem na ulicy Sportowej i jest to pierwszy świadomy „przebłysk” związany z tutejszą piłką kopaną. Dlaczego o tym wspominam?
Na trybunach, w miejscu, z którego do dziś obserwuję zmagania naszego zespołu, pojawiłem się w towarzystwie kuzyna, zmarłego dwa tygodnie temu byłego piłkarza Piasta, Grzegorza Rakowskiego…
To on zaszczepił we mnie miłość do piłki. Był najbliższym kuzynem, choć to spore uproszczenie. Z osobą Grześka związane jest całe me dzieciństwo, a także młodość. Traktowałem go jako starszego brata, co w przypadku osoby wychowującej się bez ojca ma znaczenie niemal fundamentalne…
Razem chodziliśmy więc na mecze i wspólnie spędzaliśmy każdą wolną chwilę, najczęściej na asfaltowym boisku usytuowanym na Osiedlu Piastowskim.
Po latach szczerze mu kibicowałem, gdy występował w zespole juniorów, czy trzecioligowym Piaście.
(Grzesiek trzeci z lewej w dolnym rzędzie)Dzisiejszy tekst pozbawiony jest przysłowiowego „ładu i składu”, lecz ciężko o odpowiednią koncentrację, czy w miarę sensowny przekaz. Nadmiar emocji nie pozwala na zebranie myśli.
Grzesiek był dobrym, wrażliwym człowiekiem i proszę, aby takim pozostał w pamięci wszystkich osób związanych z noworudzką piłką.
Będzie mi go zawsze brakowało.
SP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz