„ Mnie się wydaje, że wygra drużyna, która strzeli więcej bramek ” – mawiał Kazimierz Górski.
Nic prostszego, prawda? Umieszczenie piłki w prostokącie o wymiarach 2,44x7,32 to dla wielu sympatyków futbolu bułka z masłem. Czy na pewno?
Na przestrzeni dziesiątek lat bramki dla noworudzkiej drużyny zdobywali zawodnicy wybitni. Ku chwale Węglowca, Górnika, czy wreszcie Piasta radowali kibiców swą skutecznością.
W konstelacji zaprezentowanych nazwisk znajdziemy i te powszechnie znane, jak i skazane (zazwyczaj niesłusznie) na zapomnienie. To zazwyczaj oni decydowali (decydują) o obliczu zespołu.
Wybór nie należy do najprostszych.
Zapraszamy.
BARTOSZ CHABROWSKI
W noworudzkiej ekipie od 2018 do dzisiaj.
W pełni zasłużona nominacja, wszak Bartek strzelił już dla Piasta 44 bramki w 65 spotkaniach. Nie ma mowy, by nie docenić zawodnika prezentującego tak równą dyspozycję. Jak sygnalizowaliśmy w innym tekście – od dłuższego czasu nie pojawił się w Nowej Rudzie piłkarz o porównywalnych możliwościach strzeleckich.
Dodatkowo Chabrowski przez cały mecz pracuje dla drużyny, pozwalając na złapanie oddechu w ciężkich momentach.
JACEK CHANAS
W pierwszej drużynie krótko, jedynie w latach 1979 – 1981.
Dał się zapamiętać jako waleczny i dobry technicznie zawodnik. Chanasa charakteryzowały dobre wyczucie w polu karnym przeciwnika i przyzwoita skuteczność. Jako jeden z nielicznych na przestrzeni kilku dekad, ustrzelił pan Jacek karetę, w dodatku w spotkaniu wyjazdowym – w Żarowie. Grywał również na skrzydle, nierzadko porywając kibiców.
Po odejściu z Piasta zapisał się w annałach wrocławskiej Ślęzy – w roli zawodnika (częściej w drugiej linii), trenera, a nawet fizjoterapeuty. Odszedł zdecydowanie za wcześnie, w wieku 59 lat.
ROMAN DRZYSTEK
Napastnik naszego klubu w latach 1973 – 1977. Przybył do Nowej Rudy z Kamieńca Ząbkowickiego, by wspomóc atak zespołu. Ze swej roli wywiązał się znakomicie. Niepozorny, lecz niezwykle skuteczny. Próbował ratować zespół w grupie barażowej o II ligę, jak i rok później w sezonie spadkowym. Do końca pracowity i lojalny. Dobrze wspominany również w Lubinie, dokąd przeniósł się po degradacji Piasta do IV ligi.
ŁUCJAN GOJNY
W Piaście od 1955 do 1959 roku. Przybył nad Włodzicę już jako ligowiec w barwach Radlina, liczący sobie zaledwie 17 wiosen. Zrazu zapowiadał się na piłkarza przez wielkie „P” i jak pokazała przyszłość – nie były to oczekiwania na wyrost. Obdarzony niezwykłą szybkością, świetną skutecznością i dobrą techniką, raz po raz czarował noworudzką publiczność. Ustawiany najczęściej na prawym skrzydle lub prawym łączniku kierował grą zespołu po profesorsku.
W ostatnim sezonie (spadkowym '59) był autorem 14 z 20 trafień całej drużyny! Ligowiec także w Pogoni Szczecin, Lechu oraz Unii Racibórz.
ALFRED GROBELNY
Dla noworudzkiej ekipy w latach 1956 – 1966. Niewielki, wręcz mikrego wzrostu zawodnik. Prawdziwy lider na boisku, jeden z architektów awansu i historycznej przygody w II lidze.
Świetny technik, nazywany także "Złotą Nóżką". Po degradacji bawił się w grupie starszyzny z Bąkiem, Zaczkiem i Józefem Książkiem w futbol do słusznego wieku. Niesłusznie zapomniana, pomnikowa postać Piasta.
PAWEŁ HUPAŁO
Popularny „Piko” we własnej osobie : walczący o telewizor za wygranie klasyfikacji strzelców III ligi oraz doprowadzający Bogdana Marchewkę do łez, po zmarnowaniu kolejnego wyśmienitego podania.
Oto Paweł Hupało: zdobywca nieprawdopodobnych bramek, a zarazem mistrz pudeł w najprostszych sytuacjach. Obdarzony świetnym instynktem w polu karnym przeciwnika.
Niesamowicie przebojowy. Kolejny udokumentowany zdobywca ponad STU bramek dla Piasta, co robi wrażenie.
HENRYK KALIŚ
Epokowa postać lat 70 – tych dla Piasta (1970 - 1974) i legnickiej Miedzi.
Świetny snajper, potrafiący ustrzelić ponad 30 bramek przez trzy sezony z rzędu!
Kapitalna gra głową i tyłem do bramki. Przez kibiców starszej daty uważany za najlepszego piłkarza Piasta wspomnianego okresu.
Współautor awansu do III ligi z Górnikiem Słupiec oraz do II z imiennikiem z Wałbrzycha. Inicjator zacieśniania więzi między Piastem, a J.O.W.A. – to przy wydatnej pomocy Kalisia do Nowej Rudy trafiło wiele sprzętu piłkarskiego dla Piasta właśnie z Wallers. W coraz mniej ciekawych czasach u progu zamknięcia kopalni podobne gesty znaczyły wiele.
JÓZEF KSIĄŻEK
W Piaście przez całą karierę (1946 - 1967).
Bardzo dobry gracz, bramkostrzelny, o niewinnie wyglądającej posturze.
Niezwykle ważny punkt zespołu w walce o drugą ligę. Podobnie na drugim poziomie. Co może dziwić, krewki w zachowaniu na boisku i poza nim (incydent z graczem Ślęzy w domku klubowym, po jednym z meczów III ligi odbił się szerokim echem). "Artysta" – kolorowa dusza.
ZBIGNIEW KULESZO
W grodzie nad Włodzicą w latach 1978 – 1982.
Dobry piłkarz, bramkostrzelny zawodnik przednich formacji. Trafił na okres usilnych prób powrotu do III ligi. Mocni rywale oraz zawiłości barażowe nie pozwoliły na realizację celu. Dusza towarzystwa. Niezwykle szybko wkomponował się w noworudzki klimat towarzyski.
JAN KUŹMA
Najlepszy napastnik górniczej ekipy początku lat 50 – tych.
Następca Piątkowskiego. Świetny instynkt strzelecki. Bardzo dobra gra głową. Wiele ważnych bramek w drodze ku szczytom wojewódzkiej piłki.
Zauważony przez wałbrzyskiego Górnika, z którego wyjechał do Rzeszowa.
Dobrze wspominany w środowisku tamtejszej Stali, zarówno jako zawodnik i trener grup młodzieżowych.
HENRYK MŁYNARCZYK
W Piaście bodajże w latach 1963 – 1967. Stanowił remedium na problemy Piasta ze skutecznością. Angaż Młynarczyka zatrzymał poszukiwania niezawodnego snajpera. Napastnik, co się zowie. Idealny strzelec. Niezrównany wykonawca „jedenastek”. Zawsze w dobrej formie, gotów pogrążyć przeciwnika w rozpaczy.
WŁADYSŁAW PIĄTKOWSKI
Zawodnik pierwszych lat formowania się klubu.
Środkowy napastnik. Silny i bramkostrzelny. Z uwagi na wiek nie doczekał już lepszych lat górniczej ekipy, choć strzelał bramki jeszcze w 1950 roku. Repatriant z Francji, gdzie na swej futbolowej drodze spotkał onegdaj samego Raymonda Kopę.
„ - Piątkowski był naprawdę dobrym piłkarzem” , twierdzili zgodnie Józef Książek i Edward Kaleta, wywołując u jednego ze współautorów strony niemałe pokłady wzruszenia…
HENRYK PŁONKA
Prawoskrzydłowy w starym stylu, pochodzący ze Ścinawki.
Pojawił się przed startem II ligi, początkowo w roli uzupełnienia składu, co okazało się niedoszacowaniem jego umiejętności i zaangażowania. Od rundy rewanżowej etatowy gracz, przy tym bramkostrzelny, szybki i dobrze dośrodkowujący. Pozostał w Nowej Rudzie do 1963 roku, nadal, już po spadku, prezentując równą i godną formę. Następnie wyjechał w okolice Bolesławca.
ZBIGNIEW SAWCZUK
„Olek”, legenda Zielonej Góry, zawitał do Piasta ledwie na dwa lata.
Niesamowicie solidny i nieprzyjemny dla obrońców, niemal wszędobylski.
W Piaście strzelanie bramek pozostawił Świerczyńskiemu, na chwałę którego ciężko pracował na całym boisku. Jednak w momentach próby także Sawczuk trafiał do siatki rywali. Doceniany przez trenerów i kolegów z zespołu. Niezrównany kompan. Uczestnik nieudanego barażu o I ligę z Jastrzębiem. Kilka kolejnych sezonów na zapleczu ekstraklasy po odejściu z Nowej Rudy.
ROMAN SIDORSKI
Do 1970 roku w Nowej Rudzie. Świetny zawodnik. Błyskotliwy skrzydłowy. Mniej centralna pozycja na boisku nie przeszkodziła mu w zdobywaniu bramek. Cieszył grą kibiców Piasta i wałbrzyskiego Górnika, w którym, mamy wrażenie, wspominany jest z większym szacunkiem, niż u nas – niesłusznie.
ANDRZEJ SOKOL
Dobrze rokujący wychowanek klubu.
Debiutant w III lidze po osiemnastych urodzinach. Potrafił wywalczyć miejsce w wyjściowej jedenastce, mimo mocnej konkurencji w przedniej formacji. Wizja, pasja i ciąg na bramkę. Po 1980, jako ledwie 23 – latek, sporadyczne role w pierwszej drużynie z zupełnie niewytłumaczalnych powodów.
MARIUSZ STELMACH
Co może wydawać się niesamowite - Stelmach to jedyny wychowanek Piasta, który trafił na poziom ekstraklasy. Ligowiec w barwach Śląska i Stali Stalowa Wola. Zdobywca PP'87 – uczestnik meczu finałowego. Wielki talent noworudzkiej piłki, który zadomowił się w pierwszej drużynie już jako 18 – latek. Współautor awansu Piasta do III, a następnie do II ligi. Po powrocie z wojaży nie zdołał pomóc w uratowaniu zespołu przed spadkiem, choć prezentował się dobrze (najlepszy strzelec zespołu w sezonie 1999-00).
STANISŁAW SZYMURA
W Piaście jako piłkarz w latach 1956 – 1967.
Szybki zawodnik z dobrą techniką, bardzo dobrym dośrodkowaniem i niesamowitą siłą uderzenia. Etatowy wykonawca rzutów wolnych i różnych (bramki z rogu!). Ważna postać pierwszego wielkiego Piasta, grającego w II lidze. Sportowy tryb życia umożliwił mu grę do późnego wieku. O potężnym uderzeniu Szymury wspominali nawet zawodnicy, których trenował. W zaawansowanym wieku z pasją demonstrował każde zaordynowane ćwiczenie. Nam kojarzy się z Lucjanem Brychczym – niczym popularny „Kici” spełniał się pan Stanisław w klubie jako: zawodnik, trener, asystent, czy opiekun młodzieży.
ANDRZEJ ŚWIERCZYŃSKI
Wychowanek Piasta i z krótką przerwą na GKS Jastrzębie cała kariera u nas (1972 – 1992). Popularny „Świerku” to epokowa postać noworudzkiego sportu. Jedyny „swój” w panteonie drugoligowych znakomitości lat 80 – tych. Świetny strzelec – egzekutor. Niesamowity instynkt pod bramką rywala. Rzadko spotykana umiejętność gry głową. Kolejny, po Mice i Hupale strzelec przynajmniej STU bramek dla zespołu z ulicy Sportowej. Grę w seniorach zaczynał już w 1977 roku.
Bramka zdobyta w pucharowym meczu z Górnikiem Zabrze oznaczała preludium do naprawdę udanej kariery, nie okraszonej wszakże awansem do elity.
Najlepszy Sportowiec Ziemi Noworudzkiej w plebiscycie X- lecia, zorganizowanym w 1993 roku. W 2018 roku, wraz z Ryszardem Rosiakiem i Bogdanem Marchewką pojawił się na planie teledysku „Ruda miłość ma”, swoistego hołdu złożonego Nowej Rudzie przez zespół Cipiersi.
JERZY TUROŃ
W Nowej Rudzie ledwie dwa sezony, ale za to jakie! Łącznie 40 goli. Trio z Wandzlem i Świerczyńskim to chyba najlepszy pokaz ofensywnej siły Piasta w całej historii. Dodatkowo historyczna bramka w meczu Pucharu Polski z wałbrzyskim Górnikiem, eliminująca pierwszoligowca z dalszych gier. Piekielnie skuteczny, ale także i koleżeński. Silny i szybki.
SYLWESTER WANDZEL
W Piaście w latach 1983 – 1989, choć najważniejsze momenty to pierwsze dwa sezony, w których wraz z Turoniem i Świerczyńskim rozmontowywali defensywy ligowych rywali. Bardzo skuteczny, choć podobnie jak wspomniani partnerzy – koleżeński w swych poczynaniach. Ważna figura przełomowego momentu w historii klubu i awansu do III ligi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz